SsangYong i Land Rover? Brytyjski klasyk ma stanąć przeciwko modelowi z Korei?! Niektórzy mogą być oburzeni! Punktem wyjścia jest cena. Nowy Rexton W kosztuje mniej więcej tyle, co najlepiej utrzymane egzemplarze Discovery 3 z bogatym wyposażeniem. Co będzie lepszym wyborem? Nie trzeba specjalisty, by stwierdzić, że Discovery jest bardziej dojrzałą konstrukcją. Jednak Rexton to również poprawne auto. Oba są przedstawicielami rzadkiego gatunku – gwarantują wysoki poziom komfortu na asfalcie i bogate wyposażenie, lecz także bez problemu poruszają się w terenie.
Dysponując kwotą 115-120 tys. zł, możemy celować w Discovery z 2009 r., z wyposażeniem HSE. Według katalogu Eurotaxu takie auto warte jest blisko 110 tys. zł. Jeśli egzemplarz będzie miał więcej dodatków, które nie były w standardzie (szyberdach, biksenony adaptacyjne, nawigacja, tuner TV, siedem miejsc), cena może być wyższa. Poza tym warto zostawić rezerwę na przegląd czy dodatkowe wydatki (np. komplet nowych opon). Wzorcowy przebieg to 99 tys. km. Jeśli założymy zakup auta z pewną historią (polski salon, pierwszy właściciel, udokumentowany przebieg), nagle okaże się, że do wyboru w całej Polsce jest zaledwie kilka egzemplarzy. A jeśli żona wybierze sobie tylko jeden kolor jako ten jedyny słuszny? Poszukiwania mogą trwać wiele miesięcy.
Karoseria Discovery to przykład konstrukcji niemal doskonałej. Ma charakterystyczny, kanciasty kształt (współczynnik oporu aerodynamicznego to niezbyt korzystne 0,41), który gwarantuje wysoki poziom użyteczności. Potężna ilość miejsca dla wszystkich osób, wysoka jakość wykończenia – to naprawdę może się podobać!
Trzeci rząd ma drobną wadę – najpierw trzeba postawić oparcie, a następnie ułożyć siedzisko. To jednak żadna cena za komfort, jaki jest w stanie zaoferować. Oba foteliki są rozkładane osobno, a pod względem ilości miejsca w swoim segmencie nie mają konkurencji! Bez wyrzeczeń mogą tam podróżować osoby dorosłe o średnim wzroście. Do przepastnego bagażnika zapakujemy dwa rowery, po złożeniu tylnych rzędów dwie osoby mogą się przespać.
Stylizacja kokpitu Rextona jest bardziej zachowawcza, ale ergonomia i jakość wykończenia nie pozostawiają wiele do życzenia – autu znacznie bliżej do Land Rovera niż taniej „chińszczyzny”. Trzeba skrytykować kilka elementów. Nie ma możliwości wykorzystania czterech miejsc i powiększonego bagażnika – razem ze złożonym fotelem znika… mocowanie środkowego pasa bezpieczeństwa. Włącznik napędu ma kształt pokrętła do włączania świateł i umieszczono go po lewej stronie kierownicy. Nie zdziwmy się więc, gdy będziemy ruszać ze zgaszonymi reflektorami, za to… na reduktorze.
Europejskie konstrukcje nie pozwalają wyłączyć silnika i wyjąć kluczyków, gdy dźwignia wyboru biegów będzie w pozycji innej niż na „P”. Dla większości osób nie są to jednak istotne wady. Gorzej wypada ocena bagażnika – producent upiera się, by wszystkie auta miały trzy rzędy siedzeń. Koncepcja wydaje się słuszna, niestety dodatkowe miejsca zmniejszają funkcjonalność – niby składają się w podłodze, jednak staje się ona bardzo wysoka.
W układzie napędowym Land Rovera znajdziemy doskonale działający motor V6 – dynamiczny, ujmujący kulturą pracy. Swego czasu konstrukcje w Pajero czy Land Cruiserze bił on na głowę. Jednak silnik SsangYonga – mimo że mniejszy, tylko z czterema cylindrami i 35 KM mniej – też zbiera pochlebne opinie. Nowoczesna konstrukcja (znana z ubiegłego roku z pikapa) została doskonale wyciszona. Podczas spokojnej jazdy nie mamy wrażenia braku mocy. W porównaniu skrzyń biegów niewielką przewagę ma Land Rover – 6-biegowa przekładnia to udana konstrukcja, SsangYong ma jedno przełożenie mniej.
Pneumatyczne resorowanie w Discovery zapewnia wysoki komfort. Kłopotu nie ma też z precyzją prowadzenia. Podwozie to mocna strona modelu. W przypadku Rextona musimy zwrócić uwagę na fakt, że w zawieszeniu tylnym występują dwie konstrukcje, w zależności od skrzyni biegów. Przy przekładni manualnej jest mało wyrafinowany most sztywny, zaś z automatyczną łączona jest konstrukcja niezależna. Testowaliśmy Rextona z „automatem” i możemy powiedzieć, że ta wersja sprawuje się dobrze, gwarantując nieco tylko niższy komfort niż u konkurenta.
Istotna wada dotyczy układu napędowego – w Rextonie mamy do dyspozycji tylko najprostszy system, w którym stale napędzana jest tylna oś, przednią dołączamy bez pośrednictwa dyferencjału. Na asflacie musimy korzystać jedynie z tylnego napędu i liczyć na pomoc ESP.
Dla nabywców aut tej klasy ważne są własności terenowe. Land Rover imponuje pracą zawieszenia i prześwitem w wersji pneumatycznej, choć po tego rodzaju zawieszeniu spodziewamy się więcej niż 240 mm. Podniesienie nadwozia chroni je przed uszkodzeniami. Bez kłopotu zmodyfikujemy samochód. Gama dodatków – osłony, snorkele – jest bogata. SsangYong ma przyzwoity prześwit, obawy budzą nisko położone progi. Silnika nie chronią metalowe osłony, jednak delikatne elementy położone są wysoko.
Zaletą Rextona jest 3-letnia gwarancja na auto i dodatkowa (2 lata) na układ napędowy. W przypadku Land Rovera trzeba brać pod uwagę nie tylko drogą obsługę, lecz także usterki – auto jest solidne, ale lepiej nie liczyć, że do 200 tys. km dojedzie bez awarii. Usterki hamulca postojowego czy zaworu EGR to kosztowne drobiazgi. Warto pomyśleć o zabezpieczeniu antykorozyjnym. Koszty można obniżyć, stosując zamienniki, ale nawet mechanicy ze specjalistycznego, nieautoryzowanego serwisu Diffland przekonują, że w perspektywie długiej eksploatacji lepiej stosować oryginały.
Podsumowanie:
Samochody wiele łączy, m.in. założenia konstrukcyjne i zbliżona cena, jednak znajdziemy też sporo różnic. Bez wątpienia Land Rover jest lepiej dopracowany, układ napędowy czy wnętrze z trzecim rzędem siedzeń wręcz zachwycają. Jednak to co wiąże się z Land Roverem, to wysokie koszty eksploatacji – przy zakładanym przebiegu czeka sporo planowych operacji, bez wątpienia zdarzy się też kilka awarii. Rexton kusi nowością i – co trzeba podkreślić – nie jest złym autem. Oczywiście ma mniej nowoczesną konstrukcję, ale na drodze sprawuje się poprawnie, wykończenie wnętrza też można zaakceptować. Jeśli nie boicie się wydatków, kupujcie Discovery, jeśli zaś marzy wam się „nówka”, obejrzyjcie SsangYonga.