Logo

Zabezpieczenie antykorozyjne. Jak wykonać je samodzielnie?

  • To, co można i warto zrobić samodzielnie, to solidna konserwacja drzwi, klap i profili zamkniętych
  • Korozję perforacyjną można chemicznie spowolnić, ale dziury pozostaną
  • Środki, które można wykorzystać do walki z korozją w profilach zamkniętych, to specjalne woski, oleje i tłuszcze
  • Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Chemia antykorozyjna działa powoli – kolejne preparaty nakłada się nawet w kilku warstwach w odstępach od kilku do kilkudziesięciu godzin. W przypadku starszych aut najlepiej z góry przyjąć, że procesy korozyjne już się zaczęły, naruszyły fabryczne powłoki ochronne, dlatego, żeby uzyskać trwały efekt, trzeba zastosować procedurę złożoną z kilku etapów.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Najpierw należy jednak auto przygotować. Środków antykorozyjnych do podwozia nie nanosi się na ślepo, pryskając po wszystkim, co popadnie, jeśli zaś chodzi o profile zamknięte, trzeba zapewnić sobie do nich dostęp, co jest wprawdzie najczystszą, ale za to bardzo praco — i czasochłonną częścią operacji. Jeśli samochód ma szerokie listwy, modne w latach 80. i 90., albo osłony progów z tworzywa, trzeba je zdemontować – przynajmniej w miejscach najbardziej narażonych na korozję. Czy da się zrobić to wszystko w dwa dni? Zapomnijcie!

Zaczynamy od dokładnego obejrzenia auta od spodu i wybrania odpowiedniej taktyki. Jeśli ktoś uważa, że wystarczy samochód od spodu spryskać tzw. barankiem, jest w błędzie. Baranek nie zaszkodzi, o ile nie położy się go na rdzę i będzie to zrobione z głową, ale jest to czynność, którą zdecydowanie warto powierzyć specjalistom mającym halę do brudnej roboty. Jeśli miałby to robić pierwszy lepszy blacharz, który ma pistolet do "barana" i nie waha się go użyć – lepiej się na to nie decydować.

Ważne: nigdy, pod żadnym pozorem, nie pozwalajcie na natryskiwanie środków bitumicznych na auto z nieosłoniętym wydechem, hamulcami, zawieszeniem (wydechu i hamulców nie wolno zresztą pryskać czymkolwiek; dopuszczalne jest tylko staranne pomalowanie tych elementów). Niektórzy specjaliści od antykorozji aut klasycznych w ogóle nie stosują zabezpieczeń bitumicznych, uważając, że bardziej estetyczne i skuteczne są transparentne powłoki na bazie wosków albo tłuszczów.

To, co można i warto zrobić samodzielnie, to solidna konserwacja drzwi, klap i profili zamkniętych, a także zabezpieczenie istniejących ognisk rdzy. Działania zależą od tego, w jakim stanie jest auto: czy zabezpieczano je w przeszłości, czy ma ślady korozji, czy jest ona powierzchniowa, czy też perforacyjna, a może nie ma jej prawie wcale?

Korozję perforacyjną można chemicznie spowolnić, ale dziury pozostaną – najlepiej, żeby samochód najpierw przeszedł kurację u blacharza. Jeśli występuje korozja powierzchniowa, procedura będzie bardziej złożona i długotrwała. Jeśli rdzy brak, co jest mało prawdopodobne, musicie tylko zapewnić sobie dostęp do profili zamkniętych: poszukajcie otworów technologicznych, ewentualnie spinek czy zaślepek, które można zdjąć (z progów, nadkoli), żeby odsłonić otwór rewizyjny i wprowadzić sondę z preparatem antykorozyjnym.

Środki, które można wykorzystać do walki z korozją w profilach zamkniętych, to specjalne woski, oleje i tłuszcze. Woski są najpopularniejsze i dostępne także w wersjach dla amatorów, ale nałożone na nieprzygotowaną powierzchnię sprawdzą się przez bardzo krótki czas. Przyda się więc konwerter rdzy, który pomaga zneutralizować tlenki metali i przygotowuje grunt pod właściwe zabezpieczenie (idealny, jeśli nie można pozbyć się korozji do końca w inny sposób, np. z uwagi na brak dostępu).

Do wyboru są preparaty bardziej płynne, silnie penetrujące, ale pozostawiające dość cienką warstwę ochronną (np. Tectyl ML), albo serie produktów składające się z podkładu pod wosk (bardzo cienka, niezwykle silnie penetrująca warstwa podkładu, zapobiegająca w przyszłości pękaniu wosku) i zasadniczego wosku ochronnego, tworzącego grubą, elastyczną warstwę (np. Fertan HT). Alternatywą dla wosków są środki na bazie oleju, silnie penetrujące i wypierające wodę.

Skuteczne są też preparaty samoróbki – czyli mieszanki oleju (np. przekładniowego) i gęstego smaru (np. towotu) z przewagą tego ostatniego – które podgrzewa się i aplikuje na gorąco. Olej można wtryskiwać nawet w nie do końca wolne od rdzy profile zamknięte i będzie miało to pozytywne efekty. Wadą olejów (szczególnie np. przekładniowych) jest to, że ściekają i śmierdzą.

Jeśli na zewnątrz widać purchel korozji, który trzeba zneutralizować i zakończyć sprawę lakierowaniem, to idealne będą konwerter rdzy (np. Fertan albo Brunox) i podkład epoksydowy. Wprawdzie epoksyd trzeba grubo nakładać – nie ma szans, żeby potem miernik lakieru pokazał fabryczną grubość powłoki – to jednak żaden inny podkład nie zapewni tak dobrej ochrony antykorozyjnej. Jeśli blacha została pozbawiona korozji do czysta, jako ochrony antykorozyjnej można użyć pasty cynkowej w spreju. Warstwa ocynku jest cienka (ok. 20 mikronów) i trwała, ale niestety, potrzebuje dużo czasu, żeby stwardnieć – dlatego lakiernicy nie przepadają za tymi środkami.

Preparaty do profili sprzedawane w sprejach (20-40 zł za 500-600 ml) są zwykle wyposażone w sondę o niewielkiej średnicy i można je zaaplikować bez użycia specjalistycznych narzędzi. Te same środki można jednak kupić dwa razy taniej w puszkach do natryskiwania pistoletem. Pistolet pneumatyczny rozpyla preparat pod wyższym ciśnieniem niż sprej – powłoka jest cieńsza, ale bardziej równomierna, środek lepiej pokryje więc zakamarki, które są... najważniejsze.

Wniosek? Do nakładania zabezpieczeń antykorozyjnych przydadzą się kompresor (o wydajności przynajmniej 200 l powietrza/min. – koszt: nie mniej niż 500 zł) i pistolet do zabezpieczeń wyposażony w sondę. Prostsze środki to tylko półśrodki.

Zwykły pistolet, do którego pasują litrowe opakowania preparatów ochronnych, kupicie za ok. 50 zł. Wadą tanich pistoletów są sondy o dość dużej średnicy (0,9-1,2 cm) i długości zaledwie 50-60 cm. Fachowcy używają bardziej wyrafinowanych pistoletów ciśnieniowych z własnym zbiornikiem, współpracujących z cieniutkimi sondami (0,6-0,7 cm) o długości nawet 1,5 m – kosztują jednak 450-800 zł. Można nimi nakładać także preparaty na gorąco.

Jeśli pod listwami lub osłonami (albo wręcz na wierzchu) widać wykwit korozji, potrzebne będą także: papier ścierny, a nawet druciana szczotka do mechanicznego pozbycia się rdzy, koniecznie pędzel i kilka par jednorazowych gumowych rękawiczek – preparaty antykorozyjne przeraźliwie śmierdzą i zostawiają na rękach trudne do zmycia plamy. Przyda się ponadto zmywacz sylikonowy (na bazie rozpuszczalnika) do oczyszczenia powierzchni przed nałożeniem chemii i do tego, żeby zmyć niepożądane zacieki z wosku po zakończeniu pracy.

Zbędne są natomiast uniwersalne preparaty smarująco-odrdzewiające typu WD-40 – w poważnej walce z korozją okazują się bezużyteczne. Ważne: jeśli pracujecie we własnym garażu, powinniście zaopatrzyć się w arkusz grubej folii budowlanej do wyłożenia podłogi pod autem. Po zakończeniu operacji wraz z folią pozbędziecie się resztek spływających preparatów. Niezależnie od tego, na który element nakłada się preparaty antykorozyjne, powinien on być suchy i czysty – na ile to tylko możliwe. Nałożenie chemii na piach "zakonserwuje" wilgoć i zaszkodzi zamiast pomóc. To kolejny powód, żeby wspomóc się kompresorem: zabezpieczane miejsca powinny być jak najdokładniej odmuchane powietrzem pod ciśnieniem.

Teraz chemia: zacznijcie od konwertera rdzy, który wprowadza się w profile zamknięte – najlepiej mgiełką z pistoletu do zabezpieczeń, ale każdy sposób jest dobry, można więc użyć pędzla, spryskiwacza z pompką itp. Warto przestrzegać zaleceń podanych na opakowaniu – konwerter rdzy potrzebuje na reakcję nawet 1-2 dni. Im zimniej, tym wolniej działa, nie da się przyspieszyć tempa reakcji. Gdy środek zadziała, usuńcie luźną warstwę zgodnie z instrukcją (szczotką, papierem ściernym, wodą) i powtórzcie operację lub pokryjcie zabezpieczane miejsce następnym preparatem.

Wewnątrz profili możecie zastosować podkład pod wosk, a z zewnątrz (przed malowaniem) – np. podkład epoksydowy. Kolejne warstwy nakłada się zgodnie ze sposobem użycia poszczególnych środków: zwykle co 12 godzin. Procedura – jeśli operacja ma być zrobiona dobrze – trwa zatem kilka dni. Na koniec zaślepki i spinki wracają na swoje miejsce. Uwaga: jeśli pozbywaliście się rdzy na zewnętrznych elementach, które trzeba pomalować, polakierujcie je PRZED aplikacją olejów i wosków – mgła środka antykorozyjnego zepsuje całą robotę! W niewidocznych miejscach można pozostawić podkład epoksydowy jako zabezpieczenie antykorozyjne – nie jest to warstwa ozdobna, ale dobrze chroni.

Prostsza i wcale nie gorsza wersja tej operacji? Zastosujcie olej albo specjalny olejowy preparat antykorozyjny do aut (np. Rust Stop, Mike Sanders), zawierający inhibitory korozji. Olej lepiej niż wosk penetruje zakamarki, w przeciwieństwie do niego nigdy nie pęka (najwyżej się wymywa) i niemal od razu po jego aplikacji samochód jest gotowy do jazdy. Należy jednak chronić przed preparatem uszczelki, opony, hamulce, a jeśli zostały zabrudzone – zmyć go.

Gruntowne zabezpieczenie antykorozyjne, polegające na rozłożeniu podwozia, nałożeniu wielowarstwowej ochrony profili i położeniu "baranka" na oczyszczone i zakonserwowane podwozie, powinno spełniać swoją funkcję przez kilka lat, choć np. wosk ze spreja naniesiony na nieprzygotowaną powierzchnię traci wszelkie właściwości antykorozyjne już po roku – zwyczajnie się łuszczy, odsłaniając metal. Nie zaszkodzi (najlepiej latem w wysokiej temperaturze) minimalnie odnowić zabezpieczenia raz do roku przez wtryśnięcie wosku albo oleju w najbardziej narażone na korozję elementy.

Czy auto będzie wieczne? Nie – korozja i tak zrobi swoje. Jest jednak różnica, czy klasyk wystarczy jeszcze na dwa lata, czy na dwadzieścia.

Autor Maciej Brzeziński
Pasjonat technologii, prywatnie także zapalony kolarz
Pokaż listę wszystkich publikacji
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium
Skrót artykułu