- W Polsce maksymalna prędkość dla aut do 3,5 t to 140 km/h
- Od 1 października tzw. korytarz życia będzie obowiązkowy – na razie to zalecenie
- Są jeszcze odcinki, na których nie ma zbyt wielu stacji paliw, ale MOP-ów znajdzie się dużo
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Na początek – dobra wiadomość. Otóż, jak wynika ze statystyk, w 2018 r. w wypadkach, do których doszło na naszych autostradach, zginęły w sumie 52 osoby, podczas gdy w 2017 r. policyjne statystyki mówiły aż o 70 ofiarach. A to spadek o ponad 25 proc.! Warto byłoby tę dobrą tendencję utrzymać, ale żeby tak się stało, kultura i technika jazdy muszą ulec jeszcze większej poprawie. Zła wiadomość? W porównaniu z 2017 r. w zeszłym roku odnotowaliśmy też mniej autostradowych wypadków związanych z tzw. niedostosowaniem prędkości do warunków jazdy, jednak w tych zdarzeniach zginęło więcej osób niż w 2017 r. Wniosek? Gdy już ktoś przekracza, to raczej konkretnie. I z tym również chyba warto byłoby na przyszłość coś zrobić.
Ze statystyk wynika też, że wypadki na autostradzie mają w dużej mierze te same przyczyny, co gdzie indziej, czyli np. na jednojezdniowych drogach krajowych. A że prędkości są na autostradach znacznie wyższe, a natężenie ruchu – chwilami potężne, to efekty chwilami przerażają. Niechlubną listę otwiera więc wspomniane niedostosowanie prędkości do warunków jazdy (w 2018 r. 149 wypadków, 20 ofiar i 238 rannych), potem mamy: niezachowanie odległości (114 wypadków, 9 zabitych i 158 rannych; spadek w stosunku do 2017 r.), zaśnięcie za kierownicą (43 wypadki, 2 ofiary i 62 osoby ranne; znaczna poprawa względem 2017 r.) i nieprawidłową zmianę pasa ruchu (28 wypadków, 2 ofiary i 35 rannych). Tak też się składa, że wszystkie te kwestie znajdą się – nieprzypadkowo – na naszej liście, którą uzupełnimy dodatkowo o kwiatki w rodzaju jazdy pod prąd korytarzem życia, zawracanie i zatrzymywanie się w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
Ważne: wszystkie dalsze rozważania dotyczą też dwujezdniowych dróg ekspresowych, w wielu miejscach praktycznie niczym nieróżniących się od autostrad. Poza np. ograniczeniem prędkości: na autostradzie mamy 140 km/h, zaś na dwujezdniowych ekspresówkach – 120 km/h (jednojezdniowe – 100 km/h). Na ekspresówkach nieco inaczej mogą być profilowane zakręty – bywają mniej "płynne".
Polska, obok Bułgarii i Austrii (tu tylko dwa pilotażowe odcinki), jest jedynym państwem w UE, w którym maksymalna prędkość na
autostradzie wynosi 140 km/h. Ale czy to dobrze? Cóż, z punktu widzenia osób lubiących szybką jazdę – na pewno. Bo jeśli dodamy do tego tzw. błąd pomiaru, to nagle okaże się, że zazwyczaj swobodnie można jechać 150 km/h. A jeśli ponadto uwzględnimy jeszcze to, że policja – jeśli już prowadzi na autostradzie pomiary za pomocą wideorejestratorów – to autami jadącymi realnie 150-160 km/h nie zawsze się interesuje...
Bo mandat mały, a roboty tyle samo, co przy piracie przekraczającym o ponad 50 km/h. Do tego dochodzą względnie łagodne kary i efekt mamy taki, że nasze autostrady – poza niektórymi odcinkami tych niemieckich – należą do jednych z najszybszych na kontynencie. Nie jesteśmy jednak za obniżaniem dozwolonej prędkości, ale może warto przyjrzeć się zagranicznym rozwiązaniom? Bo np. we wspomnianej Austrii 140 km/h można jechać tylko w określonych godzinach, przy dobrej pogodzie i na wybranych odcinkach (zakwalifikowane jako „bezpieczne”). Z kolei we Włoszech od lat toczy się debata dotycząca podniesienia limitu do 150 km/h, ale miałby on obowiązywać tylko na odcinkach z co najmniej trzema pasami w jedną stronę, na dodatek w miejscach, w których odcinkowy pomiar prędkości. Tymczasem u nas większość autostrad – w tym zazwyczaj przeraźliwie zatłoczony odcinek A2 między Warszawą a Łodzią – prawie na całej długości ma po dwa pasy w jednym kierunku...
Jadąc przepisowo 140 km/h, pokonujemy ok. 39 m w sekundę. Wyobraźcie sobie, że nagle trzeba się zatrzymać: czas reakcji kierowcy plus droga hamowania dają (a mowa o aucie ze sprawnym układem hamulcowym!) solidne 150-160 m. Gdy ktoś pędzi 200 km/h, zatrzyma się po grubo ponad 200 m... Dużo, zwłaszcza że wielu kierowców nie zachowuje odpowiedniego odstępu od poprzedzającego auta (patrz obok!). Na autostradzie kluczowe jest dopasowanie prędkości do warunków jazdy – noga z gazu zawsze, gdy np. zaczyna padać, mamy gorszą widoczność (mgła!), duży jest ruch.
To już najwyższa pora, żeby dostosować przepisy do panujących warunków. Zrobili to już dawno Niemcy – kary za tzw. siedzenie na zderzaku są surowe i konsekwentnie egzekwowane, teraz chyba powoli pora na naszych ustawodawców. Pamiętaj: jadąc zbyt blisko poprzedzającego samochodu, ryzykujesz karambol! Ile powinien wynosić bezpieczny odstęp? Przepisy go nie precyzują, mowa jest jedynie o zachowaniu bezpiecznego dystansu, umożliwiającego hamowanie (wyjątek: tunel powyżej 500 m poza obszarem zabudowanym – wówczas odstęp musi wynosić 50-80 m, w zależności od masy pojazdu). Znamy zasadę mówiącą o „połowie licznika”, czyli przy 140 km/h powinno być to ok. 70 m, ale naszym zdaniem wystarczy ok. 50 m. Tyle że i tak mało kto tego przestrzega, a poganianie i spychanie z lewego pasa innych samochodów jest na porządku dziennym. A z tym łączy się kolejny punkt, czyli blokowanie lewego pasa...
Z przepisów art. 16 Ustawy „Prawo o ruchu drogowym” (ust. 1-4) wyraźnie wynika, że również na drodze dwujezdniowej (a taką jest właśnie autostrada!) należy jechać prawą stroną. I to niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z jezdnią dwu-, czy trzypasmową – na lewy/środkowy pas zjeżdżamy wtedy, gdy mamy zamiar kogoś wyprzedzić, potem wracamy na pas prawy. Z drugiej strony – na zdrowy rozum – kurczowe trzymanie się prawej strony nie ma sensu np. w tych miejscach, w których mijamy dużo węzłów i wjazdów, albo wówczas, gdy po prawej stronie co chwila pojawia się nowy tir.
Wróćmy do lewego pasa, bo na wielu odcinkach autostrad (mimo wyświetlanych coraz częściej napisów w stylu „Pamiętaj! Jedź prawą stroną!”) ruch jest w dużej mierze prowadzony właśnie pasem lewym lub środkowym. W obu przypadkach to niezwykle irytujące zachowanie, na dodatek zaburzające płynność ruchu. Przykład: zbliżamy się do samochodu jadącego środkowym pasem, prawy jest wolny. Chcemy to auto wyprzedzić z lewej (często możliwe, ale nie do końca bezpieczne jest wyprzedzanie z prawej!), lecz z tyłu z dużą prędkością zbliża się inny pojazd. Żeby nie zajechać szybszemu drogi, musimy zwolnić, przepuścić go i zjechać na lewo, a następnie znów przyspieszyć. Gdyby zaś ów pojazd ze środkowego pasa zajął jednak prawy, nikt nie musiałby ani hamować, ani przyspieszać.
Na autostradzie, ze względu na wysokie prędkości, należy wykonywać manewry płynnie, sygnalizować je wystarczająco wcześnie i dobrze planować. Jednym z bardziej niebezpiecznych jest nagła zmiana pasa, skutkująca zajechaniem drogi samochodowi zbliżającemu się z tyłu z wysoką prędkością. Należy też wykorzystywać całą długość pasa rozbiegowego i włączać się do ruchu – na tyle, ile to możliwe – z wystarczająco wysoką prędkością. Chodzi o to, żeby różnica w prędkościach między samochodami wjeżdżającymi i już znajdującymi się na autostradzie była wystarczająco niska.
Na autostradzie przeważnie można wyprzedzać z prawej strony, choć ze względów bezpieczeństwa raczej tego nie zalecamy. Zatrzymywać wolno się tylko w oznaczonych miejscach (parkingi, MOP-y, stacje paliw) – pas awaryjny (jak sama nazwa wskazuje!) służy do zatrzymywania się w razie awarii/wypadku, na dodatek takie miejsce musi być odpowiednio oznakowane. Niedopuszczalne są za to cofanie i zawracanie – takie zdarzenia policja ściga z całą surowością, a ze względu na wszechobecne kamerki na pokładach aut wcale nie są one takie trudne do udowodnienia. Uwaga: jazda pod prąd tzw. korytarzem życia, jeśli zostanie udowodniona, może skończyć się nawet sądem. Zdecydowanie odradzamy i namawiamy do respektowania przepisów. Dla przypomnienia: korytarz życia jeszcze obowiązkowy nie jest, przepisy nakazujące jego formowanie zaczną obowiązywać dopiero od 1 października.
Ostatnio nie ma praktycznie tygodnia, żeby media nie donosiły o przypadku, gdy jadący na sygnale ambulans nie został przepuszczony przez samochód długi czas jadący lewym pasem. Często w ten sposób są transportowane ograny do przeszczepu – nie chcemy tu uderzać w wybitnie pouczające tony, ale wyobraźcie sobie, że sytuacja dotyczy was lub rodziny. Chory nie dostanie na czas organu, bo jakiś artysta zablokował pas. Sygnałów świetlnych nie widział, a dźwiękowych nie słyszał... Kary? Bywają wysokie!
Na koniec wróćmy do policyjnych statystyk – jedną z głównych przyczyn wypadków jest zaśnięcie za kierownicą. A na autostradzie, gdzie – jak już ustaliliśmy – prędkości do niskich nie należą, jest to wybitnie niebezpieczne. Nasz apel: rób regularne przerwy, nie ignoruj oznak zmęczenia, jeśli masz się z kim zmienić, zrób to. W razie potrzeby zjedź na parking i zdrzemnij się choćby przez kilkanaście minut – zgodnie ze starą zasadą mówiącą o tym, że jeśli ktoś wolniej jedzie, to dalej zajedzie.