Choć samochody obu marek bazują na prostych i z reguły sprawdzonych rozwiązaniach, również i tu znaleźliśmy czarne owce. W przypadku Dacii wytypowanie aut było dość łatwe – mimo ubogiej palety modelowej poważne problemy trapią wersje z silnikiem Diesla 1.5 dCi (benzyniaki są pewniejszym zakupem!).
Jeśli chodzi o Daewoo, mieliśmy nieco większy problem. Modele tej marki są już leciwe, wysłużone i często borykają się z mocno zaawansowaną korozją. Właściwie można je wszystkie umieścić na liście ryzykownych aut.
Dacia i Daewoo – oto bohaterzy naszego cyklu, bo tym razem opisujemy ryzykowne auta na literę D. Choć samochody obu marek bazują na prostych i z reguły sprawdzonych rozwiązaniach, również i tu znaleźliśmy czarne owce. W przypadku Dacii wytypowanie aut było dość łatwe – mimo ubogiej palety modelowej poważne problemy trapią wersje z silnikiem Diesla 1.5 dCi (benzyniaki są pewniejszym zakupem!).
Jeśli chodzi o Daewoo, mieliśmy nieco większy problem. Modele tej marki są już leciwe, wysłużone i często borykają się z mocno zaawansowaną korozją. Właściwie można je wszystkie umieścić na liście ryzykownych aut.
Galeria zdjęć
W silniku wysokoprężnym 1.5 dCi (w ofercie od 2006 r.) po przebiegu 100-150 tys. km często przekręcają się panewki wału korbowego. Uszkodzenie jest na tyle poważne, że zazwyczaj nie opłaca się naprawiać silnika. Z reguły mechanicy sugerują zakup drugiego, używanego motoru, ale z gwarancją rozruchową – koszt: 4000-5000 zł. Tyle tylko, że za chwilę również i tę jednostkę może spotkać ten sam los. Poza tym w motorze 1.5 dCi niezbyt trwałe okazują się układ wtryskowy i turbosprężarka – koszty naprawy (nawet z wykorzystaniem części regenerowanych) przekracza 4000 zł. A to kłóci się z ideą prostego i taniego w utrzymaniu auta, jakim miał być Logan.
2. DACIA Sandero 1.5 dCi. Sandero zadebiutowało na rynku 4 lata po Loganie i uchodzi za auto nieco lepiej wykonane. Niestety, wersje 1.5 dCi dzielą ten sam los, co Logan z tym silnikiem, dlatego naiwnością jest liczenie na bezawaryjność i niskie koszty utrzymania właśnie tej odmiany Sandero. Poza tym zdarzają się inne niedomagania: a to zepsuje się przełącznik szyb, a to przestanie działać nawiew we wnętrzu lub czasami zastuka coś w zawieszeniu. Na szczęście zazwyczaj wystarczy zapłacić 200-400 zł i po problemie.
W przypadku silnika 1.5 dCi trzeba się liczyć m.in. z naprawami układu wtryskowego (na zdjęciu), a w szczególności – dość wrażliwych wtryskiwaczy (koszt jednej sztuki przekracza 1000 zł). Jednak najgorsze, że w każdym momencie może dojść do obrócenia panewek na wale korbowym. Takie ryzyko wynika ze specyficznej ich budowy (nie mają zamków) oraz występuje niezależnie od modelu, w którym silnik 1.5 dCi jest montowany, i od jego mocy. Jedyne, co można zrobić, by zminimalizować niebezpieczeństwo, to częsta wymiana oleju silnikowego – tak wynika z doświadczenia mechaników.
3. Daewoo Nubira 2.0. Jeszcze kilka lat temu Daewoo Nubira nie było autem, którego należało unikać. Jednak obecnie coraz trudniej o egzemplarz dający szansę na dalszą bezproblemową eksploatację. Większość Nubir ma już poważne problemy z korozją.
Jeśli wziąć pod uwagę niską cenę auta (3000-5000 zł), duże naprawy blacharskie nie mają sensu. Uważajcie na wersję 2.0 z automatyczną skrzynią biegów. Jeśli zawiedzie, naprawa będzie droższa niż samochód, a używany „automat” w dobrej kondycji może okazać się nieosiągalny.
4. DAEWOO Lanos 1.4. Najstarsze egzemplarze tego auta można kupić już za 2000 zł, ale nawet i najmłodsze, z 2009 roku, kosztują nie więcej niż 10 000 zł. Jakie zarzuty mamy wobec tego budżetowego samochodu? Szczerze mówiąc, po rozmowach z mechanikami mieliśmy problem ze wskazaniem wersji Lanosa, o której można by powiedzieć, że jest ryzykowna. Właściwie to proste auto i da się je naprawić tanim kosztem – zazwyczaj więcej kosztuje robocizna mechaników niż części zamienne. Niestety, auto ma coraz większe problemy z korozją, a wobec tak niskiej ceny auta poważny remont nadwozia nie ma sensu.
Lanosa 1.4 (silnik GM) można uznać za czarną owcę z powodu częstych awarii komputera sterującego. Wersja ta cierpi również m.in. na wycieki oleju i kilka innych drobnych przypadłości, ale nie powodują one unieruchomienia samochodu. Tymczasem komputer silnika 1.4 może zawieść w każdym momencie. Co gorsza, nawet zamontowanie nowego sterownika nie gwarantuje zażegnania problemu – bardzo często po kilku miesiącach jednostka znów ma kłopoty z pracą. Trzeba jednak zaznaczyć, że nowy komputer silnika kosztuje zaledwie 500 zł! To taniej niż naprawa sterownika.
5. DAEWOO Tico 0.8. Każde auto o tak niskiej wartości, jak Daewoo Tico, jest z zasady ryzykowne. Jednak osoby wybierające ten model z przyczyn budżetowych nie muszą się obawiać, że przydarzy się jakaś kosztowna naprawa – bardzo tanie części, prosta budowa. W przypadku Tico ryzyko polega po prostu na tym, że właściciele kładą na szali swoje zdrowie i życie. Z racji małych wymiarów i przestarzałej konstrukcji Tico fatalnie wypada pod względem bezpieczeństwa. Filigranowa karoseria osłabiona przez korozję składa się jak harmonijka podczas zderzenia czołowego!
Rdza atakuje już wszystkie elementy i podzespoły – podwozie, nadwozie, ścianę grodziową, elementy zawieszenia, osprzęt jednostki napędowej, etc. Niestety, prawie zawsze naprawy przeprowadza się najtańszym kosztem.