Przykład Opla Insignii 1.4 Turbo pokazuje, że downsizing daje naprawdę duże możliwości. Jednostka – mimo małej pojemności – sprawdza się w ważącym ponad 1,4 tony aucie. Warunkiem uzyskania korzyści z jej zakupu (niskie zużycie paliwa) jest jednak spokojna jazda. Wykorzystywanie pełnej mocy silnika mocno odbija się na spalaniu.
Jeszcze kilka lat temu, gdyby któryś z producentów postanowił wyposażyć limuzynę klasy średniej w 1,4-litrowy silnik, większość z nas pukałaby się w czoło. Dziś, w erze downsizingu, nikogo to nie dziwi. Wspomagane przez turbinę jednostki o małej pojemności znaleźć można w wielu autach segmentu D: Citroënie C5 1.6 THP/156 KM, Fordzie Mondeo 1.6 EcoBoost/160 KM, Skodzie Superb 1.4 TSI/125 KM czyVolvo S60 1.6 T/150 KM. Opel także postanowił pójść tą drogą i w swojej limuzynie od 2012 roku oferuje 1,4-litrową jednostkę benzynową o mocy 140 KM.
Podstawowy cel stosowania techniki downsizingu to obniżenie zużycia paliwa poprzez zmniejszenie pojemności silnika przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej mocy jednostki za sprawą turbodoładowania. Motor Opla spełnia to założenie, ale co z osiągami i spalaniem?
Producent obiecuje przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 10,9 s i średnie zużycie paliwa na poziomie 5,7 l/100 km (tylko o 1 l wyższe niż w przypadku diesla 2.0 CDTI/130 KM). W teście dynamikę 1,4-litrowego motoru oceniliśmy jako zadowalającą – mimo lekko wyczuwalnej dziury turbinowej reakcja silnika na niskich obrotach jest dobra. Auto sprawnie rozpędza się do 100 km/h, ale gwałtownemu przyspieszaniu towarzyszy hałas. Przy większych prędkościach sytuacja diametralnie się zmienia: silnikowi zaczyna brakować wigoru, z kolei w trakcie jazdy autostradowej (120-140 km/h) we wnętrzu auta jest zaskakująco cicho.
Także podczas pomiarów spalania spotykaliśmy się ze skrajnościami. Przy spokojnym traktowaniu pedału gazu Insignia 1.4 Turbo potrafiła w trasie zadowolić się 6,4 l/100 km, z kolei szybka (zgodna z przepisami) jazda na autostradzie powodowała zużycie na poziomie 9,6 l/100 km.
Oprócz motoru 1.4 T Insignia w 2012 roku otrzymała także nowe: silnik 2.0 T/220 KM (w wersji 4x4 –250 KM), manetki zmiany biegów na kierownicy dla „automatu” (przy zakupie pakietu OPC), kamerę do rozpoznawania znaków drogowych (czyta teraz więcej znaków i obsługuje asystenta świateł drogowych), system nawigacji oparty na karcie SD (dotychczas mapa z CD) z funkcją rozpoznawania głosu i personalizacji (wyższe wersje).
Podczas testu na dystansie 2,5 tys. km mieliśmy też możliwość oceny aktywnego zawieszenia FlexRide (3,5 tys. zł) oraz systemu ostrzegającego przed kolizją. Obydwa układy według testujących wypadły bardzo korzystnie.
Testowy egzemplarz wyposażono w tapicerkę Indian Summer II (pakiet za 17,4 tys. zł)
Imponująca pojemność (530 l) i regularne kształty to zalety bagażnika Insignii
Przykład Insignii 1.4 Turbo pokazuje, że downsizing daje naprawdę duże możliwości. Jednostka – mimo małej pojemności – sprawdza się w ważącym ponad 1,4 tony aucie. Warunkiem uzyskania korzyści z jej zakupu (niskie zużycie paliwa) jest jednak spokojna jazda. Wykorzystywanie pełnej mocy silnika mocno odbija się na spalaniu.