- Samochód z wyprzedaży, mimo że nowy, to tak naprawdę jest... stary. Absurd!
- Zazwyczaj jest tak, że większy rabat dotyczy samochodu ze „starego” roku modelowego
- Małe rabaty to domena firm handlujących głównie niedrogimi samochodami
Jeśli w radiu, prasie i telewizji co chwilę jest mowa o wyprzedaży rocznika, to wiedz, że mamy już powoli przedwiośnie. Dilerzy, którym na placach zalega jeszcze trochę aut z rocznika 2018, muszą się teraz ostro sprężyć, bo zbliża się okres, gdy do salonów wjadą na dobre egzemplarze z tzw. bieżącej produkcji.
Lepiej więc nie prowadzić sprzedaży równoległej, tylko oczyścić magazyny. Efekt jest taki, że rabaty i korzyści potrafią być naprawdę kuszące – na tyle, że wiele osób poważnie rozważa zakup samochodu w takiej promocji. Zbieramy więc za i przeciw, podpowiadamy, kiedy rabat ma sens, a kiedy jest tylko ładnie wyglądającą... przynętą.
Zaczniemy od tego, że wyprzedaże i duże upusty to specyfika głównie naszego rynku. Dlaczego? To proste: wiek i wartość auta są określane na podstawie roku produkcji, a nie – jak ma to miejsce w większości cywilizowanych krajów – ze względu na datę pierwszej rejestracji. Rok produkcji wykorzystują ubezpieczyciele do wyceny danego egzemplarza, jest on też wpisany w polskim dowodzie rejestracyjnym. Oznacza to więc, że decydując się w 2019 r. na model wyprodukowany w 2018 r., dostajesz – w teorii – samochód o rok starszy.
Ma to znaczenie o tyle, że w przyszłości, gdy zechcesz swoje auto sprzedać, zainkasujesz za nie mniej niż ktoś, kto jednak dołoży i kupi egzemplarz z 2019 r. Rabat w przypadku pojazdu z poprzedniego rocznika powinien więc być na tyle duży, by zrekompensować – przynajmniej częściowo – ów spadek wartości. To żadna tajemnica, że czasem tak nie jest i żeby zakup na wyprzedaży rocznika miał sens, lepiej jednak takiego auta nie sprzedawać po 2-3 latach, lecz jeździć na tyle długo, by różnice w cenach (tzw. wartości rezydualne) między następującymi po sobie rocznikami uległy zatarciu.
Kolejna kwestia to forma rabatu. Musimy bowiem rozróżnić między klasycznym upustem gotówkowym a pakietem korzyści, obejmującym np. korzystne pakiety ubezpieczeniowe, dodatkowe wyposażenie dołożone przez dilera, komplet opon zimowych lub pakiet przeglądów. W takim wypadku oferta zawiera sformułowania „korzyść do...”, „zyskujesz do...” itp. Z punktu widzenia kupującego – co jasne – korzystniejszy jest konkretny rabat gotówkowy, ale czasem warto też pochylić się i nad „dodatkami”, bo gdy uda ci się wynegocjować wystarczająco dużo, to oferta może być warta rozważenia. Idealna sytuacja to taka, gdy diler proponuje upust pieniężny, a do tego dorzuca jeszcze swoje bonusy.
Największych upustów gotówkowych udzielają firmy, które już z założenia mają tak skonstruowaną ofertę, żeby zawsze – niezależnie, czy to wyprzedaż, czy regularna oferta – „dało się coś zrobić”. Pokaźnymi rabatami kusi w tym sezonie np. Audi, ale wiele promocyjnych ofert już zniknęło. Inny producent tzw. segmentu premium – Volvo – proponuje za to promocyjne oferty na samochody z 2019 r.
Małe rabaty to z kolei domena firm handlujących głównie niedrogimi samochodami (np. Dacia; notabene zdecydowana większość dilerów tej marki dawno już zakończyła wyprzedaż, gdyż o Dustera klienci się wręcz zabijają!). Z naszego doświadczenia wynika, że wyraźnie mniej skorzy do rabatowania egzemplarzy ze starszego rocznika są przedstawiciele marek, które przynajmniej część produkcji mają ulokowaną poza Europą (np. Mazda).
Nowe egzemplarze płyną z Japonii i zanim dotrą do salonów, trochę to trwa, a diler nie musi za wszelką cenę pozbywać się zapasów... Jedyna generalna zasada, sprawdzająca się w większości przypadków, brzmi: tanie auto – mały rabat, drogie auto – większa korzyść. Upust ekstra często obejmuje tzw. schodzące modele samochodów, gdy wiadomo, że niebawem pojawi się następca (przykład: Škody Rapid i Scala).
Zazwyczaj jest też tak, że większy rabat dotyczy samochodu ze „starego” roku modelowego, czyli wyprodukowanego w pierwszej połowie poprzedniego roku. Przykład? Korzystniej zazwyczaj kupisz auto, które zjechało z taśmy w okresie od stycznia do czerwca 2018 r., gdyż jest to tzw. rok modelowy (MY; od angielskiego „model year”) 2018. Z kolei samochody wyprodukowane od lipca do grudnia 2018 r. to już zazwyczaj rok modelowy 2019, co najczęściej oznacza mniejszy rabat.
Gdzie szukać ofert? To proste – jeśli ominęła cię któraś z reklam i nie znasz szczegółów oferty, to albo idziesz/dzwonisz do salonu, albo odpalasz internet – po wpisaniu hasła „wyprzedaż rocznika 2018” uzyskasz tysiące wyników. Niektóre portale ogłoszeniowe (np. Otomoto.pl) mają specjalną zakładkę – tam znajdziesz pojedyncze samochody gotowe do odebrania, nie musisz przebijać się przez oficjalną stronę importera. Od kilku ładnych lat przejrzystą ofertę wyprzedażową ma Grupa Fiata (www.stock.fiat.pl, ale też np. stock.jeep.pl) – w jednym miejscu są zgromadzone wszystkie samochody danej marki zalegające jeszcze u dilerów w całej Polsce.
Zalety kupna auta w ramach wyprzedaży rocznika
- Szansa na duży rabat gotówkowy i (lub) tzw. pakiet korzyści, np.: ubezpieczenie, opony, pakiet serwisowy
- Diler, który chce się pozbyć danego samochodu, będzie bardziej skłonny do negocjacji. Oprócz oficjalnego rabatu często da się jeszcze nieco „urwać”
- Jeżeli nie kupujesz auta demonstracyjnego, tylko nowe, masz pełną gwarancję producenta, liczoną od daty pierwszej rejestracji.
Wady kupna auta w ramach wyprzedaży rocznika
- Z punktu widzenia polskich regulacji kupujesz samochód „o rok starszy”, który na dzień dobry jest wart mniej niż taki sam egzemplarz z 2019 r. To bez sensu, ale niestety, trzeba się z tym pogodzić
- Jeżeli kupujesz samochód na krótko (2-3 lata), możesz wiele nie zyskać – zakup z wyprzedaży ma sens głównie wtedy, gdy chodzi o pojazd na długo
- Brak możliwości indywidualnej konfiguracji samochodu, czyli bierzesz, co jest, albo rezygnujesz
- Popularne modele wyprzedają się szybko - teraz częściej trafisz na te, których nikt nie chce (drogie, mało popularny silnik, „dziwny” kolor lakieru itp.)
Naszym zdaniem
Każdy kij ma dwa końce: samochód z wyprzedaży rocznika jest zazwyczaj tańszy, ale od razu po zarejestrowaniu – ze względu na specyfikę polskiego rynku – więcej straci na wartości. Rabat powinien więc być na tyle duży, by częściowo zrekompensować tę stratę. Jeśli z kolei autem z promocji będziesz jeździł dłużej niż 2-3 lata, to w końcu nadejdzie ten moment, gdy różnica w cenie między sąsiednimi rocznikami stanie się na tyle mała, że sprzedasz samochód w zasadzie bez strat.