Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Jeździliśmy nowym Mercedesem CL!

Jeździliśmy nowym Mercedesem CL!

Autor R. Frankowski Piotr
R. Frankowski Piotr

Mercedes produkuje luksusowe modele coupe już od ponad 50 lat i zbudował ich już łącznie prawie 180 tysiecy sztuk. Skoro teraz można zamówić kolejną generację takiego dwudrzwiowego wozu, to znaczy, że produkowanie samochodów tego typu się opłaca. Pierwsi w Polsce jeździliśmy nowym Mercedesem CL!

Jeździliśmy nowym Mercedesem CL!
Onet
Jeździliśmy nowym Mercedesem CL!

Na pierwszy rzut oka nie widać, że nowy CL mierzy ponad 5 metrów długości i że waży 2,2 tony. Na parkingu zupełnie się nie wyróżnia. Może dlatego, że obok stoją jeszcze dwa takie same Mercedesy, a dalej jeszcze CLK 63 AMG Cabrio... ale to nieważne. Stoję przed samochodem, w którym, tradycyjnie dla marki ze Stuttgartu, znalazło się kilka innowacji technicznych - na przykład pięciofunkcyjny system reflektorów (Intelligent Light System) czy system samoczynnego prewencyjnego hamowania Pre-Safe Brake. Ten ostatni, posługując się radarem tempomatu Distronic, ocenia, czy występuje groźba zderzenia z tyłem poprzedzającego bądź nieruchomego pojazdu i w razie potrzeby inicjuje samodzielne hamowanie (tylko 40% pełnej siły hamowania - z powodów prawnych). Jeżeli nawet zderzeniu nie uda się zapobiec, to przynajmniej nastapi ono przy zredukowanej prędkości. Ale dzisiaj z tej "pomocy naukowej" i z supernowoczesnych biksenonów nie mam zamiaru korzystać.

Przednie fotele w aucie, którym mam jeździć, czyli CL 600 (jest jeszcze CL 500 i CL 63 AMG) wyglądają inaczej niż w normalnej klasie S (mają zintegrowane pasy i składają się ich oparcia), ale każdy, kto jeździł W221 i poznał działanie nowego systemu COMAND, szybko tak ustawi sobie fotel, w tej wersji z wentylacją i masażem, by czuć się idealnie. Elementy tablicy przyrządów także są identyczne do tych w aktualnej klasie S i to nie jest żadna wada. Wnętrze wygląda luksusowo i wyjątkowo, a subtelna automatyczna klimatyzacja oraz zestaw audio LOGIC7 zdabają o to, by główne zajęcie współczesnego kierowcy, czyli nudzenie się w ulicznych korkach, stało się milszym przeżyciem.

Silnik w tym samochodzie to V12 biturbo o pojemności 5,5 litra, mocy 517 KM i maksymalnym momencie obrotowym 830 Nm. Silnik ten napędza tylne koła modelu CL za pośrednictwem 5-stopniowej przekładni automatycznej, rozpędzając ciężkie auto do setki we wzbudzające szacunek 4,6 sekundy. Prędkość maksymalna, ograniczona elektronicznie, wynosi 250 km/h. Gdy tylko udaje mi się wydostać na pozbawiony ograniczeń prędkości odcinek autostrady numer 8 pomiędzy Stuttgartem i Monachium, natychmiast sprawdzam, czy rzeczywiście CL 600 tak piorunująco przyspiesza. I to wszystko prawda, ale największe wrażenie może zrobić przyspieszenie w górnym zakresie prędkości - od 60 do 120 km/h potężny Mercedes rozpędza się w 4,8 sekundy. Żadne, absolutnie żadne wyprzedzanie nie stanowi problemu.

Czyżby więc kolejny przykład tego, co złośliwi inżynierowie z Monachium nazywają "zwinnością wzdłużną"? Otóż nie. Układ Active Body Control (ABC) dba o aktywną redukcje przechyłów nadwozia na zakrętach i, choć w seriach ciasnych serpentyn czuje się masę auta, pozostaje ono posłuszne i niemęczące. Owszem, szybka jazda w górach czasem przypomina manewrowanie lotniskowcem w porcie rybackim, ale CL na szczęście odziedziczył też zwinność nowej klasy S, z którą dzieli większość istotnych mechanizmów. Przy znieczulonym ESP można sobie nawet pozwolić na krótki, acz efektowny drift - ale większość nabywców tych aut nigdy się o tym nie dowie. Na trasie traktowanie przez ten samochód kierowcy i pasażerów graniczy z geniuszem - podróżuje się nim bez zmęczenia. Cicho, łagodnie i spokojnie, przy akompaniamencie muzyki brzmiącej o niebo lepiej niż u mnie w domu (uwaga: jazz i muzyka klasyczna brzmi szczególnie soczyście). Choć przejechałem nim tylko kilkaset kilometrów, jestem niemal pewny, że po autostradach cywilizowanej Europy można nim pokonać cały kontynent, wysiąść, otrzepać się i iść się bawić. Na dłuższą metę nie męczy jak SLR, a wygląda się w nim młodziej i mniej poważnie niż w S-klasie... chociaż sam nie wiem. Dla wielu osób będzie miał podstawową cechę - to znowu prawdziwy Mercedes.

Autor R. Frankowski Piotr
R. Frankowski Piotr
Powiązane tematy: