Po pierwsze, klienci w wielu krajach europejskich lubią co kilka lat zmieniać swoje auta na takie same modele, ale po liftingu - żeby sąsiedzi wiedzieli, że im się dobrze powodzi. Po drugie, pojawiły się nowe potrzeby klientów (np. konieczność podłaczania iPoda lub przenoszenia muzyki w przenośnej pamięci USB), do których trzeba się dostosować. Po trzecie, okazało się w praktyce, że potrzebna jest jeszcze trzecie wersja nadwoziowa Scenica - oprócz zwykłej pięciomiejscowej i większej (Grand Scenic) siedmiomiejscowej, stworzono teraz wariant Grand Scenic z pięcioma fotelami, ale powiększoną i pogłębioną przestrzenią bagażową, a także niżej zamontowanymi tylnymi fotelami. Według mnie to teraz najbardziej atrakcyjny sposób na Scenica, w dodatku różnica w cenie w stosunku do wersji o krótkim nadwoziu jest znikoma.

Zrestylizowano auto w sposób dość subtelny, z zewnątrz rzucają się w oczy nowe reflektory czy nowy spoiler pod przednim zderzakiem, spostrzegawczy dostrzegą także tylne lampy z diodami świecącymi LED. Producent przekonuje także, iż zmodernizowano układ klimatyzacji, zwiększając jego wydajność i obniżając poziom hałasu (w praktyce to prawie niezauważalne) i na nowo zestrojono elementy zawieszenia tudzież elektrycznego wspomagania układu kierowniczego. I to wszystko prawda. Choć Scenic nigdy nie pojedzie po krętej drodze tak jak C-Max Forda, to zawieszenie w dostateczny sposób uspokaja ruchy nadwozia, układ kierowniczy pracuje teraz bardziej progresywnie, a tłumienie pionowych drgań osiągnęło bardzo dobry poziom.

Hamulce mają ogromny potencjał, ale w pierwszej fazie ruchu pedału reakcja na nacisk jest nieproporcjonalnie duża - podobno Francuzi tak lubią, ale mnie się to nigdy nie podobało.W samochodzie podczas jazdy po nierównej nawierzchni jest teraz zdecydowanie ciszej, we wnękach kół dostrzegłem grubą warstwę filcopodobnego materiału wygłuszającego. Wykończenie elementów wnętrza poprawiło się, tak jakby szeregowy robotnik w fabryce przynajmniej trochę obawiał się gniewu Carlosa Ghosna, prezesa koncernu Renault-Nissan.

Ale nie to jest najważniejszą nowością w zmodernizowanym Scenicu, dostępnym z silnikami benzynowymi o mocy od 100 do 165 KM i turbodieslami o mocy od 85 do 150 KM. W cenniku pojawiła się bliska ideałowi wersja zespołu napędowego, który łączy równomiernie pracujący i bardzo mocny 2-litrowy 150-konny turbodiesel, stworzony wspólnie przez Renault i Nissana, z ciśnieniem wtrysku 1600 barów i piezoelektrycznymi wtryskiwaczami. Wytwarzający 340 Nm momentu obrotowego silnik, zaopatrzony w bezobsługowy filtr cząstek stałych, może być sprzężony z produkowaną przez japońską fabrykę Jatco 6-biegową automatyczną przekładnią o symbolu AJ0.

Od dawna twierdzę, że nowoczesne turbodiesle, z ich wąskim użytecznym zakresem prędkości obrotowych i coraz lepszymi osiągami idealnie nadają się do współpracy z automatycznymi skrzyniami biegów, które wygładzają skoki momentu obrotowego, eliminują problem spalonych sprzęgieł i poważny problem ruszania z miejsca. Nowa skrzynia świetnie pasuje do 150-konnego silnika, gdyż nie tylko płynnie i bardzo szybko zmienia biegi, inteligentnie dostosowując się do stylu jazdy kierowcy, ale także dzięki sześciu przełożeniom łatwo utrzymuje silnik w najkorzystniejszym zakresie obrotów. Dostępne także w Scenicu zestawienie 130-konnego turbodiesla 1,9 litra z 4-biegowym automatem przekonuje mnie w znacznie mniejszym stopniu - kosztuje raptem kilka tysięcy złotych mniej, a silnik pracuje bardziej chropawo i częściej hałasuje na wysokich obrotach.

Samochód rodzinny bez wad? Ależ skąd, ale na pewno zauważalnie lepszy od wariantu sprzed liftingu i naprawdę wart polecenia z nowym dieslem i automatem. Wersja Grand z 5 i 7 miejscami stała się coraz bardziej rozsądna alternatywą dla większego modelu Espace.