Nadwozie/jakość. Ponadpięciometrowy amerykański van to idealny pojazd na długie trasy. W przyjemnie wykończonym wnętrzu komfortowo podróżuje do siedmiorga pasażerów ze sporym bagażem. Jeśli w drogę wybiera się mniej osób, wtedy mogą ze sobą zabrać ładunek, który w innym wypadku wymagałby transportu autem dostawczym. Przy tym składanie foteli i asymetrycznie dzielonej tylnej kanapy jest bardzo łatwe. W rezultacie powstaje duży przedział bagażowy o płaskiej podłodze, do którego dostęp ułatwia wysoko otwierana (w testowanej wersji LX opcjonalnie z pilota) potężna klapa. Każdą część można złożyć osobno, dowolnie przystosowując wnętrze do zmiennych potrzeb. Jeśli fotele środkowego rzędu pozostają rozłożone, pod podłogą pozostają duże schowki. Przez szeroko elektrycznie (opcja) odsuwane tylne drzwi wygodnie wsiada się do trzeciego rzędu siedzeń. Układ napędowy/osiągi. 2,8-litrowy turbodiesel Common Rail doskonale nadaje się do spokojnego podróżowania. Nie ma mowy o zrywach spod świateł, ale dzięki niezłej elastyczności wyprzedzanie nie powinno sprawiać problemu. Umiarkowane jak na wielkość samochodu zużycie paliwa pozwala uniknąć szoku pod dystrybutorem. Układ jezdny/komfort. Zawieszenie dostosowane do europejskich wymagań stanowi udany kompromis komfortu i neutralnych właściwości jezdnych. Auto sprawnie radzi sobie z dziurawą nawierzchnią i, choć wysokie, nie kołysze się na boki na zakrętach. Plus za skuteczne hamulce. Koszty/bezpieczeństwo. Grand Voyager nie jest tani, ale stosunek ceny do oferowanych możliwości trzeba uznać za korzystny. Airbagi czołowe, poduszka choniąca kolana kierowcy i kurtyny, rozpinające się na całej długości wnętrza, należą do wyposażenia seryjnego, tak jak ABS. Kontrola trakcji stanowi opcję, ESP jest niedostępny.