- Wyróżniliśmy trzy techniki dojeżdżania do czerwonego światła i zatrzymania auta
- Pod uwagę braliśmy kwestię spalania paliwa, zużycia części samochodu oraz bezpieczeństwa
- Jedna z popularnych metod nosi wyraźne znamiona starej szkoły jazdy, jeszcze z czasów PRL
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stornie głównej Onetu
Każdy kierowca wraz z upływem lat i przejechanych tysięcy kilometrów wypracowuje swój charakterystyczny styl jazdy. Niestety, w dążeniu do jak największej wygody prowadzenia pojazdu, czasem na drugi plan schodzi kwestia bezpieczeństwa czy troski o samochód. Warto możliwie szybko korygować ewentualne błędy, by się nie utrwalały. To, jak dojechać do czerwonego światła, jest doskonałym przykładem tego, że najłatwiej wcale nie oznacza najlepiej.
Wskazujemy trzy typy zachowania kierowcy po ujrzeniu zapalającego się czerwonego światła na sygnalizatorze. Bierzemy pod uwagę kwestię spalania, bezpieczeństwa oraz zużycia części pojazdu. Przyjrzyjmy się im więc nieco bliżej.
Dojeżdżanie do świateł na wciśniętym sprzęgle
Samochód porusza się z prędkością 50 km/h. Kierowca widzi, że na oddalonym o 200 m sygnalizatorze właśnie zmieniło się światło i obecnie pali się czerwone. Wciska więc sprzęgło i delikatnie zaczyna także naciskać pedał hamulca. W ten sposób zatrzymuje auto.
Główną zaletą takiej techniki jest oczywiście redukcja obrotów silnika i w efekcie mniejsze spalanie. Daje to także dużą kontrolę nad skrzynią biegów i w razie nagłej zmiany sytuacji na drodze, możemy odpuścić sprzęgło i np. przyspieszyć.
Niestety, technika ta ma jedną, ale bardzo poważną wadę. Toczenie auta na wciśniętym sprzęgle oznacza, iż układ ten cały czas pracuje, co spowoduje jego szybsze zużycie. Wymiana sprzęgła to spory koszt. Może to być nawet kilka tys. zł. Trudno więc uznać ten model jazdy za oszczędny, tym bardziej że tak naprawdę cała sprawa rozbija się o nieznaczny ruch lewą stopą na pedale sprzęgła.
Dojeżdżanie do świateł - toczenie się na luzie
Sytuacja ta sama, co w pierwszym przykładzie. Tym razem jednak kierowca wciska sprzęgło tylko na chwilkę, aby wrzucić bieg jałowy. Potem puszcza sprzęgło i gaz, stopniowo dociskając pedału hamulca aż do zatrzymania pojazdu.
Praktyka ta jest najczęściej stosowana u starszych kierowców, którzy jeździć uczyli się jeszcze w czasach PRL. Uczono wtedy, aby możliwie jak najczęściej jeździć na luzie, aby poruszać się dzięki energii kinetycznej dostarczonej do kół. Motywacja była oczywista — redukcja spalania.
Koleją sprawą jest hamowanie. Jadąc na luzie, hamujemy wyłącznie układem hamulcowym, który w efekcie szybciej się zużywa. Tarcze i klocki hamulcowe mają żywotność w granicach od 40 do 80 tys. km. Koszt ich wymiany od kilkuset do kilku tys. zł.
Sporą wadą techniki jest kwestia ograniczonego bezpieczeństwa. Tocząc auto na luzie, ograniczamy sobie możliwość szybkiej reakcji na zmianę sytuacji na drodze, gdyż nie możemy wtedy gwałtownie dodać gazu i np. ominąć jakiegoś zagrożenia.
Dojeżdżanie do świateł - jazda na biegu
Jak widać, obu powyższym scenariuszom daleko jest do perfekcji. Dlatego w dzisiejszych czasach młodych kierowców uczy się, aby do czerwonego światła dojeżdżać na biegu. Gdy kierowca widzi czerwone światło, to puszcza gaz i w trakcie zwalniania redukuje kolejny biegi, aż do zatrzymania pojazdu.
Taka technika to tzw. hamowanie silnikiem. Jakie są jej zalety? Nie dość, że auto nie spala paliwa (mamy odpuszczony pedał gazu), nie obciąża nadmiernie sprzęgła (wciskamy tylko podczas zmiany przełożenia), nie zużywa nadmiernie układu hamulcowego (auto na biegu hamuje szybciej niż na luzie) to w dodatku jest to rozwiązanie najbezpieczniejsze, gdyż mamy pełną kontrolę nad prędkością auta i w każdym momencie możemy szybko przyspieszyć.
Wady? Zdecydowanie nie jest to najprostsza metoda zatrzymywania auta i wymaga nieco wprawy i wyczucia. Jesteśmy jednak przekonani, że w obliczu wad pozostałych metod, warto nauczyć się hamować silnikiem i dłużej cieszyć się sprawnym samochodem.
- Przeczytaj także: Sprawdziliśmy, jak bardzo opłaca się montaż instalacji LPG? A może lepiej wymienić benzyniaka na diesla?
Źródła: Moto.pl, Auto-Swiat.pl