Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Porady > Prawo > Co ci zrobią, jak nie powiesz: czy opłaca się "zapomnieć", kto prowadził pojazd?

Co ci zrobią, jak nie powiesz: czy opłaca się "zapomnieć", kto prowadził pojazd?

Jakkolwiek fotoradary, odcinkowe pomiary prędkości czy systemy red light działają w pełni automatycznie, to jednak właściciel auta nigdy nie otrzymuje mandatu w pierwszym liście. Najpierw musi on wskazać, kto w danym dniu dysponował pojazdem i ewentualnie kierował, a jeśli to sam właściciel, czy zgadza się przyjąć mandat. Komplikacje zaczynają się, gdy właściciel auta nie chce albo nie może powiedzieć, kto kierował. Niepamięć czasem może się opłacać, choć trzeba liczyć się z grzywną.

Fotoradar na moście Poniatowskiego
Fotoradar na moście PoniatowskiegoŹródło: ZDM Warszawa
  • Niewskazanie uprawnionym służbom, kto w danym czasie dysponował pojazdem, jest wykroczeniem
  • Za to wykroczenie właściciel auta może dostać bardzo wysoki mandat – w teorii wyższy nawet niż ten, który grozi kierowcy za największe możliwe przekroczenie prędkości
  • W niektórych przypadkach niewskazanie kierującego może się jednak opłacać
  • W tekście odpowiemy na pytanie, ile może kosztować ocalenie prawa jazdy

Mówiąc wprost, chodzi o to, aby nie stracić prawa jazdy za punkty. Pewnie zdarza się i tak, że jakiś właściciel firmy naprawdę nie pamięta, kto wiele tygodni temu prowadził służbowy pojazd wykorzystywany naprzemiennie przez kilku pracowników, jednak tu problemem jest zła organizacja. Najczęściej dylemat: "powiedzieć czy nie powiedzieć" to kwestia zimnej kalkulacji.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Pożyczyłeś komuś samochód. Czy musisz wiedzieć, kto kierował?

Wezwanie z GITD
Wezwanie z GITDŹródło: Auto Świat / Maciej Brzeziński

Wezwania wysyłane przez CANARD (Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym) dotyczące wykroczeń ujawnionych przez fotoradary co do zasady wysyłane są właścicielom pojazdów. Jeśli zdarzyło się, że w danym dniu i miejscu właściciel nie siedział za kierownicą, ma on obowiązek wskazać, komu powierzył pojazd. Oczywiście, nie zawsze wie, kto siedział za kierownicą. Może osoba, której udostępnił samochód, wpuściła kogoś za kierownicę?

Teoretycznie właściciel dostaje wezwanie ze zdjęciem, które czasem pozwala domyślić się, kto siedzi za kierownicą, ale właściciel auta nie ma obowiązku tego robić. Ma obowiązek wskazać, komu "powierzył" pojazd. Jeśli to zrobi, jego rola i odpowiedzialność się kończą.

Przepis mówi wprost:

Właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, chyba że pojazd został użyty wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę, czemu nie mógł zapobiec.

Gdy już uprawniony organ dowie się, kto dysponował pojazdem w danym czasie, zada tej osobie analogiczne pytania: czy kierowała, ewentualnie komu powierzyła pojazd.

Po co miałbyś specjalnie zapominać, kto mógł prowadzić samochód?

Przekroczenie prędkości - zdjęcie z fotoradaru
Przekroczenie prędkości - zdjęcie z fotoradaruŹródło: GITD

Są takie wykroczenia rejestrowane przez urządzenia automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym, za które grozi mandat w rozsądnej wysokości, ale liczba punktów karnych, jakie można dostać przy okazji, przez wielu kierowców może być uznana za nierozsądną. Przykładowo za przejazd na czerwonym świetle grozi 500 zł mandatu i aż 15 punktów karnych. Jeśli, przejeżdżając przez skrzyżowanie, miniemy dwa rzędy sygnalizatorów, może to być uznane za 2 osobne wykroczenia i w tej sytuacji mamy do zapłaty 1000 zł i do przyjęcia 30 punktów karnych.

30 punktów karnych to więcej niż wynosi limit. Jeśli przyznamy się do popełnienia tych wykroczeń, oprócz grzywny dostaniemy wezwanie na egzamin sprawdzający. Będziemy też wysłani na badania psychotechniczne. Od tego momentu już tylko krok dzieli nas od utraty prawa jazdy.

Nieco inaczej wygląda sytuacja, gdy właściciel auta nie wie, po prostu nie pamięta, kto w danym dniu kierował samochodem. Wprawdzie słaba pamięć w tym przypadku oznacza grzywnę, jednak niewskazanie, kto w danym dniu dysponował pojazdem, nie jest wykroczeniem drogowym. A to oznacza, że nikt nie dostanie punktów karnych.

Jaka grzywna grozi za odmowę wskazania osoby, która dysponowała pojazdem?

Jeśli chodzi o potencjalną grzywnę dla właściciela samochodu czy motocykla, który nagle zapomniał, czy i komu powierzył pojazd we wskazanym dniu, nie ma znaczenia, czy to on prowadził czy ktoś inny. Odmowa wskazania to odmowa wskazania i należy się za to kara.

Wysokość mandatu, jaki grozi za "niewskazanie" w zależności od sytuacji, określa taryfikator mandatów:

Niewskazanie wbrew obowiązkowi, na żądanie uprawnionego organu, komu pojazd został powierzony do kierowania lub używania w oznaczonym czasie:

  • w postępowaniu w sprawach o przestępstwo – nie mniej niż 4000 zł
  • w postępowaniu w sprawach o spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym – nie mniej niż 2000 zł
  • w sprawach dotyczących przekroczenia dopuszczalnej prędkości – dwukrotność wysokości grzywny (należnej za przekroczenie prędkości – red.)
  • w postępowaniu w sprawach o pozostałe wykroczenia – nie mniej niż 500 zł

"Grzywna nie niższa niż" – czyli ile?

Zasadniczo najwyższy możliwy mandat, jaki grozi za wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji, to 5000 zł, a jeśli czyn "wyczerpuje znamiona wykroczeń określonych w dwóch lub więcej przepisach", to 6000 zł. Odmowę wskazania, kto dysponował pojazdem, potraktowano jednak w szczególny sposób. Twórcy aktualnej wersji Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia zapewne pamiętali, że kilka lat temu odmowa wskazania kierującego była wręcz standardową obroną przed punktami karnymi, jakie groziły kierowcom za wykroczenia "fotoradarowe". Była to zresztą obrona, która nie kosztowała dużo. Więc obecnie maksymalny mandat co takie wykroczenie wynosi aż 8000 zł.

W postępowaniu mandatowym, w sprawach, o których mowa w art. 96 par. 3 Kodeksu wykroczeń, Można nałożyć grzywnę w wysokości do 8000 zł.

Artykuł 96 par. 3 dotyczy właśnie "słabej pamięci" właścicieli pojazdów.

Dodajmy jeszcze, że limit 8000 zł dotyczy postępowania mandatowego – czyli, po ludzku, mandatu, który przyjmujemy bez dyskusji. Gdyby sprawa trafiła do sądu, teoretycznie grozi nam grzywna do 30 tys. zł.

Niewskazanie kierującego: płacisz podwójny mandat i masz spokój?

W praktyce maksymalne grzywny i maksymalne mandaty to absolutna rzadkość zastrzeżona dla spraw wyjątkowych, a zwyczajowy mandat "za niewskazanie" wynosi mniej-więcej dwukrotność mandatu za popełnione wykroczenie drogowe – tak jak w przypadku określonych w taryfikatorze mandatów za niewskazanie dysponenta auta w kontekście przekroczeń prędkości.

Rodzi się pytanie: czy jeśli zapomnę, kto kierował (to mogłem zresztą być ja, co wyraźnie widać na zdjęciu), to dadzą mi spokój? Teoretycznie wcale nie muszą zakończyć sprawy, mogą szukać kierowcy – ostatecznie wykroczenie drogowe to jedno, a odmowa podania osoby, która dysponowała pojazdem, to drugie. W praktyce jednak przyjęcie mandatu "za niewskazanie" pozwala urzędnikom z ulgą odłożyć sprawę na później i pozwolić wykroczeniu drogowemu się przedawnić.

Ale oczywiście gwarancji, że tak będzie w twoim przypadku, udzielić nie mogę.

Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków