Niewielkie gabaryty Toyoty Urban Cruiser przekładają się na ograniczoną przestronność wnętrza. Jest wąsko (szerokość 1,39 m) i nisko (z tyłu pośrodku nie ma miejsca na głowę), czyli tak, jak w aucie segmentu B. Nie można się za to przyczepić do projektu deski rozdzielczej. Jest ona czytelna i wykonana z materiałów dobrej jakości. Zastrzeżeń nie budzi również widoczność z miejsca kierowcy. W Urban Cruiserze nie zabrakło udogodnień przydatnych w codziennym użytkowaniu. Mamy więc wielofunkcyjną kierownicę regulowaną w dwóch płaszczyznach, a drobiazgi można umieścić w licznych schowkach.Możliwości transportowe Urban Cruisera są dobre jak na auto miejskie. W zależności od ustawienia przesuwanej kanapy bagażnik mieści od 315 do 388 litrów ładunku. Szkoda tylko, że po złożeniu asymetrycznie dzielonego siedzenia na podłodze zostaje próg.
Pod maską testowanego egzemparza Toyoty Urban Cruiser pracował nowy silnik benzynowy o mocy 101 KM. Jednostka jest ewidentnie nastawiona na ekologię, bo w standardzie tej odmiany znajdziemy system Start&Stop, który wyłącza silnik, gdy auto zatrzymuje się np. na światłach. Jednak postój z wyłączoną jednostką napędową zależy od spełnienia kilku warunków. Po pierwsze, komputer bada stan akumulatora i uruchamia silnik ponownie, jeśli uzna, że bateria jest za mocno wyładowana. Po drugie, silnik się nie wyłączy, jeśli temperatura we wnętrzu pojazdu nie osiągnie poziomu ustawionego na klimatyzacji. Jest to konieczne, bo po wyłączeniu jednostki napędowej klimatyzacja automatycznie przełącza się w tryb eco.
Gdy nie pracują żadne odbiorniki prądu, cichy postój potrwa ponad 6 min, w przeciwnym razie motor uruchomi się nawet po kilku sekundach. „Odpalanie” przebiega sprawnie – wystarczy nacisnąć sprzęgło, by silnik zaczął pracować.
Efektem zastosowania w Toyocie systemu Start&Stop jest ekonomiczna jazda. Oszczędności odczuwa się przede wszystkim w ruchu miejskim. W trakcie testu przy normalnej jeździe (według danych odczytanych z komputera) udało nam się uzyskać spalanie na poziomie 7,5 l/100 km. Także dynamiczne podróżowanie nie będzie kosztowne, bo maksymalnie auto potrzebowało około 9 l/100 km.Mniej zadowoleni z napędu będą kierowcy ze sportową żyłką. Urban Cruiser z mozołem zabiera się do jazdy, a na trasie wyraźnie zaczyna brakować mu tchu. Subiektywne odczucia potwierdzają dane producenta. „Setkę” uzyskuje się dopiero po 12,5 s. Współpracująca z silnikiem skrzynia ma ciasno spasowane biegi, ale działa precyzyjnie.
Zestrojenie zawieszenia Toyoty Urban Cruiser sprawia, że pokonywanie miejskich arterii nie obniża komfortu. Większość wybojów pochłaniana jest bez kłopotu. Także szybkie przejeżdżanie zakrętów nie stanowi dla auta wyzwania ponad jego możliwości.
Podsumowanie
Toyota Urban Cruiser całkiem dobrze radzi sobie w mieście. Łatwo się nim manewruje, a silnik okazuje się najoszczędniejszy. Niestety, dynamika napędu zadowoli tylko cierpliwych kierowców. Jeżeli kogoś zaskoczył wygląd Urban Cruisera, to od razu przestrzegam, że nie jest to choćby namiastka terenówki. W wersji benzynowej nie ma nawet napędu 4x4. Najgorsze jest jednak to, że za nowość Toyoty trzeba tak dużo zapłacić.