• Nie ma aut w 100 proc. fabrycznie zabezpieczonych przed kradzieżą – każdy model ma swoje słabe strony
  • Złodzieje coraz częściej używają sprzętu, który pozwala sforsować zabezpieczenia bez pozostawiania jakichkolwiek śladów
  • W niektórych autach, żeby przeprowadzić atak elektroniczny, złodziej musi fizycznie dostać się do wiązki – np. forsując drzwi albo robiąc... dziurę w klapie
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Zdjęcia pochodzą z Wielkiej Brytanii i widoczny jest na nich samochód marki Range Rover, w którym złodzieje pokonali system antykradzieżowy, brutalnie robiąc dziurę w tylnej klapie, po to, żeby dostać się do wiązki CAN i za jej pośrednictwem dokonać już ataku elektronicznego, otworzyć zamki i rozbroić zabezpieczenia. Wielką dziurę w klapie zamaskowali… naklejką.

Dla osób śledzących od niedawna doniesienia dotyczące kradzieży aut tak mało subtelna metoda dostania się do auta może zaskakiwać. W czasach, kiedy złodzieje dysponują coraz częściej sprzętem metodą "na walizkę" potrafiącą przechwycić sygnał choćby z kluczyka, który znajduje się z dala od auta, w domu albo w kieszeni prawowitego użytkownika, albo kieszonkowym "game boyem", który na poczekaniu, w ciągu sekund dorabia wirtualny kluczyk do auta i pozwala dostać się do auta i uruchomić silnik, wiercenie dziury w klapie wydaje się dziwnym pomysłem.

Zapytaliśmy o to fachowców, którzy od lat badają zabezpieczenia aut. Okazuje się, że metoda polegająca na siłowym dostaniu się do wiązki CAN i wpięciu do niej urządzenia, które rozbraja zabezpieczenia, to nic nowego. W podobny sposób kradziono w Polsce kilka lat temu m.in. auta jednej z japońskich marek, choć tam mechanizm włamania wyglądał nieco subtelniej. Do wiązki podatnej na atak można się było dostać, wyrywając np. plastikową osłonę nadkola. W międzyczasie złodzieje zdobyli jednak lepszy sprzęt, który sprawił, że auto da się ukraść bez takiego zachodu.

U osób bardziej obeznanych z tematem, taka forma ataku może przypominać nieco złodziejskie sposoby z lat 90., na uciszanie prymitywnych alarmów. Złodzieje tłukli klosz lampy, robili zwarcie i alarm (sterujący też miganiem świateł) przestawał działać.

Dlaczego więc brytyjscy złodzieje zaatakowali Range Rovera w taki sposób? Powody są przynajmniej dwa. Ale po kolei! Po pierwsze, na Wyspach auta marki Range Rover należą do szczególnie chętnie kradzionych – w Wielkiej Brytanii znika ich ok. 5000 rocznie. Może chodzi o ich wyjątkową atrakcyjność, a może o ponad przeciętny popyt na części do tych aut?

Dlaczego zepsuli klapę, zamiast kraść "na walizkę"?

Żeby ograniczyć problem, producent od kilku lat stosuje poprawiony system "keyless go" wykorzystujący tzw. UWB (Ultra-Wideband). Standardowe systemy bezkluczykowe można łatwo oszukać, przedłużając za pomocą specjalnego sprzętu ("walizek") komunikację między autem a kluczykiem. Jeden z przestępców stoi przy aucie, drugi musi się zbliżyć do kluczyka, który może się znajdować nawet za ścianą budynku czy w kieszeni spacerującego po sklepie właściciela auta. Walizki służą do transmisji sygnału na dużą odległość – fabrycznie system skonfigurowany jest tak, żeby zamki otwierały się, w chwili, kiedy kluczyk jest tuż przy aucie lub w nim – i "walizki" właśnie to symulują.

W systemach wykorzystujących szersze pasmo (UWB) elektronika precyzyjnie mierzy czas przesyłu sygnału między autem a kluczykiem i z powrotem. Jeśli jest on zbyt długi (transmisja poprzez "walizki" powoduje minimalne opóźnienia), system się blokuje. O ile np. modele Range Roverów z lat 2015-2016 są bardzo podatne na kradzież na walizkę, to nowsze wymagają od przestępców co najmniej posiadania ponadprzeciętnie dobrego sprzętu, albo… pójścia na skróty. W dzisiejszych czasach, przy powszechnej dostępności mocnych narzędzi akumulatorowych wywiercenie lub wycięcie dziury w nadwoziu to kwestia sekund – to często łatwiejsze niż… wybicie mocnej szyby!

Drugi możliwy powód – kradzieży próbowali dokonać umiarkowanie rozgarnięci amatorzy.

Najlepszym dowodem na to, że przestępcy, którzy próbowali ukraść widocznego na zdjęciach Range Rovera, nie są mistrzami w swoim fachu, jest sam fakt.. że takie zdjęcia udało się zrobić. Samochód został bowiem odzyskany dzięki zamontowanemu w nim lokalizatorowi. Prawdziwi zawodowcy zwykle są w stanie zabezpieczyć skradzione auto przed namierzeniem.

Swoją drogą, na zdjęciach widać też zabezpieczenie antykradzieżowe, jakiego w Polsce teraz używają już chyba tylko emeryci, którzy zachwali przyzwyczajenia z lat 80. i 90. , czyli blokadę zakładaną na kierownicę. Jak można się było spodziewać, nie zadziałała.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Dlaczego, dostając się do wiązki w klapie, da się wyłączyć zabezpieczenia?

Cala tajemnica tkwi w tym, jak działa magistrala CAN w aucie. CAN-bus, czyli szeregowa magistrala komunikacyjna, to sposób transmisji danych w samochodzie umożliwiający urządzeniom pokładowym oraz sterownikom wzajemne przesyłanie informacji. W dużym uproszczeniu – zamiast prowadzić do każdego odbiornika elektrycznego czy urządzenia wykonawczego w aucie osobne przewody do ich sterowania, poszczególne odbiorniki podłączone są na stałe do zasilania i do wspólnej magistrali, którą cyfrowo przesyłane są do nich polecenia. Przy każdym urządzeniu wykonawczym znajdują się moduły, które z sygnałów przesyłanych magistralą wyłapują tylko te, które są do nich skierowane.

W takim systemie poszczególne urządzenia uszeregowane są według ważności – jeśli nadają równocześnie, urządzenie o wyższym priorytecie ma pierwszeństwo.

W zależności od pojazdu, magistrali może być kilka, np. osobna do systemów komfortu, zamków, wyposażenia wnętrza, osobna do systemów bezpieczeństwa, a osobna do obsługi elektroniki sterującej napędem. Wystarczy wpiąć się w dowolnym miejscu odpowiedniej magistrali, żeby przy pomocy odpowiedniego sprzętu móc kontrolować wszystkie podłączone do niej elementy.

Magistrala CAN: ułatwia i kradzież i zabezpieczenie auta przed kradzieżą

Specyfikę samochodowej magistrali CAN wykorzystać na różne sposoby – zarówno do kradzieży auta, jak i do zabezpieczenia auta przed kradzieżą. Jednym z najskuteczniejszych sposobów na zabezpieczenie nowoczesnego auta przed kradzieżą, jest wpięcie w magistralę modułu, który unieruchamia któryś z podzespołów niezbędnych do jazdy, np. zgaszając do sterownika jego awarię albo blokując możliwość włączenia biegu. To znacznie bardziej finezyjne rozwiązanie niż np. prymitywne alarmy i immobilizery, które wykorzystywały ukryte przekaźniki. Znalezienie dobrze ukrytego immobilizera CAN jest niemal niemożliwe, w przeciwieństwie do zlokalizowania i unieszkodliwienia "centralki" tradycyjnego alarmu.