Trochę więcej zmieniło się we wnętrzu, gdzie wyświetlacz komputera przeniesiono z konsoli centralnej do zestawu wskaźników. Poza tym poprawiono sterowanie automatyczną klimatyzacją. Uwaga! Nareszcie przyciski na kole kierownicy są podświetlane. Z dużą uwagą przyglądaliśmy się, jak sobie radzi zupełnie nowy silnik benzynowy 2.4 o mocy 169 KM. Pierwsze, co nas mile zaskoczyło, to kulturalna i cicha praca 4-cylindrowej rzędówki Suzuki, w której zastosowano dwa wałki wyrównoważające. Motor zaczyna hałasować, dopiero gdy osiąga wysokie obroty. Niestety, kto chce jeździć dynamicznie, ten musi z nich korzystać, a to wiąże się z dość wysokim zużyciem paliwa. Producent zapewnia, że średnie spalanie wynosi 9 l/100 km. Owszem, taki wynik można osiągnąć, ale tylko wtedy, gdy relaksacyjnie podróżujemy poza miastem. Podczas testu auto średnio spalało około 12 l/100 km. Sama dynamika jednostki jest całkiem niezła (dużo lepsza od 2-litrówki), ale cudów nie należy oczekiwać. Silnik zmaga się z masą własną auta (blisko 1,6 t) oraz oporami pochodzącymi ze stałego napędu 4x4. Jego efektywność oceniamy stosunkowo wysoko. W wersji 2.4 znajdziemy reduktor i międzyosiowy mechanizm różnicowy. Takie podejście konstrukcyjne oraz duży prześwit pozwalają efektywnie i bez większych obaw poruszać się w terenie, który dla większości konkurencyjnych SUV-ów mógłby okazać się pułapką. Warto dodać, że podwozie zapewnia poczucie pełnej kontroli nad autem i niezły komfort podczas podróżowania po asfalcie. Dobry nastrój wprowadza też stosunkowo bogate wyposażenie seryjne. Cena samochodu nie jest jeszcze znana, ale aby była atrakcyjna, nie powinna przekraczać 100 tys. zł.