Najlepsze Fiaty powstają w… Polsce! Na myśli mamy nie tylko Tychy, lecz także produkujące silniki 1.3 Multijet bielskie zakłady Fiat-GM Power Train. Wiosną 2007 r. jeden z tych motorów (w 90-konnej wersji) trafił pod maskę testowego Grande Punto.
Końcowy demontaż po przejechaniu 100 994 km mógł się zatem odbyć tylko w jednym miejscu – w Bielsku-Białej.
Fiat Grande Punto - dobre, bo polskie?
Wynik zamyka usta wszystkim przeciwnikom małego diesla Fiata i redakcyjnym malkontentom, którzy podczas testu bezustannie narzekali na niedostatki mocy. Owszem, silnik jest nieco ospały i ma dużą turbodziurę, lecz po pokonaniu 100 tys. km i rozbiórce na części wyglądał niemal jak nowy!
Pamiętajmy, że motor został poddany wyjątkowo ciężkiej próbie. W jej trakcie nie obyło się bez omyłkowego zatankowania benzyny: na niewłaściwym paliwie Fiat pokonał aż 60 km. Poza tym testujący niezbyt delikatnie obchodzili się z pedałem gazu – po części z powodu turbodziury, która mocno utrudniała ruszanie.
Poniżej 2 tys. obrotów jedynym efektem dodawania gazu było astmatyczne rzężenie wydobywające się spod maski. Żeby zażegnać tę dolegliwość, ruszaliśmy z dość wysokich obrotów, a to z kolei mocno nadwyrężało sprzęgło. Nieprzyjemny efekt niedostatku mocy nasilał się zwłaszcza zimą, w ujemnych temperaturach.
Płynne poruszanie się po autostradzie wymagało natomiast częstego przełączania między piątym i szóstym biegiem. Efekt? Średnie zużycie paliwa po przejechaniu 100 tys. km wyniosło 6,61 l/100 km. To trochę za dużo jak na tak małego turbodiesla. Więcej sympatii „włoch” zyskał dopiero z czasem. Okazało się, że dłuższe trasy nie stanowią dla niego większego problemu.
Fiat Grande Punto - Mały duży samochód
Oprócz przyciągającej wzrok stylistyki najbardziej spodobało nam się dobre wyciszenie kabiny i pewne zachowanie auta na drodze. Pochwalić należy również duże lusterka, a przede wszystkim pakowny bagażnik i całkiem przestronne wnętrze. Potwierdza to jeden z naszych najwyższych (2 metry wzrostu) testujących, który po powrocie z wyprawy o długości 7 tys. km zapisał w dzienniku testowym, że przez cały czas całkiem wygodnie podróżował.
Nie zabrakło jednak i takich użytkowników, którzy narzekali na nie najlepsze wyprofilowanie foteli. Układ jezdny? Jedni ocenili zawieszenie jako „sportowo sprężyste”, dla innych było już zbyt twarde. A jak to zwykle bywa, prawda zapewne leży gdzieś pośrodku.
Wątpliwości nie było natomiast w kilku innych kwestiach. Układ kierowniczy wszyscy ganili za niską precyzję, skrzyni biegów dostało się za zbyt długi skok lewarka, zaś schowek przed pasażerem jednogłośnie uznano za zbyt mały.
Ponadto w dzienniku testowym powtarzały się narzekania na: niedostateczną wydajność ogrzewania, trudny do wyczucia klakson i słabą widoczność przez trójkątne okienka. Na plus natomiast oceniamy wyposażenie. W testowanej przez nas wersji Emotion znalazło się m.in. 6 airbagów, ESP, alufelgi i obszyta skórą wielofunkcyjna kierownica.
Mogliśmy też korzystać z kilku udogodnień kojarzonych raczej z bardziej luksusowymi autami – np. z elektrycznej regulacji lędźwiowego odcinka fotela kierowcy. To wszystko nieco usprawiedliwia wysoką cenę testowego egzemplarza: w lutym 2007 r. za Punto we wspomnianej konfiguracji zapłaciliśmy ponad 60 000 zł. Kwota ta spokojnie wystarczyłaby nawet na porządny kompakt, ale musimy przyznać, że w obliczu zastosowanych materiałów i jakości wykonania (żadnych trzasków i skrzypień!) cena nie razi.
Powtórzmy to ponownie: aż do końca testu z wnętrza nie dobiegały żadne niepokojące odgłosy, a ponadplanową wizytę w serwisie musieliśmy złożyć tylko raz. Niestety, „włochowi” właśnie z tego powodu nie udało się osiągnąć lepszej oceny.
Fiat Grande Punto miał kilka słabszych momentów – decydujący był chyba ten przy przebiegu 11 265 km. Najpierw nie można było go odpalić, następnie przestało działać wspomaganie kierownicy. Po powtórnym uruchomieniu wszystko wróciło do normy, tak jakby nic się nie wydarzyło.
Niestety, chwilę później wspomaganie zastrajkowało ponownie – tym razem nie obyło się już bez wizyty w ASO. Tam okazało się, że przyczyną problemów był poluzowany przewód elektryczny. Najbardziej zdziwiło nas jednak to, że od samego początku nie był dobrze zamocowany – w fabryce po prostu zapomniano go przykręcić!
Fiat Grande Punto - Nie tylko błędy montażowe
Wkrótce potem podczas jazdy odczuliśmy wyraźny spadek mocy. Tym razem zawiniła... kuna, która pogryzła przewód od turbodoładowania. Przy przebiegu 66 701 km w ramach akcji naprawczej założono brakującą izolację na przewód elektryczny wychodzący z nagrzewnicy.
Ponadto w celu wyeliminowania problemów z ruszaniem zaktualizowano program sterujący pracą silnika. Tuż przed metą konieczna była jeszcze wymiana łożysk amortyzatorów i obu tylnych klamek. Fiat wywarł na nas jednak na tyle dobre wrażenie, że nawet te usterki (głównie drobiazgi) nie mogły go zmienić. Mówiąc o poprawie jakości, Turyn nie rzuca słów na wiatr. Uważamy, że włoscy robotnicy montujący Grande Punto w fabryce Melfi mogliby spokojnie brać przykład z polskich kolegów!