Na tym skończyło się jednak postępowe podejście Forda do najmniejszego samochodu jego europejskiego oddziału. Pod nowoczesną karoserią kryły się sprawdzone komponenty i silniki o klasę większej Fiesty.

Koncepcja "kół w narożnikach karoserii", którą to modę w klasie najmniejszych aut zapoczątkowało brytyjskie Mini, mimo swej wtórności gwarantuje spory sukces także obecnie i jest jedną z charakterystycznych cech Kaczki. Duży rozstaw osi (2448 mm) niemal odpowiada Fieście, jednak gdy ta ostatnia w momencie debiutu Ka miała bardziej standardowe proporcje niewielkiego hatchbacka z trzema lub pięcioma drzwiami, Ka od początku dysponowała jedynie trzydrziowym nadwoziem. Designerzy wykonali kawał dobrej roboty. Oryginalne kształty Forda Ka do dzisiaj są niepowtarzalne, a jednocześnie współcześnie praktyczne. Jak na pojazd do miasta przystało posiada na przyklad elegancko rozwiązane zderzaki, które płynnie przechodzą w przednie i tylne błotniki. Mniejsze stłuczki i obrażenia parkingowe nie stanowią problemu dla szarego tworzywa. Z kolei wymagająca europejska aura już tak. Pierwotnie czarny plastik podzespołów wewnątrz kabiny już w pierwszych latach eksploatacji szarzał, tak więc Kaczka nie wygląda tak dobrze jak pojazdy konkurencji. Innym odstępstwem są niektóre promocyjne modele Ka wyposażone w piękne, na pierwszy rzut oka, ale kompletnie niepraktyczne zderzaki lakierowane w kolorze nadwozia. Na obszernych i gładko zaoblonych powierzchniach widać każde uderzenie. Trzydrzwiowa karoseria oferuje dostatecznie dużo miejsca dwojgu pasażerom z przodu, w wyjątkowych przypadkach można pokusić się o jazdę we czworo i taka też liczba podróżnych figuruje w dowodzie rejestracyjnym. Skośnie ścięty tył i tylna oś prawie na końcu auta, ograniczają pojemność bagażnika. 186 litrów wystarcza naprawdę tylko do jazdy po mieście.