Według tego samego SAMAR-u, jeśli zastrzec filtr „automatyczna skrzynia biegów” (naprawdę dziś nie ma już sensu bawić się w mieszanie lewarkiem), w granicach do 180 000 zł można wybierać spośród dokładnie 132 modeli. To znaczy, przy zaciśniętych zębach i przyjęciu, że jednak istnieje życie poniżej 1,5 l i 4 cylindrów. W sumie – zdarza mi się przecież wychwalać w moich filmach auta mające 3 cylindry, nawet jedno takie już raz miałem (w zespole hybrydowym, ale się liczy), więc bądźmy uczciwi. No ale to nie zmienia postaci rzeczy: kiedy usłyszałem to pytanie, wiedziałem, że tu nie ma miękkiej gry i jest to pytanie z tezą. Problem w tym, że nie wiem, jaką…
A sam z siebie – choć minął już tydzień od tej rozmowy – nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie. Bo zrobiłem dość głęboki przegląd ofert i okazuje się, że w takim zakresie cenowym można nabyć zaskakująco wiele aut, także bardzo porządnie wyposażonych, a i zupełnie dobrze zmotoryzowanych jest sporo. Dostrzegłszy tę prawdę, zacząłem wprowadzać kolejne ograniczenia po automatycznej skrzyni biegów. A więc:
- Bluetooth,
- Android Auto/Apple Car Play,
- ładowanie bezprzewodowe,
- podgrzewane i wentylowane fotele w pierwszym rzędzie,
- funkcja masażu foteli w pierwszym rzędzie,
- monitorowanie martwego pola,
- utrzymanie pasa ruchu,
- ultradźwiękowe czujniki parkowania,
- system kamer ułatwiających parkowanie,
- aktywny tempomat,
- system aktywnej jazdy w korku,
- automatyczne przełączanie świateł drogowych,
- automatyczne wycieraczki,
- wyświetlacz Head-up,
- podgrzewana kierownica,
- automatyczna klimatyzacja.
Nie dało się niestety wybrać lamp głównych LED, co przynajmniej dla mnie ma znaczenie kolosalne (polecam każdemu sprawdzenie), a wiem na pewno, że są dostępne co najmniej opcjonalnie w każdym modelu wyposażonym w to, co sobie wybrałem jako specyfikacja, bez której nie rozmawiam. Nie wybrałem ani elektrycznego sterowania foteli, ani skórzanej tapicerki, ani szklanego dachu (czy otwieranego), bo nie uważam tego za coś, bez czego nie mogę żyć. Reszta to z punktu widzenia starszego pana niezbędne otoczenie w dzisiejszych czasach.
- Auto za średnią krajową pensję też wybrałem. Można o tym przeczytać tu: Auto za średnią krajową
Jakie auto za średnią cenę transakcyjną
I jaki jest wynik? Wyobraźcie sobie, że wciąż aż 31 modeli! W tym i takie stricte rodzinne propozycje, jak Skoda Superb czy Kodiaq, również nowy Passat jest w tym zasięgu! Także poszukujący prestiżowych rozwiązań nie będą rozczarowani, bo mamy w tym gronie i Audi (A4), i BMW (1), i MINI (MINI oraz Countryman), i Mercedesa (A). Volvo brak, bo EX30 nie jest dostępny z wyświetlaczem przeziernym HUD – ale i tak nie ma co narzekać. Bo zaszokowało mnie, jak dalece zmieniły się zwyczaje producentów aut. Wcale nie tak dawno temu nie było wręcz mowy, by takie wyposażenie, jakie sobie wymarzyłem, było dostępne w autach klasy miejskiej (segmenty A i B) – a takich modeli w mojej palecie znalazło się aż osiem!
Pewnie, postawienie na tak obfite specyfikacje oznacza, że musimy się zadowolić napędami mocno uskromnionymi, ale założenie było dokładnie takie: ma być maksymalnie wygodnie i bezpiecznie. Niemniej właściwie nie ma też co narzekać na dynamikę, bo górną granicą w tym zestawieniu okazało się aż 200 KM.
Co z tego zestawienia przemawia do mnie najbardziej?
Na trzecim miejscu będzie ex aequo Skoda Kodiaq 1.5 TSI 150 5 os. oraz aktualna, poliftowa Skoda Octavia. Na drugim – VW Tiguan 1.5 e-TSI 150. Wszystkie te auta mają jeden z moich ulubionych silników – 1.5 TSI, a Tiguan nawet e-TSI, który w największym stopniu zasługuje na określenie „optymalny napęd na dzisiejsze czasy” (nawet jeśli w teście mi się popsuł…). Wszystkie jeżdżą z genialną dwusprzęgłową, siedmiostopniową skrzynią DSG. Wszystkie mają fantastycznie sprawny autonomiczny tempomat z trybem Travel Assist (nawet jeśli polskie omapowanie w zakresie obowiązujących ograniczeń prędkości nie tyle pozostawia sporo do życzenia, co jest po prostu skandalicznie przestarzałe, o jakieś 5 lat!).
Wszystkie świetnie się prowadzą (parametryczny układ kierowniczy o zmiennym przełożeniu to cymes po prostu!). Wszystkie mają bardzo dobrze zestrojone zawieszenia (ale niech Was ręka boska broni przed zamawianiem adaptacyjnych amortyzatorów DCC Pro, bo są diabelnie hałaśliwe!). Wszystkie zapewniają znakomite fotele i bardzo skuteczny masaż pleców. Ale wszystkie są też zbyt długie, a Octavia nie jest crossoverem (ani SUV-em), a mówimy o aucie dla mnie, czyli mój kręgosłup ma coś do powiedzenia. Więc?
Renault Austral E-TECH 1.2 Hybrid 200
Austral ma wszystko – urodę, doskonałą ergonomię anatomiczną (zastrzeżenie: podłokietnik środkowy w miejscu opierania łokcia przez kierowcę ma zatrzask schowka, co nie jest dobre…) i użytkową (nawet tabletozę opanowano tu tak, że jest wygodnie i łatwo, intuicyjnie!), przyspieszenie, ekonomikę, komfort resorowania, praktyczność… Na dodatek zaledwie o 20 cm przewyższa na długość ideał do funkcjonowania w mieście, jakim jest granica 4,2 m.
Jest SUV-em bez idiotycznych ambicji terenowych, więc wsiadanie i wysiadanie są łatwe, a auto nie boi się krawężników, ale zarazem nie zaczyna się unosić nad jezdnią, gdy przekroczymy 100 km/h, nie ma drewnianego prowadzenia i hałaśliwego zawieszenia. A przy tym jego opływowość i izolacja akustyczna kabiny czynią zeń ciche, miłe auto w trasę – nawet całkiem rodzinnie, bo bagażnik wystarcza na bardzo wiele…
Szokująco skomplikowany system hybrydowy, wprowadzony przez Renault w 2019 r. w wersji z silnikiem wolnossącym 1.6 okazał się pancernie odporny na rzeczywistość i wyczyny użytkowników modeli Renault (Clio, Captur, Megane i Arkana) oraz Dacii (Duster i Jogger), co daje nadzieję na bezawaryjność także w mocniejszej wersji z silnikiem 1.2 turbo – stosowanym dziś w modelach Austral, Espace i Rafale. Jego dynamika i oszczędność imponują i przekonują do siebie. Nawet jeśli to konstrukcja 3-cylindrowa.
Więc tak, wybieram Renault Austral E-TECH 1.2 Hybrid 200. Ale jeszcze nie w tej chwili. Poczekam na aktualizację oprogramowania zespołu hybrydowego, który przy wszystkich swych zaletach ma skłonności do szarpania podczas przełączania między trybami pracy. Niemniej nawet taki, jaki jest dziś, pozostaje moim wyborem.
No i teraz zamykam się w schronie. Możecie zacząć bombardowanie…
Maciej "Pertyn" Pertyński