Nowy Fiat 500 zaznaczył swoją obecność na kartach motoryzacji, zanim na dobre zagościł w garażach i na podjazdach. Od czasu swojej premiery rynkowej zdobył między innymi tytuł "European Car of the Year 2008", pierwsze miejsce w rankingu na najładniejszą karoserię - "EuroCarBody 2007", a także tytuł "Najpiękniejszego Auta na Świecie" (L'Automobile piu bella del mondo). Nie da się ukryć, że Fiat 500 zachwyca już od pierwszego wejrzenia. Jego nietuzinkowa stylistyka utrzymana w duchu lat 60-tych budzi nostalgię i uśmiech przywodzący na myśl jego znakomitego poprzednika produkowanego od 1967 do 1975 roku.

Wnętrze

Moje wnętrze…

Drzwi "pięćsetki" prowadzą do świata, gdzie każdy szczegół został skrupulatnie zaprojektowany i dopasowany do całości koncepcji. Środkowy panel zawiera radio, przełączniki do sterowania klimatyzacją, oraz trzy finezyjne przyciski od świateł przeciwmgielnych, awaryjnych oraz dodatkowego wspomagania kierownicy "CITY". Tunel centralny zapożyczony z Pandy został podniesiony maksymalnie w górę - dzięki temu zyskano więcej miejsca. Między fotelami znajduje się gniazdo USB "Blue & Me".

Przez całą przednią konsolę biegnie "oldskulowy" pas w kolorze nadwozia. Na nim producent umieścił lśniący znak "500". Stylowe klamki dopełniają całości. Drażni trochę jakość użytych plastików i brak zamykanego schowka, zamiast niego producent oferuje półeczkę znajdującą się tuż nad nogami pasażera.

Zegary, a może właściwie zegar to osobna historia. Całość skomponowana jest z trzech "tarcz" ułożonych jedna na drugiej - od najmniejszej do największej. Pierwsza o najmniejszej średnicy pełni funkcję wyświetlacza komputera pokładowego, następna to obrotomierz, a największa spełnia rolę szybkościomierza. Obserwacja specyficznego tańca tych dwóch wskazówek daje dużo radości i na początku odwraca uwagę od drogi…

Patrząc z zewnątrz na niewielką "pięćsetkę" zastanawiałem się jaki komfort jazdy zaoferuje ona kierowcy o słusznym wzroście i posturze. Samochód mierzy przecież zaledwie 3,5 metra. Okazało się jednak, że wnętrze samochodu jest dobrze zagospodarowane. Siedzi się wysoko, gałka zmiany biegów znajduje się na optymalnej wysokości. Nad głowa jest na tyle miejsca, że osoby o wzroście wyższym niż średnia krajowa nie będą miały powodu do narzekania. Minimalnie przeszkadza wspomniany wcześniej tunel środkowy. Skórzane siedzenia z ładnymi okrągłymi zagłówkami dobrze trzymają podczas ostrzejszego wchodzenia w zakręty.

Nadwozie

… i sylwetka

Pozostać w nowej "pięścsetce" niezauważonym to nie lada wyzwanie. Gdziekolwiek się pojawi budzi żywe zainteresowanie. Nic zresztą dziwnego. Wystarczy spojrzeć na te wesołe oczka czy owalne, delikatnie zarysowane kształty bijące nowoczesnością, a równocześnie mające w sobie szczyptę uniesienia zakorzenionego w latach 60-tych ubiegłego wieku. Do tego dochodzą łobuzersko rozstawione koła, jakby zamarłe w oczekiwaniu na sygnał do startu. Jednym słowem samochód jest ładny, ale jak wiemy uroda to nie wszystko. Zacznijmy więc test!

Silniki

Co mnie napędza?

Pierwszy Fiat 500 (ten z lat 50-tych) miał dwucylindrowy, chłodzony powietrzem silniczek o pojemności 479 cm3 i zawrotnej mocy dochodzącej do 15 KM. W następnych latach producent zaoferował silnik o zwiększonej pojemności (499,5 cm3) i mocy rzędu 21 KM. Ostatnia wersja silnika, wprowadzona na 3 lata przed zakończeniem produkcji miała moc 18 KM i pojemność 594 cm3.

Reaktywowany model zgodnie z wymaganiami rynkowymi od samego początku oferuje kilka jednostek napędowych. Podstawowy silnik ma pojemność 1,2 litra i 69 KM. W ofercie jest także 75 konny diesel, a dla kierowców o sportowym zacięciu Fiat oferuje 100 wesołych koników biegających w sportowej jednostce 1,4 16v.

1,3 Multijet: spalanie

Pod maską testowanego przez nas egzemplarza mruczał silnik 1,3 Multijet o mocy 75 KM. Jednostka ta znana jest między innymi z modelu Panda. Diesel w takim samochodzie? Nie ukrywam, że połączenie "ropniaka" z nową "pięćsetką" nie do końca mi pasowało... dopóki nie ruszyłem nim z miejsca - ale nie uprzedzajmy faktów. Pierwsza konfrontacja z tym silnikiem nie wypadła pozytywnie, po odpaleniu moje uszy zostały zaatakowane przez dźwięki rodem z dostawczego Ducato (proporcjonalnie pomniejszone o wielkość samochodu). Na szczęście ta "maniera" zanikła, jak tylko elektroniczny wskaźnik temperatury podniósł się o dwa oczka. Od tego momentu mały diesel zaczął już tylko zyskiwać w moich oczach.

Fiatowski Multijet sprawdza się w tym samochodzie znakomicie, mógłby być jednak lepiej wyciszony ponieważ przy prędkości rzędu 120 km/h we wnętrzu samochodu jest zbyt głośno. Spalanie na poziomie 4,2l/100km na trasie i około 5,5 l/100 km w mieście to dobry wynik, który został uzyskany przy wcale nie oszczędnej jeździe.

Jazda

"Pięćsetka" uwielbia bawić się na ciasnych i zatłoczonych ulicach miast, ale równie dobrze daje sobie radę na dłuższych trasach. Jedynym wrogiem są dla niej wszelakie wyboje, których obecności niewielkie (3,5-metrowe) autko nie jest w stanie do końca zniwelować. Zawieszenie to kolejny duży plus tego samochodu. Nowa "500" z łatwością pokonuje zakręty, trzymając się dobrze drogi. Tylko przy większych prędkościach można zauważyć lekką "ucieczkę" tyłu samochodu.

Opinie

Jestem już kultowy?

Oparty na historycznej "pięćsetce" nowy Fiat jest niewątpliwie samochodem nieprzeciętnym. Jego poprzednik z lat 50- tych był samochodem dla mas, które miały przesiąść się ze skuterów do swoich pierwszych czterech kółek. Model "500" z XXI wieku nie ma aspiracji stania się samochodem "dla ludu". Fiat projektując ten samochód stworzył auto, które wyznacza styl bycia jego użytkownika, dając mu jak najwięcej przyjemności z jazdy. Warto nadmienić, że "pięćsetka" oferuje około 500 tys. możliwości personalizacji - 11 kolorów nadwozia, 10 odmian felg aluminiowych, szklany dach, różnego rodzaju naklejki, 10 kolorów tapicerki - to tylko niektóre możliwości jakie daje nam Fiat by dostosować "pięćsetkę" do naszych potrzeb.

Czy samochód ma szansę stać się autem kultowym jak jego poprzednik? Moim zdaniem jest na jak najlepszej drodze, jeżeli tylko przetrwa próbę czasu. Jednak na odpowiedź będziemy musieli poczekać kilkadziesiąt lat…