Zabawa w off-road to coś znacznie więcej niż tylko pokonanie drogi w lesie. Duży nacisk kładziemy na umiejętność pracy zespołowej, a także zdolność do radzenia sobie w sytuacjach niecodziennych, trudnych do przewidzenia. Zmuszamy do kręcenia nie tylko kierownicą, ale też... głową. W niektórych konkurencjach potrzeba po prostu siły, tu nasze rodzynki - Magda i Agata - skazane były na gorsze wyniki. Wiele konkurencji odbywa się bez udziału... aut. Tradycyjnie o pomoc podczas przygotowywania rozgrywek półfinałowych oraz tych wyłaniających Mistrza 4x4 poprosiliśmy ekipę Autotrapera dowodzoną przez znanego off-roadera Maćka Majchrzaka i ratowników BREL-a. Finał rozegraliśmy w ośrodku Jura Park pod Częstochową. Spotkanie finalistów zaczęło się od... zabawy. Podzieleni na dwie drużyny uczestnicy walczyli ze sobą za pomocą paintballowych markerów (tak nazywa się broń używana podczas tej zabawy). Co prawda żadnaz drużyn nie zdobyła bazy przeciwnika, ale po kilkudziesięciu minutach biegania i wystrzeleniu kilkuset kulek wszyscy byli zadowoleni i zmęczeni. Choć w okolicy Częstochowy rozpętała się burza, nasi finaliści wykazali prawdziwie off-roadowy hart ducha pozostając na noc w wojskowych namiotach. Kolejny dzień to już poważna walka o punkty i sekundy. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się quady, z użyciem których rozegraliśmy dwie konkurencje na czas: jazdę po torze szybkościowym oraz trudnym technicznie. Wszyscy wykazali się też dobrą znajomością roadbooka, pilotując samych siebie po trudnej, leśnej trasie najeżonej rozjazdami. Był też slalom Jeepem Wranglerem (dla ułatwienia ten egzemplarz nie miał wspomagania kierownicy) czy przeciąganie Wranglera z użyciem wyciągarki. Pogoda dopisała (padało prawie cały czas), a finaliści wyjechali z ośrodka Jura Park zaszczepieni bakcylem off-roadu.
Relacja z finału konkursu Mistrz 4x4
Aby zostać Mistrzem 4x4 nie wystarczy kręcić kierownicą. Trzeba też umieć obsłużyć wyciągarkę i... przepiłować drewno