. 5 zł. W reklamie Suzuki twierdzi, że jeszcze na tym zarabia - dokładnie złotówkę!Nadwozie/jakość. Już na pierwszy rzut oka widać, że Liana nie jest ostatnim krzykiem mody. Linię nadwozia określilibyśmy jako konserwatywną, to samo dotyczy wnętrza. Ale gdy przyjrzymy się materiałom wykończeniowym, czeka nas miłe zaskoczenie - plastiki są dobrej jakości, a fakt, że auto zostało wyprodukowane w Japonii daje podstawy przypuszczać, że nawet po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów nic nie będzie skrzypiało. Poza tym cieszy bogate wyposażenie (choć Liana jest sprzedawana tylko w jednej wersji).Układ napędowy/osiągi. 106-konny, benzynowy silnik ma właściwie tylko jedną wadę - przy prędkościach powyżej 120 km/h w kabinie robi się głośno. Za to nie można mu odmówić dynamiki. Przy normalnej, miejskiej jeździe nie warto, gdy nie jest potrzebny, zdejmować boksu. Przy małych prędkościach opory powietrza nie grają aż takiej roli i przy spokojnej jeździe z boksem zanotowaliśmy niemalże takie samo średnie spalanie jak bez niego. Układ jezdny/komfort. Na zniszczonych nawierzchniach Liana zachowywała się dobrze - wybieranie nierówności odbywało się cicho i płynnie. Przy większych prędkościach przeszkadza zbyt silne wspomaganie kierownicy. Poza tym słabe trzymanie boczne foteli jeszcze bardziej potęguje fakt, że podczas szybkiego pokonywania zakrętów nadwozie się wychyla, choć mimo boksu na dachu boczny wiatr nie stanowi problemu. Droga hamowania wykracza poza dzisiejszy poziom kompaktów. Koszty/bezpieczeństwo. Za 55 tys. dostajemy duże, rodzinne auto z pełnym wyposażeniem i aż 3-letnią gwarancją mechaniczną. Suzuki Liana nie była poddawana testom zderzeniowym Euro-NCAP.