Klik, tylne drzwi szeroko odsuwają się z cichym szumem i zapraszają pasażerów do zajęcia miejsca na jednym z foteli nowego Mercedesa klasy V – samochodu, który z powodu wykończenia i bogatego wyposażenia bardziej kojarzy się z luksusową limuzyną niż z vanem.
To, że w Mercedesie Klasy V można podróżować niczym prezes w limuzynie, odczujecie nie tylko z racji komfortowo wyprofilowanych foteli czy megaprzestronnego wnętrza. To również zasługa materiałów wykończeniowych. We wprowadzonej początkowo do sprzedaży wersji Edition 1 siedzenia obszyto brązową skórzaną tapicerką, a na desce rozdzielczej znalazło się drewno… o, przepraszam, okleina drewnopodobna. Trzeba jednak przyznać, że chociaż nie jest to naturalny materiał, to i tak prezentuje się efektownie i dodaje wnętrzu elegancji.
Wiadomo, że najważniejsze osoby w takim samochodzie jak Mercedes klasy V są wożone na tylnych siedzeniach, jednak po teście jesteśmy pewni, że pasażerowie będą mieli podstawy do tego, żeby zazdrościć kierowcy. Dlaczego? Ponieważ już chwilę po zajęciu miejsca za kierownicą Mercedesa są powody do zachwytu. Jesteśmy przekonani, że niezależnie od wzrostu znalezienie komfortowej pozycji przez prowadzącego nie będzie trudne.
Gdy już się dobrze usadowiliśmy, uruchomiliśmy silnik, wybraliśmy tryb Drive w skrzyni biegów i samochód dostojnie ruszył. Spod maski dobiegł delikatny pomruk 190-konnego diesla, który w pierwszym momencie z pewnym ociąganiem reaguje na wciskanie pedału gazu. Czyżby niemal 200-konna jednostka była za słaba do Mercedesa klasy V?
To na szczęście tylko pozory, bo wystarczy mocno wcisnąć gaz, żeby samochód dynamicznie wyrwał do przodu. Jest to możliwe, bo w takiej sytuacji przez chwilę działa dopalacz w postaci dodatkowych 14 KM oraz 40 Nm. Poza tym kierowca może wybrać jedno z czterech ustawień pojazdu: ekonomiczne, komfortowe, sportowe lub manualne. Zmieniają one konfiguracje silnika, pedału gazu i skrzyni w taki sposób, że w trybie sportowym auto spontaniczniej reaguje na gaz.
Efekt? Już po 9,1 s klasa V osiąga „setkę” – to dobry wynik jak na pojazd ważący ponad 2 tony. A spalanie? Nie jest to ekonomiczne auto – średnio w trakcie testu Mercedes C250 BlueTEC potrzebował 9 l/100 km, czyli o 3 litry więcej niż obiecuje producent.
Powody do zadowolenia daje za to działanie skrzyni – biegi zmienia precyzyjnie, a gdy trzeba, robi to szybko. Kolejnym elementem, który sprawia, że podróżowanie klasą V staje się przyjemne, jest zawieszenie. Dzięki funkcji Agility Select można zmieniać sztywność układu jezdnego. W zależności od upodobań pozwala to na dynamiczne podróżowanie po zakrętach bez nadmiernych przechyłów lub wybranie komfortowych nastawów.
Do charakteru auta lepiej pasuje drugi tryb, sprzyjający zrelaksowanej jeździe. Czy nowy Mercedes klasy V ma jakieś istotne wady? Na pewno do mocnych stron nie należy cena, gdyż koszt zakupu testowanej wersji przekracza 300 000 zł. Można to jednak wytłumaczyć bogatym wyposażeniem, komfortową jazdą czy też eleganckim charakterem pojazdu.
Jednak nic nie tłumaczy sposobu obracania foteli drugiego rzędu. Żeby ustawić je tyłem do kierunku jazdy, trzeba wyjąć siedzenia z szyn, a jest to o tyle niewygodne, że są one bardzo ciężkie. W tak luksusowym vanie powinna być możliwość obracania foteli. Aha, jeszcze jedno. W testowanym aucie wskaźnik informował o wlewie paliwa z prawej strony, podczas gdy jest on z lewej – zabawna wpadka jak na tak drogi samochód.
Mercedes Klasy V - Nasza ocena
Mercedes wyznaczył nowe standardy wśród dużych vanów. Samochód ma luksusowy charakter, efektownie się prezentuje, a poza tym prowadzi się go jak limuzynę, a nie jak vana. Niestety, na poziomie eleganckiej limuzyny jest również cena zakupu.