Każdy zna ten scenariusz – wpadasz rano z przeraźliwego mrozu prosto za kierownicę, ale nie możesz odjechać, bo szron oblepił całą przednią szybę. Pal sześć, jeśli lodowa powłoka jest widoczna od strony karoserii. Z tym przecież można sobie dość łatwo poradzić (chemicznym odmrażaczem lub skrobaczką). Gorzej, gdy szyba zamarza od środka. Od tej strony jest do niej utrudniony dostęp, a niewyczyszczony dokładnie szron będzie roztapiać się w trakcie jazdy i kapać później na deskę rozdzielczą. Ale można tego uniknąć.

Zamarznięte szyby od środka — co robić?

Jest kilka prostych i skutecznych metod, które uchronią przed skrobaniem samochodu od środka. Jeśli po mroźnej nocy wita cię szron na wewnętrznej stronie szyby, oznacza to, że po zakończeniu jazdy w aucie wciąż było zbyt dużo wilgoci. Sugerujemy wykonać następujące czynności.

  • Skontrolować stan filtra kabinowego. Zużyty czy też zbyt brudny filtr zatrzymuje we wnętrzu auta wilgoć (powstającą, chociażby przez to, że wydychamy ją razem z powietrzem), która osadza się później na szybach w postaci pary wodnej, a następnie zamarza.  
  • Udrożnić otwory odpływowe w karoserii. Jak sama nazwa wskazuje, otwory te powstały, aby ułatwić odprowadzanie wody z samochodu. Zapchane brudem zwyczajnie nie spełniają swojej funkcji, a do tego stwarzają idealne warunki do rozwoju korozji. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, usuń też liście zalegające na podszybiu. 
  • Umyć okna od środka. Tak, to nie żart. Warto to zrobić, bo tłusty brud oblepiający szyby od strony kabiny sprawia, że chętniej osadza się na nich para wodna, która po zamarznięciu zamienia się w trudny do usunięcia szron.
  • Wymienić dywaniki na gumowe wycieraczki. W tym okresie nasze obuwie jest często mokre od spodu (spacer po kałużach, śniegu czy błocie), wnosimy więc do auta wilgoć. Ta zostaje później uwięziona w dywanikach – w zimie lepiej sprawdzi się gumowa mata, z której można po prostu wylać brudną wodę.
  • Kupić pochłaniacz wilgoci. Jeśli przytoczone powyżej sposoby nie zadziałały, trzeba radzić sobie inaczej. Taki gadżet kosztuje już od kilkunastu zł, a radzi sobie z regulacją wilgotności we wnętrzu. "Pochłaniacz" do auta można też zrobić domowym sposobem – wystarczy wziąć skarpetę i nasypać do niej kociego żwirku lub ryżu.

Prawda, że tanie i proste? Mimo to, niezależnie od zastosowania się do powyższych punktów, trzeba wyrobić sobie pewien nawyk. Też prosty, bo po zakończeniu jazdy należy pamiętać o przewietrzeniu samochodu. Wyrównanie temperatury w kabinie z tą panującą na zewnątrz auta (albo chociaż zbliżenie ich do siebie) zapobiegnie nadmiernemu parowaniu.