Problem z rankingami niezawodności opartymi na wynikach przeglądów rejestracyjnych polega na tym, że... nie mówią one całej prawdy o trwałości danego modelu. Owszem, w dużej mierze pokrywają się z tzw. rzeczywistością warsztatową, ale w przypadku niektórych aut – zwłaszcza szybkich i ekskluzywnych – dane mogą być nieco mylące.

Dzieje się tak dlatego, że właściciele owych pojazdów pokonują z reguły niewielkie przebiegi roczne, a usterki usuwają na bieżąco w najlepszych dostępnych im warsztatach. Efekt? Na czele rankingu często znajdują się samochody, o których przeciętny Kowalski może tylko pomarzyć. Aby temu zaradzić i sprawić, by zestawienie stało się bardziej obiektywne, eksperci Dekry postanowili w tym roku nieco zmodyfikować algorytm, na podstawie którego ustalają kolejność aut w swym rankingu.Dotychczas dzielono liczbę aut, w których nie stwierdzono istotnej usterki, przez liczbę wszystkich egzemplarzy danego modelu zgłoszonych do przeglądu rejestracyjnego. Tegoroczna zmiana uwzględnia ponadto odjęcie od niej odsetka pojazdów, w których wystąpił poważny problem. Przykład? Na pierwszym miejscu wśród kompaktów z przebiegiem od 100 tys. do 150 tys. uplasował się nie Mercedes klasy B (84,7 proc. aut bez usterki), lecz Volkswagen Golf V (84,6 proc.). Po odjęciu od tych wartości odsetka pojazdów, w których wykryto poważną awarię – 4,9 proc. Mercedesów oraz 4,5 proc. Golfów – ustalono indeks usterkowości (DMI) na poziomie 80,1 proc. (klasa B) i 79,8 proc. (VW).