Klonowanie aut to wcale nie taka nowa metoda – przestępcy korzystają z niej na różne sposoby od dziesięcioleci. W ten sposób można zatrzeć prawdziwe pochodzenie kradzionego auta i umożliwić jego wywóz za granicę czy sprzedaż nieświadomemu klientowi. Często też klonowane auta są wykorzystywane do popełniania przestępstw.
Spotkanie dwóch identycznych aut z takimi samymi numerami rejestracyjnymi? Takie sytuacje się zdarzają, należy je niezwłocznie zgłaszać policji. Źródło: Auto Świat
Klonowane są zarówno auta tanie, jak i drogie
Przy zakupie samochodu nie wystarczy sprawdzenie jego danych w bazach – należy jeszcze sprawdzić, czy oglądane auto nie ma przebitych numerów
Zdobycie kompletu tablic z dowolnymi numerami rejestracyjnymi jest łatwe i kosztuje zaledwie kilkadziesiąt złotych
Na czym polega klonowanie aut? Oczywiście, nie chodzi tu o żadne nadzwyczajne osiągnięcia współczesnej nauk – to tylko opisowa nazwa przestępczej metody polegającej na nadaniu jednemu autu cech identyfikacyjnych innego samochodu.
Nie jest to oczywiście przestępstwo doskonałe – raz na jakiś czas dochodzi do spektakularnych sytuacji, kiedy np. prawowity właściciel auta widzi w mieście samochód nie dość, że podobny z wyglądu, to jeszcze z tymi samymi numerami rejestracyjnymi jak w aucie, którym się porusza, albo dostaje wezwanie w związku z kradzieżą paliwa, przekroczeniem prędkości czy stłuczką, do których miało dojść w miejscu, w którym go wtedy z pewnością nie było.
Kilka miesięcy temu głośno było np. o gdańszczance, która widząc "swoje" auto w mieście była przekonana, że skradziono je z jej garażu, podczas kiedy w rzeczywistości nadal w nim stało, a auto na ulicy było "klonem". Media informowały o przypadku, w którym pewien rzemieślnik miał odpowiadać za spowodowanie kolizji swoim autem i ucieczkę z miejsca zdarzenia, choć może on udowodnić, że w momencie zdarzenia znajdował się w zupełnie innym mieście – tu pikanterii sprawie dodaje fakt, że kolizję zarejestrowały kamery monitoringu, a na nagraniach widać dokładnie auto i jego numery rejestracyjne, choć niestety kierującego rozpoznać się nie da.
Klonowanie samochodów może się odbywać na różne sposoby i w różnych celach. Wariant najprostszy polega na tym, że na aucie montowane są po prostu numery rejestracyjne przypisane do innego, podobnego auta.
Wykonanie duplikatu tablic rejestracyjnych to żaden problem – można je nawet zamówić przez internet, z wysyłką do paczkomatu. Sprzedaż duplikatów tablic rejestracyjnych – o ile nie mają one na sobie podrobionych znaków legalizacyjnych, nie jest wcale zabroniona. Setki ofert wykonania tablic wyglądających identycznie z oryginalnymi znaleźć można w serwisach aukcyjnych i ogłoszeniowych pod hasłem "tablice kolekcjonerskie".
Ta metoda może być używana do przeprowadzenia skradzionego samochodu w miejsce, w którym zostanie on rozłożony na części, albo będzie miał przebity numery VIN. Samochodem z założonymi "lewymi" tablicami przestępcy mogą tankować bez płacenia (jeden komplet tablic na podmianę kosztuje ok. 30 zł, a bak paliwa – nawet kilkanaście razy więcej), parkować w miejscach, gdzie jest to niedozwolone, przejeżdżać bez zwalniania przed fotoradarami. Auta z podmienionymi tablicami bywają też wykorzystywane do popełniania przestępstw – np. do śledzenia samochodów, które później mają zostać ukradzione czy do transportu łupów z włamań.
Oczywiście, przestępcy korzystają z tego, że zgodnie z obowiązującymi przepisami nie trzeba wozić dokumentów auta, a wnikliwe kontrole obejmujące zaglądanie pod maskę i odczytywanie numerów wybitych na nadwoziu zdarzają się przecież sporadycznie.
Tanie klonowane auta – żeby jeździć na cudzy koszt
Bywa, że auta są klonowane po to, żeby... obniżyć koszty ich użytkowania albo żeby uniknąć formalności związanych z rejestracją np. przez obcokrajowców o nieuregulowanym statusie w danym kraju – zdarzały się przypadki, że w tak spreparowanych samochodach zatrzymywano np. mieszkających i pracujących w Polsce obcokrajowców, ale też znane są przypadki, przyłapania na tym samym Polaków mieszkających za granicą.
"Oszczędności" wynikają w takim przypadku z tego, ze np. podatki czy ubezpieczenie OC i inne obowiązkowe opłaty, które mogą być np. sprawdzone przy okazji kontroli drogowej, ponosi przecież właściciel "oryginalnego" auta – dopóki nie dojdzie np. do szkody spowodowanej przez kierującego "autem-klonem", w przypadku której poszkodowany będzie domagał się odszkodowania z OC, albo auto nie zostanie uwiecznione na zdjęciu z fotoradaru, oszustwo może trwać latami.
Klonowanie drogich aut
Raz na jakiś czas wychodzą na jaw przypadki klonowania drogich, stosunkowo nowych aut. Tu scenariuszy może być kilka – np. nieuczciwy sprzedawca (niekoniecznie w Polsce) ma dokumenty od jednego, legalnego samochodu z poprawną historią, którą można sprawdzić np. w ASO danej marki, czy w odpowiednich bazach danych. Na skopiowanym komplecie dokumentów od jednego auta można sprzedać na eksport jednak kilka podobnych samochodów z podrobionymi tablicami i numerami VIN – jeśli nieuczciwy handlarz zadziała odpowiednio szybko, to zdąży zniknąć bez śladu, zanim pierwsi nabywcy przekonają się, że zostali oszukani.
To o tyle popularna metoda, że teraz niemal wszyscy nabywcy relatywnie drogich, używanych aut zaczynają właśnie od sprawdzenia danych pojazdu w różnych bazach danych, często zapominając o dokładnym sprawdzeniu samego pojazdu i sprawdzeniu, czy np. nie ma ono sfałszowanego pola numerowego. Jeśli takie sklonowane auta trafią do jednego z krajów UE, to prędzej czy później sprawa się wyda – jeżeli wyjadą poza Unię, do kraju, który nie wymienia danych z innymi państwami wspólnoty, oszustwo może nigdy nie wyjść na jaw – no, chyba że nowy właściciel takiego pojazdu "wpadnie" podczas szczegółowej kontroli drogowej w jednym z krajów Unii.
Numery VIN nie są już "przebijane" – z reguły wycinane jest całe pole numerowe wraz z okalającymi je elementami i wymieniane na nowe. Zakup sprzętu potrzebnego do wybicia czy grawerowania numeru VIN to tylko kwestia posiadania odpowiedniej kwoty.Źródło: Onet.pl
Wywóz kradzionego auta metodą "na bliźniaka"
Inny scenariusz stosowany np. przez przestępców zza wschodniej granicy polega na tym, że wjeżdżają oni na teren Unii Europejskiej legalnymi, zarejestrowanymi w swoich krajach autami. Tu kradzione jest podobne auto, do którego później przekładane są tablice rejestracyjne, tabliczki znamionowe i na które nabijane są numery VIN z legalnego auta zarejestrowanego poza Unią. Następnie ten "bliźniak" wyjeżdża do kraju, w którym zarejestrowane było oryginalne auto, które tymczasem czeka ukryte np. w Polsce. Po kilku dniach czy tygodniach tablice rejestracyjne i dokumenty są szmuglowane przez granicę, znów trafiają do legalnego auta, z którego je wzięto – a następnie auto inną trasą i przez inne przejście graniczne wraca do swojego kraju pochodzenia.
Jak się bronić przed kłopotami, jeśli przestępcy sklonują nasze auto?
Zdobycie kompletnych danych auta, wraz z jego numerem VIN, nie jest przesadnie trudne – np. ukrywanie numerów VIN przed niczym nie zabezpiecza. Jeszcze łatwiej jest zamówić komplet tablic rejestracyjnych z dowolnie wybranym numerem. Przebicie numerów auta czy spreparowanie wiarygodnie wyglądających numerów to już większy problem, ale też nie jest to przeszkoda nie do pokonania dla profesjonalnych przestępców.
Jeżeli przychodzą do nas wezwania związane z przekroczeniem prędkości czy niewłaściwym parkowaniem z miejsc albo z okresów, co do których jesteśmy przekonani, że naszego auta w danym miejscu nie było, to w żadnym wypadku nie należy przyjmować mandatów – nawet jeśli dotyczą drobnych kwot!
Podejrzenia, że ktoś może się posługiwać autem-klonem z numerami rejestracyjnymi przypisanymi do naszego samochodu, należy bezzwłocznie zgłaszać policji
W takim przypadku, ale też w sytuacji, kiedy ktoś ukradnie z naszego auta tablice, warto profilaktycznie zmienić numer rejestracyjny – kosztuje to niespełna 200 zł i wymaga nieco zachodu, ale to niewielki koszt w porównaniu z koniecznością wyjaśniania spraw, jeśli ktoś na nasze konto np. zatankuje auto, nie płacąc, czy wykorzysta auto do popełnienia innego przestępstwa.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.