- Bardzo często wystarczy wymiana jednego lub więcej elementów wahacza
- Wymiana wahacza nie jest przesadnie trudna
- Czasami mogą się przydać bardziej profesjonalne narzędzia
Najpopularniejsze przednie zawieszenie składa się z kolumny resorującej i dolnego wahacza trójkątnego. Wahacz z jednej strony jest przymocowany sworzniem do zwrotnicy, z drugiej - do nadwozia lub ramy pomocniczej (silentblockami o różnej budowie). Jeśli w czasie jazdy słychać stuki, koło ma luz (w płaszczyźnie pionowej), a samochód gorzej się prowadzi, można podejrzewać zużycie któregoś z mocowań wahacza. Żeby to potwierdzić, warto odwiedzić stację diagnostyczną - na szarpaku najlepiej widać, które elementy należy zastąpić nowymi. Takie badanie często jest nieodpłatne (np. dla stałych klientów danej placówki) lub kosztuje ok. 20 zł za oś.
Wahacze nie zawsze trzeba wymieniać w całości
Czy trzeba wymieniać cały wahacz? Najczęściej nie, wystarczy zastąpić zużyty element nowym. Warto jednak dobrze policzyć: kompletny wahacz Monroe do naszej Hondy kosztuje 550 zł. Sworzeń tej firmy to wydatek 90 zł, jedno mocowanie - 250 zł, drugie - 45 zł. Razem da to więc około 400 zł, ale mechanik policzy też więcej za wymianę. Jeśli zatem wszystkie części są zużyte, lepiej zamówić nowe wahacze. Jeżeli tylko jedna – wymienić ją. Praca przy zawieszeniu nie jest szczególnie skomplikowana, ale trzeba pamiętać o kilku zasadach. Mając odpowiedni ściągacz, nie zawsze trzeba demontować wahacz z auta. Jeśli to zrobicie, do wyciśnięcia starej tulei i zamontowania nowej najlepiej użyć prasy hydraulicznej - nacisk trzeba przyłożyć w odpowiednim miejscu! Bardzo ważne jest też dokręcenie tulei w obciążonym aucie (nie na „wiszących” kołach)!
Duże luzy i sparciałe gumy zlokalizujecie nawet podczas oględzin podwozia lub za pomocą dużej łyżki montażowej. Ale i tak lepiej zacząć od wizyty w stacji diagnostycznej, żeby nie pominąć któregoś z uszkodzonych elementów – może się okazać, że wymienicie jeden silentblock wahacza, a kolejny też będzie zużyty.
Praca w garażu? Często wystarczy, ale nie zapomnijcie o solidnym podparciu samochodu „kobyłką”.
Problem zlokalizowany: w tej Hondzie diagnosta zwrócił uwagę na delikatne luzy w tylnych tulejach przednich wahaczy – nie na tyle duże, żeby zatrzymać dowód, ale wymagające interwencji. Żeby je wymienić, trzeba wymontować wahacz.
Wahacz jest przykręcony w trzech punktach: zaczynamy od wykręcenia śruby mocującej silentblock.
W tym modelu Hondy do mocowania wahacza przykręcona jest guma stabilizatora – do zdjęcia.
Zamiast wyciskać sworzeń ze zwrotnicy (co bywa trudne) można odkręcić go od wahacza.
Pozostaje jeszcze ostatnie mocowanie wahacza do ramy pomocniczej – to, które trzeba wymienić.
Wahacz nie wygląda ładnie, ale to tylko powierzchowna korozja, bez wpływu na bezpieczeństwo. Nowy wahacz ze sworzniem i elementami metalowo-gumowymi kosztuje od 340 (CTR) do 850 zł (Delphi).
W tym przypadku diagnosta zakwalifikował do wymiany tylko tuleję metalowo-gumową. Choć ma ona rozbudowane mocowanie, to i tak naprawa wyjdzie taniej niż w przypadku wymiany całych wahaczy. Za jedną tuleję trzeba zapłacić od 175 zł (Yamato) do 270 zł (Herth + Buss).
Uszkodzenie gumy wyraźnie widać bez szarpaków po demontażu wahacza – nie ma co zwlekać.
Wciskany element można posmarować – najlepsza jest pasta do opon, która (w przeciwieństwie do np. mydła) nie będzie zalążkiem korozji.
Wciskanie nowych tulei na wahacz – siłę trzeba przyłożyć w ściśle określonym miejscu, w tym przypadku na wewnętrznym pierścieniu nowej tulei.
Właściwe ustawienie: np. w Hondzie trzpień ma wystawać od 4 do 6 mm – przyda się suwmiarka i np. karta.
Wykonujemy te same prace, co przy demontażu, tyle że w odwrotnej kolejności. Śruby należy wymienić lub zabezpieczyć przed odkręceniem.
Dokręcanie tulei metalowo-gumowych (najlepiej odpowiednim momentem) dopiero po ustawieniu auta na kołach, żeby właściwie „się ułożyły”.
Wszelkie prace przy zawieszeniu powinny kończyć się badaniem geometrii kół. W dobrych stacjach kontrola ustawienia będzie poprzedzona ponownym sprawdzeniem na szarpaku luzów w podwoziu oraz ustawieniem właściwego ciśnienia w kołach. Operacja to stosunkowo nieduży wydatek – około 120 zł. Zabezpieczy jednak przed przedwczesnym zużyciem opon, samochód z nieprawidłowo ustawionymi kołami gorzej się prowadzi, może też zużywać więcej paliwa. Duże odchylenia bez problemów wyczuje (lub usłyszy) kierowca w czasie jazdy, jednak mniejsze nieprawidłowości, które nie zostaną skorygowane, będą powodować dyskomfort.