Nürburgring to wielka magia, znamienite nazwiska i historia zaczynająca się w roku 1927. Specyfika niemieckiego toru - zwłaszcza legendarnej, północnej pętli Nordschleife - błyskawicznie weryfikuje możliwości samochodu. Słynne "Zielone Piekło" to trasa o długości 20,8 kilometra na którą składa 120 zakrętów. Do tego dochodzi znaczna różnica wzniesień oraz specyficzne warunki pogodowe. Nic dziwnego, że nawet najlepsi kierowcy świata nie czują się tu pewnie. Kilka miesięcy temu Nissan GT-R pokonał Nürburgring Nordschleife w rekordowo krótkim czasie: 7 minut i 29 sekund. Od kiedy poznałem możliwości GT-R'a podzielam zdanie, że te trudne warunki to naturalne środowisko bytowania następcy kultowego Skyline'a.

Potencjał Nissana GT-R przyszło nam poznawać kilka dni temu. Spaliśmy (ja raczej nie...) w hotelu, który znajdował się w samym sercu toru. Za oszkloną ścianą - pola startowe. Nad barem - zawieszony bolid F1 Zakspeeda. Wokół - tysiące pamiątek... Jednym słowem, wspaniała atmosfera. Ale nam czas się dłuży. Nie możemy doczekać się spotkania, a raczej obcowania z GT-R'em.

Jako kierowca rajdowy, jak również osoba, która przez kilkadziesiąt lat uczestniczyła w budowie i modernizacji samochodów wyczynowych, zadawałem sobie pytanie - czy faktycznie istnieje możliwość skonstruowania równie doskonałego auta, jak mówiono i pisano o GT-R...

Zegarek wskazał 8:30 - nadeszła chwila prawdy. Nürburgring spowity mgłą. Zgłaszamy się w recepcji Nissan Race Academy, gdzie oprócz standardowego wyposażenia otrzymujemy firmowe pendrive’y. Posłużą do uwiecznienia obrazu rejestrowanego przez dwie kamery, które zamontowano we wnętrzu każdego Nissana GT-R. Otrzymujemy też na własność kaski. Zostały specjalnie wykonane dla każdego z nas przez renomowaną japońską firmę Arai.

Emocje wzrastają w miarę przekazywanych informacji o tym, co nas czeka. Staramy się słuchać, ale nie jest to łatwe. Dekoncentruje nas czarny GT-R. Stoi tuż obok. Ukojenia nie przynosi spojrzenie za okno. Zaparkowano tam kilka Nissanów 350Z oraz... siedem egzemplarzy GT-R'a! Zostajemy podzieleni na cztery grupy - jedną pięcio- oraz trzy czteroosobowe. Harmonogram testów poszczególnych zespołów nieco się różni. My zaczniemy od sprawdzenia walorów użytkowych GT-R'a w warunkach miejskich.

Auto szokuje ergonomią i komfortem raczej nie spotykanym w samochodach sportowych. Kierowca może wybierać między trzyma poziomami sztywności zawieszania DampTronic. Tyle samo jest też możliwości ustawienia ESP. Zdecydowanie najwięcej radości daje obsługa 6-stopniowej skrzyni biegów. Przekładnia może pracować w pełni automatycznie, a także pozwala na ręczną zmianę biegów za pomocą łopatek przy kierownicy. Na każdym z biegów auto wystrzeliwuje z miejsca niczym odpalany pocisk. To zasługa doskonałej charakterystyki silnika, któremu nie brakuje dużego momentu obrotowym w dolnym zakresie obrotów oraz mocy w górnych rejestrach obrotomierza.

Wracamy do centrum testowo-szkoleniowego Nürburgring, gdzie czekają na nas Nissany GT-R. Sprawdzamy je w ekstremalnych warunkach. Próbujemy swoich sił w driftingu, testujemy zachowanie aut z włączonymi i wyłączonymi systemami kontroli trakcji oraz ESP, odczuwamy skutki elektrocznie regulowanego rozdziału momentu obrotowego. Wyniki są szokujące. Uświadamiają, jak mało może zdziałać nawet sportowy kierowca w porównaniu z zaawansowaną techniką.

Mimo tego wszyscy czekają na "deser", a właściwie jego konsumpcję, czyli jazdę GT-R'em po torze. Opada mgła, instruktor siedzący za kierownicą przez dwa okrążenia opisuje tor i zdradza tajniki jeżdżenia Nissanem. Wreszcie następuje długo wyczekiwana zamiana miejsc. Trzy okrążenia toru należą do nas. Ku mojemu zaskoczeniu, nie mówi się o oszczędzaniu auta, czy też ograniczeniach prędkości...

Wszystkie systemy w trybie "Sport". Wyjeżdżam z alei serwisowej na tor. GT-R czuje się tu jak ryba w wodzie. Próbuję w zakręcie zmienić tor jazdy. Nissan mknie niczym przyklejony. Uderzam gwałtownie w pedał gazu. Ku mojemu zdziwieniu samochód przyspiesza jak pocisk, zamiast się obrócić. Celowo wjeżdżam na szybkim lewym łuku na zewnętrzną "tarkę", oczekując nadsterowności, czy też w następnym krótkim ciasnym podsterowności... Jednak nie ma mowy nawet o piszczeniu opon. A te są seryjne! Samochód prowadzi się na tyle intuicyjnie, że bez najmniejszych problemów doszedłem do porozumienia z testowymi egzemplarzami. Część z nich miała kierownicę po lewej stronie, ale nie zabrakło też GT-R'ów przystosowanych do ruchu lewostronnego...

Z GT-R'a wysiadałem z żalem. Tym większym, że musiałem przyznać rację ekspertom z Top Gear, którzy stwierdzili: zapomnijcie o wszystkim, co wiecie. GT-R nie tyle podniósł poprzeczkę, ile wystrzelił ją w kosmos...