Mercedes to marka, której nikomu nie trzeba przedstawiać, a Klasa E jest modelem, który tylko potwierdza, że "bez gwiazdy nie ma jazdy". Jest namiastką flagowej Klasy S. Chociaż nie. Ten model właściwie może z powodzeniem zaspokoić chęć posiadania ogromnej i przez to mniej praktycznej "eski".

Lista opcji wyposażenia, jakie można dokupić do bazowej E-klasy jest tak długa, że wyjściowa cena może urosnąć co najmniej trzykrotnie, a w rezultacie otrzymujemy samochód, który ma niemal wszystko to, co S-klasa, a przy tym nie jest tak ostentacyjny jak jego większa "siostra". Przekonałem się o tym podróżując po polskich drogach "wypasioną" do granic możliwości limuzyną z potężnym silnikiem V8 i pneumatycznym zawieszeniem oraz napędem na cztery koła 4MATIC.

Samochód na pierwszy rzut oka wygląda dość niepozornie. Linia nadwozia, jak przystało na Mercedesa, jest stateczna i nie ma w niej ani odrobiny szaleństwa, choć nie jest przy tym wcale nudna. Wszystko jest tu na swoim miejscu, a każde przetłoczenie blachy w pełni uzasadnione. W testowanym egzemplarzu dodatkowo zamontowany został pakiet stylistyczny z logo AMG, a nadwozie pomalowane zostało rewelacyjnie wyglądającym matowym lakierem w kolorze srebrnym.

Moja E-klasa była wyposażona w tak wiele systemów podnoszących poziom bezpieczeństwa i komfortu jazdy, że jej wartość poszybowała mocno w górę i sięgnęła 520 tys. złotych. Świadomość podróżowania samochodem wartym tyle, co niemałe mieszkanie, jest naprawdę ciekawym przeżyciem. Ale pomijając wszystkie niesamowicie nowoczesne i zaawansowane technologicznie systemy oraz niewyobrażalny komfort jazdy, najważniejsze jest to, co pod maską.

A pracuje tam nie byle jaki silnik, bo rasowo brzmiące benzynowe V8 o pojemności 4,7 litra, mocy przekraczającej 400 KM i momencie obrotowym sięgającym maksymalnie 600 Nm. Jeśli dodać do tego napęd na cztery koła 4MATIC, świetną automatyczną skrzynię biegów oraz pneumatyczne zawieszenie AIRMATIC, to otrzymamy samochód idealny.

O ile kiedy wsiadłem do środka i zająłem miejsce na nieziemsko wygodnym fotelu, poczułem się naprawdę dobrze, to po zamknięciu drzwi znalazłem się w zupełnie innym, lepszym świecie. Dookoła mnie znajdowały się najwyższej klasy materiały, włącznie z włóknem węglowym na drzwiach i desce rozdzielczej. Podsufitka obciągnięta skórą okazuje się bardzo przyjemna w dotyku i do tego świetnie wygląda. Gdyby pasażerowie chcieli w czasie jazdy oglądać niebo, pomoże im w tym przeszklony panoramiczny dach.

Ale właściwie zaraz po wejściu i zatrzaśnięciu drzwi, myślałem już tylko o uruchomieniu silnika i ruszeniu w drogę. Jeszcze tylko krótkie zapoznanie z rozmieszczeniem przydatnych przełączników i przycisków i można jechać. Wciskam przycisk START, deska rozdzielcza ożywa zapalając na moment chyba wszystkie dostępne kontrolki, a wskazówki tańczą przez chwilę, zajmując w końcu właściwe pozycje.

A silnik? No tak, mogłem się spodziewać. Coś zamruczało, nie powiem, bo bardzo przyjemnie, ale to na tyle. Wyciszenie kabiny jest tak idealne, że dopiero mocne wciśnięcie gazu powoduje przyjemny dreszcz na całym ciele spowodowany głębokim brzmieniem ośmiocylindrowej maszynerii. Swoją drogą myślę, że skoro ekologiczne zapędy współczesnego świata zabijają kolejne pięknie brzmiące jednostki napędowe i zastępują je bzyczącymi elektrycznymi odpowiednikami lub silnikami spalinowymi o mocno okrojonej liczbie cylindrów, to takie motory jak ten w Mercedesie E500 powinno się traktować z większym szacunkiem. Zamiast je wyciszać, należałoby zrobić dokładnie odwrotnie. A wtedy można spokojnie zrezygnować z systemu audio i napawać się melodią płynącą spod maski.

Podróż Mercedesem E 500 można zaliczyć do jednej z najprzyjemniejszych czynności na świecie. Oczywiście tych związanych z motoryzacją. Wciśnięcie gazu powoduje momentalną reakcję napędu i samochód wyrywa do przodu, dzięki napędowi 4MATIC nie tracąc czasu na bezsensowne buksowanie kół. Według producenta przyspieszenie do setki trwa około 5 sekund. Nie mam pojęcia jak oni to wyliczają, bo kiedy chciałem sprawdzić jak jest naprawdę, to zanim zdążyłem przenieść wzrok na prędkościomierz, wskazówka mijała właśnie liczbę 100. Z podobną szybkością, ale niestety w przeciwną stronę, opada za to wskazówka paliwa…

Kiedy pytają mnie ile pali E-klasa z tym silnikiem, odpowiadam - a czy to ważne? Czy ktoś, kto wydaje ponad pół miliona złotych na samochód, zaprząta sobie głowę zużyciem paliwa? No dobrze, jeśli naprawdę chcecie wiedzieć, to minimalne spalanie, jakie udało mi się uzyskać w trasie, jadąc spokojnie i zgodnie z przepisami, wyniosło zaledwie 8,0 l/100 km. To świetny wynik. Kiedy jednak trzeba wyprzedzić parę aut, co E 500 robi z fantastyczną lekkością, zużycie rośnie do co najmniej 10 l/100 km. Oczywiście gorzej jest w mieście. Tu średni wynik zawiera się gdzieś w przedziale od 14 do 20 l/100 km.

Fantastyczne w tym samochodzie jest zawieszenie. Pneumatyczny mechanizm ma dwa ustawienia charakterystyki - komfortową i sportową. Różnica między tymi trybami jest ogromna, choć nawet w wydaniu promującym wygodę można pozwolić sobie na szybkie pokonywanie ciasnych łuków bez obawy o utratę panowania nad samochodem i bez zbędnych przechyłów. Dodatkowo, w razie potrzeby, zawieszenie można podnieść o kilka centymetrów, co pozwala uchronić podwozie przed skutkami wjechania w nierówny teren. Choć to akurat odradzam, bo w tym samochodzie potężne 19-calowe obręcze AMG i niskoprofilowe opony mogą to źle znieść.

Mercedes E 500 wyposażony został w wiele przydatnych systemów, które zwiększają nie tylko komfort, ale przede wszystkim bezpieczeństwo. W zimie bezcenne okazuje się ogrzewanie postojowe, które wystarczy za pomocą pilota uruchomić na chwilę przed wyjściem z domu i dzięki temu wsiąść do przyjemnie ciepłego auta. Gdyby to nie wystarczyło, fotele można podgrzać - również te z tyłu. Z kolei w lecie przyda się wentylacja, która jest zamontowana w przednich siedzeniach.

Nieoceniona w dłuższej podróży okazuje się funkcja masażu, natomiast majstersztykiem jest system, który wyczuwając boczne przeciążenie podczas pokonywania zakrętów pompuje boczki siedzeń z jednej lub drugiej strony, podtrzymując ciało kierowcy i pasażera. Dzięki temu przy gwałtownym manewrze omijania przeszkody, czy na ciasnym łuku drogi, nie trzeba napinać wszystkich mięśni, żeby walczyć o utrzymanie się w fotelu, co pozwala cieszyć się jazdą. To jednak nie wszystko. Dzięki wbudowanym w zagłówki foteli dużym ekranom i odtwarzaczowi DVD, pasażerowie tylnych siedzeń nie będą się nudzić podczas dalekiej podróży. Na nudę pomoże też szklany dach, przez który można podziwiać niebo i sunące po nim obłoki, a w nocy oglądać spadające gwiazdy.

Mało kto lubi jazdę w nocy, bo choć ruch na drogach jest mniejszy niż za dnia, to jednak ograniczona widoczność nie pozwala w porę dostrzec wszystkich zagrożeń. Ale nie w tym samochodzie. Kierowca ma do swojej dyspozycji kamerę na podczerwień, która rejestruje obraz przed samochodem i wyświetla go na wielofunkcyjnym ekranie pośrodku deski rozdzielczej. Mało tego, włączając światła drogowe nie trzeba martwić się o ich wyłączanie za każdym razem, kiedy z naprzeciwka jedzie auto, albo kiedy my zbliżamy się do innego samochodu. Asystent świateł drogowych zrobi to za kierowcę. Sprawdziłem - to działa. W moim przypadku bezbłędnie.

Choć sam nie jestem fanem przeładowywania samochodów mnóstwem elektronicznych "wspomagaczy", które powodują, że właściwie stajemy się coraz gorszymi kierowcami, to muszę przyznać, że są sytuacje, w których elektronika potrafi wyratować z niejednej opresji. Przydatnym urządzeniem może okazać się aktywny tempomat z regulacją odległości od poprzedzającego pojazdu, który za pomocą radaru w razie potrzeby zatrzyma samochód, kiedy auta z przodu hamują i przyspieszyć go do zadanej wcześniej prędkości, kiedy pojazdy przed nami znów ruszą. Oczywiście w samochodzie tej klasy nie mogło zabraknąć systemu monitorującego martwe pole lusterek oraz układu zapobiegający niezamierzonemu opuszczeniu pasa ruchu, ale to już powoli standard w samochodach o kilka klas niżej.

To wszystko zaledwie namiastka tego, co ma do zaproponowania ten samochód. Po kilku dniach spędzonych za kierownicą "srebrnej strzały", wcale nie miałem ochoty na rozstanie. Mercedes E 500 to, jak powiedziałem na początku, samochód uniwersalny. Można nim pojechać zarówno na północną pętlę toru Nurburgring, gdzie z pomocą silnika, napędu i zawieszenia zostawimy w tyle niejednego kierowcę w sportowym samochodzie, ale doskonale sprawdzi się też w codziennej eksploatacji - potężny, otwierany zdalnie bagażnik pomieści największe zakupy lub torby na wakacyjny wyjazd całej rodziny. Czy auto ma wady? Szczerze mówiąc nie doszukałem się żadnej istotnej. Bo to, że wykończona fortepianowym lakierem konsola środkowa szybko ulega zarysowaniu, staje się nieistotne, kiedy tylko do głosu dochodzi dźwięk "V ósemki"...

Dane techniczne: Mercedes E 500 4MATIC

Liczba i układ cylindrów V8
Rodzaj napędu benzyna, turbo
Pojemność skokowa 4,7 l
Moc maksymalna 402 KM przy 5000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy 600 Nm przy 1600 obr./min
Przyspieszenie 0-100 km/h 5,2 s
Prędkość maksymalna 250 km/h (ograniczona)
Zużycie paliwa w trasie 8-10 l/100 km
Zużycie paliwa w mieście 14-20 l/100 km