Było to gdzieś na Placu Trzech Krzyży. W szarobetonowym krajobrazie pojawił się jaskrawy punkt - pomarańczowe Lamborghini Gallardo. Równie absurdalne i egzotyczne w tej scenerii co palma na pobliskim rondzie. Odcinający się od warszawskiej rzeczywistości jak katedra Św. Patryka na Manhattanie, zabawny i zachwycający obrazek, który ściągnął uwagę absolutnie wszystkich.

Nie ważne czy znasz się na motoryzacji, ten samochód nie pozostawi Cię obojętnym. Nikogo nie pozostawia. Jak nic innego na czterech kołach zachwyca wyglądem i dźwiękiem, budzi skrajne emocje od podziwu po zazdrość. Pojawiając się w nim na ulicy w ciągu jednego dnia znajdziesz się na większej liczbie zdjęć niż przez resztę swojego życia.

Lamborghini Gallardo Foto: Onet
Lamborghini Gallardo

Czy jest przez to tandetny? Hmm… Jak humor Monty Pythona czy sztuczny biust Pameli nabiera sensu w groteskowości. I takie właśnie jest Gallardo - przerysowane, ale w przemyślany sposób. Przede wszystkim ma robić wrażenie, ogromne wrażenie. A przy okazji świetnie się prowadzić. Łącząc włoskie i niemieckie geny, robi to fantastycznie, zachwycając każdego, kto ma okazję spróbować. Jest przy tym bardzo, bardzo szybki, ale dynamiką wściekłego byka - inną niż zwinność i lekkość ogiera Ferrari, poruszającego się z turniejową gracją.

Każdy dzień w Lambo jest po prostu niezapomniany. Cieszysz się bez powodu, pozdrawiasz kiwających przechodniów na pasach, w tunelu opuszczasz obie szyby i wyłączasz radio, a na drogę do celu przewidujesz dodatkowe kilometry, żeby ponapawać się jednym z najwspanialszych doświadczeń motoryzacji - jazdą Lamborghini. To absurdalne i czujesz to. Ale jesteś szczęśliwy.

Chcesz dowiedzieć się więcej o Supercar Club Poland? Wejdź na www.supercarclub.pl.