Niby to tylko Dacia, a faktura opiewa na kwotę przekraczającą 70 000 zł. Jak to możliwe? Cóż, przyjmijmy, że to nasz brak skromności. Bo zamiast Dacii Duster w wersji „golas” za 39 900 zł do testu na dystansie 100 tys. km wybraliśmy topową odmianę, m.in. z: dieslem 1.5 dCi/110 KM, napędem 4x4, „skórą” i ESP. W tym kontekście kwota wydaje się usprawiedliwiona, gdyż za podobne auto konkurenci żądają znacznie więcej.
Pierwsze krytyczne uwagi dotyczyły napędu: skrzynia ma krótkie przełożenia, a silnik sporo pali. Średnie zużycie paliwa z całego testu to 8,2 l/100 km – tak wysokie także dlatego, że Dacia Duster często poruszała się po autostradach. Podczas normalnej eksploatacji bez problemu osiągaliśmy wyniki z szóstką przed przecinkiem.
Testujący wychwycili też kilka innych denerwujących drobnostek: od szyb bez funkcji automatycznego opuszczania, przez wyjątkowo tandetnie wykonaną roletę bagażnika i chyboczący się fotel, po brak termometru. Wielu kierowcom trochę śmierdziały (dosłownie) plastiki w kabinie, szczególnie gdy Duster przez dłuższy czas stał w pełnym słońcu. Liczyliśmy więc, że mechanika mocnym punktem.
Problem w tym, że i na tym polu Duster szybko zaliczył wpadkę. Po niecałych 18 tys. km skrzynia biegów zaczęła wydawać nieprzyjemne dźwięki. Po kolejnych 8 tys. km walki z hałasującą przekładnią zameldowaliśmy się w ASO. Wymiana oleju nie dała efektów – niemal każda redukcja na „trójkę” oznaczała zgrzytnięcie – i w końcu (przy stanie licznika 33 413 km) serwis podjął decyzję o wymianie skrzyni.
Przy okazji zamontowano też nowy pływak w zbiorniku paliwa. Od początku testu zmagaliśmy się bowiem z problemem nieprawidłowo działającego wskaźnika. Ale to nie wszystko: wymiana pływaka wymusiła zamontowanie nowego zestawu zegarów (!).
Co bardziej zaskakujące, serwis nie uwzględnił starego przebiegu i odebraliśmy Dustera z licznikiem wskazującym 0 km (!). Czyżby więc koniec problemów? Niestety, nie. Po kilku miesiącach względnego spokoju ponownie odezwała się skrzynia (stwierdzono uszkodzenie wysprzęglika). Jednak między pobytami w serwisach rumuński SUV zebrał sporo pochwał.
Jeden z testujących docenił terenowe możliwości Dustera. Spodobało mu się też to, że kokpit można bez obaw wyczyścić zwykłą szczotką ryżową. W 408-litrowym kufrze bez problemu zmieścił się upolowany odyniec. Pochwały też za jakość resorowania: im gorsza droga, tym pasażerowie Dustera czuli się lepiej. Na minus – oporny, a także nieprecyzyjny układ kierowniczy.
Liczne przygody sprawiły, że Duster żadnego z testujących nie pozostawił obojętnym. Jednak gorzkich łez raczej po nim nie wylewaliśmy – zbyt często się psuł.
Dacia Duster - Podsumowanie
Dacia Duster wywołała mieszane uczucia: z jednej strony nie kosztowała zbyt dużo i przyzwoicie radziła sobie w niezbyt trudnym terenie, z drugiej – psuła się na tyle często, że większość testujących nie potrafiła pokochać go szczerą miłością. Jeśli chodzi o skrzynię, to powstaje pytanie, czy nie należało od razu przyjrzeć się wysprzęglikowi, zamiast montować nową przekładnię...
Galeria zdjęć
Bagażnik jest dość duży (w 4x4 od 408 do 1570 l).
Tak jak sam test, również i końcowy demontaż wywołał mieszane uczucia. Nie do końca przekonała nas jakość wykonania karoserii. Odkryliśmy liczne ogniska korozji – na tylnym pasie, w przedniej części ramy pomocniczej, w pobliżu łączenia ze słupkiem. Dalsze przykłady oszczędności? Zrezygnowano np. z centralnej złączki, rozdzielającej elektrykę między prawe a lewe drzwi. Kiepsko zakonserwowano też elementy osprzętu jednostki napędowej. Dobrze, że żadnych zastrzeżeń nie wzbudziło zabezpieczenie profili zamkniętych – akurat tam korozja nie ma szans.
Standardowo napęd jest 2x4, a za dopłatą 4x4 (do wyboru tryby: 2WD, Auto i Lock)
Czego można się spodziewać po tanim SUV-ie? Teraz wiemy, że niewiele dobrego. Duster 1.5 dCi podczas maratonu zaliczył kilka wpadek.
Duster wywołał mieszane uczucia: z jednej strony nie kosztował zbyt dużo i przyzwoicie radził sobie w niezbyt trudnym terenie, z drugiej – psuł się na tyle często, że większość testujących nie potrafiła pokochać go szczerą miłością. Jeśli chodzi o skrzynię, to powstaje pytanie, czy nie należało od razu przyjrzeć się wysprzęglikowi, zamiast montować nową przekładnię...
Rdza! Amortyzatory pokryły się rdzą, ale co do ich skuteczności nie było zastrzeżeń.
Niby to tylko Dacia, a faktura opiewa na kwotę przekraczającą 70 000 zł. Jak to możliwe? Cóż, przyjmijmy, że to nasz brak skromności. Bo zamiast Dustera w wersji „golas” za 39 900 zł do testu na dystansie 100 tys. km wybraliśmy topową odmianę, m.in. z: dieslem 1.5 dCi/110 KM, napędem 4x4, „skórą” i ESP. W tym kontekście kwota wydaje się usprawiedliwiona, gdyż za podobne auto konkurenci żądają znacznie więcej.
Silnik bez skazy - 100 tys. km nie odcisnęło niemal żadnego piętna na dieslu 1.5 dCi. Na gładziach cylindrycznych widać jeszcze ślady honowania, także układ wtryskowy był w dobrej kondycji.
Luźne mocowanie - Elementy podtrzymujące tylny zderzak zbyt lekko zamocowano. Zderzak ocierał o blachę i uszkodził lakier.
Kokpit Dustera nie porywa designem, ale zebrał sporo pochwał. Za skórzaną tapicerkę oraz radio z CD dopłaciliśmy ekstra.
Silnik bez skazy - 100 tys. km nie odcisnęło niemal żadnego piętna na dieslu 1.5 dCi. Na gładziach cylindrycznych widać jeszcze ślady honowania, także układ wtryskowy był w dobrej kondycji.
Zwiększony prześwit Dustera pozwala atakować nawet płytkie brody.