- Podczas pracy bez obciążenia silnik samochodu bardzo powoli nabiera temperatury roboczej
- Gdy silnik auta jest zimny, układ paliwowy "karmi go" większą ilością paliwa
- Ponieważ część "nadmiarowego" paliwa, zamiast spalić się, trafia do oleju, silnik jest coraz gorzej smarowany
Każdy zimny start silnika samochodu zużywa go bardziej niż nawet kilkaset km przejechanych ze stałą prędkością podróżną. Im dłużej trwa faza rozgrzewania zimnego silnika, tym dla niego gorzej.
Ja skrobię szybę, a on się grzeje
Tak niewątpliwie jest najwygodniej: jeśli w zimny
poranek masz do oskrobania szyby ze szronu, domyślnie zaczynasz od włączenia silnika. Silnik sobie pracuje, powolutku się rozgrzewa, do wnętrza samochodu pomału napływa ciepłe powietrze. Gdy po paru minutach wsiadasz do samochodu, jest już przynajmniej odrobinę przyjemniej niż tuż po włączeniu silnika.
Wielu kierowców włącza silnik na kilka minut przed odjazdem nawet wtedy, gdy nie ma potrzeby skrobania szyb – tylko po to, by silnik się rozgrzał. Błąd!
Co się dzieje w zimnym silniku pracującym na postoju?
Gdy włączamy zimny silnik samochodu w chłodny poranek, układ paliwowy podaje mu nawet kilkukrotnie więcej paliwa niż wtedy, gdy silnik jest ciepły. Kiedyś kierowcy, aby uruchomić zimny silnik, włączali ssanie, które po jakimś czasie trzeba było wyłączyć, aby rozgrzany silnik nie dławił się od nadmiaru paliwa. Dziś dawkowaniem benzyny czy oleju napędowego zajmuje się elektronika, więc kierowcy nie zdają sobie nawet sprawy, co tam się dzieje.
Problem w tym, że silnik pracujący bez obciążenia rozgrzewa się bardzo, bardzo wolno, ponieważ wytwarza bardzo mało ciepła. To oznacza, że w takich warunkach wydłuża się czas pracy silnika na wzbogaconej mieszance paliwowej. Jednocześnie praca silnika na wzbogaconej mieszance ma swoje ciemne strony.
- Po pierwsze, część nadmiarowego paliwa spływa po ściankach cylindrów do miski olejowej, rozrzedzając olej;
- Po drugie, dopóki silnik nie nabierze temperatury, znaczna część zanieczyszczeń z komór spalania przenika do oleju silnikowego, powodując jego przyspieszone zużycie;
- Jednocześnie w fazie zimnego rozruchu następuje zwiększone spalanie oleju silnikowego.
Koszt rozgrzewania silnika na postoju to jego przyspieszone zużycie oraz podwyższone spalanie. Praktyczne skutki takiej eksploatacji to częściej występujące usterki – turbosprężarki, wszelkich układów hydraulicznych w silniku i samego silnika.
W przypadku nowoczesnych diesli dochodzi problem z przyspieszonym napełnianiem się filtra DPF, który zwłaszcza w warunkach miejskich zimą nie ma dobrych warunków do regeneracji.
Jak zatem rozgrzewać zimny silnik auta?
Oto optymalne, z punktu widzenia silnika, postępowanie: włączasz zimny silnik, czekasz kilka-kilkanaście sekund, aż olej dotrze do wszystkich punktów smarowania i ruszasz.
Zwłaszcza gdy silnik jest zimy, należy unikać jednak jazdy na niskich obrotach (jeśli mamy automatyczną skrzynię biegów, ta uwaga nas nie dotyczy), ale też lepiej powstrzymać się od dynamicznej jazdy. Warto wiedzieć, że – jeśli mamy w aucie wskaźnik temperatury cieczy chłodzącej – wskaźnik ten nie mówi wszystkiego. Płyn w układzie chłodzenia rozgrzewa się znacznie szybciej niż olej, a dopiero po rozgrzaniu oleju warunki pracy silnika stają się optymalne.