Pod koniec lat dziewięćdziesiątych jasne stało się to, że dni Daewoo są policzone. Kryzys finansowy coraz bardziej zaciskał pętlę na szyi koreańskiego giganta. Wtedy na arenie pojawił się koncern General Motors. Amerykanie nie tylko kupili azjatycką firmę, ale również próbowali przywrócić jej dawną świetność. W jaki sposób? Odpowiedzią miał się stać nowy hatchback segmentu B - model Kalos.
Nazwa Kalos nie bez przyczyny pojawia się w kontekście Aveo. Mianem Daewoo Kalosa zostały nazwane zachodnioeuropejskie odpowiedniki Chevroleta. Rozdział nazewnictwa był podyktowany prostym czynnikiem. Daewoo skompromitowało się w Polsce i na kilku innych rynkach. Nie chcąc korzystać z tego skojarzenia, GM zdecydował się na wprowadzenie do Europy Chevroleta.
Design z Włoch, technologia z Anglii
Historia Aveo zaczęła się niezwykle optymistycznie. Projekt karoserii powstał w studiu Italdesign Giugiaro. Zestawienie technologiczne w dużej mierze było efektem pracy brytyjskiego centrum projektowego. Po początkowym optymizmie, władze GM musiały zderzyć się z surową oceną kierowców. Karoseria, choć harmonijna i ładna, została oceniona jako zbyt prosta i mało wyszukana. Co do technologii, być może inżynierowie mieli dobre zamiary, mimo wszystko bazowali na magazynach Daewoo. To oznaczało z kolei przestarzałe rozwiązania Opla, które nie miały żadnego zastosowania w XXI wieku.
Sytuacji nie poprawiła także kreacja wnętrza. Po otwarciu drzwi Chevroleta Aveo pierwszej generacji oczom kierowcy ukazują się połacie czarnego, posępnego plastiku, który jest nieprzyjemny w dotyku, twardy i trzeszczy podczas jazdy po nierównościach. Konsola centralna powstała z wyoblonych linii i licznych arkad oraz została podświetlona zielonym kolorem. W kabinie bardzo wyraźnie czuć klimat lat dziewięćdziesiątych, co zdecydowanie odstawało od warunków oferowanych przez konkurencyjną Corsę, Grande Punto czy Clio.
Oczywiście lista wad wnętrza jeszcze nie została zamknięta. Wyposażenie standardowe Aveo jest spartańskie. W modelu, który trafił do sprzedaży w 2002 roku, kierowca może liczyć wyłącznie na jedną poduszkę powietrzną. Takie dodatki jak elektryka szyb, centralny zamek, wspomaganie kierownicy czy ABS były dostępne, ale w bogatszych wariantach. Darmowy airbag może cieszyć, ale niestety podczas wypadku i tak na niewiele się zda. Auto w teście zderzeniowym Euro NCAP otrzymało zaledwie dwie gwiazdki, przy czym jedną przedstawiciele instytutu i tak skreślili.
Największą zaletą kabiny pasażerskiej Chevroleta Aveo jest pojemność bagażnika. Kufer hatchbacka mieści od 220 do 980 litrów, podczas gdy sedan zabiera na pokład 375 lub 400 litrów bagażu. Większą pojemność mają wersje wyprodukowane po 2006 roku.
Aveo można kupić już za 6 tysięcy!
Chevroletowi Aveo sukces miała zapewnić tak właściwie tylko jedna cecha, a była nią niska cena. Koreańczyk z amerykańskim paszportem okazał się tani nie tylko na rynku pierwotnym, ale i wtórnym. Dzisiaj za używane auto z 2002 roku trzeba zapłacić nieco ponad 6 tysięcy złotych. Egzemplarze z końca produkcji - tj. roku 2010 lub 2011 - są wyceniane na maksymalnie 19 tysięcy.
Najpopularniejszy z całej gamy silnikowej jest 1,2-litrowy benzyniak o mocy 84 koni mechanicznych. 16-zaworowa głowica gwarantuje przyzwoitą kulturę pracy oraz akceptowalną dynamikę. Hatchback przyspiesza do pierwszej setki w 12,8 sekundy. Niestety spala w mieście ponad 8 litrów benzyny i nie nadaje się na dalekie wyjazdy. Nieco mniej popularna jest 8-zaworowa wersja silnika. Starsza konstrukcja osłabia osiągi oraz dodatkowo podwyższa zapotrzebowanie na paliwo.
Trzecia lokata w rankingu popularności przypadła 8-zaworowej jednostce o pojemności 1,4 litra. 83 konie mechaniczne być może nie są czystej krwi mustangami, jednak rozpędzają Aveo do 100 km/h w 12,1 sekundy. Dynamika odbija się na spalaniu. W mieście pokonanie stu kilometrów „kosztuje” ponad 10 litrów bezołowiowej. Silniki montowane w Aveo najczęściej mają problem z sondą lambda lub zapłonem. Poza tym świetnie nadają się do sparowania z instalacją gazową, a motor 1,2 16v ma bezobsługowy łańcuch rozrządu.
2,2 miliona kilometrów? Testów i tak było za mało!
Inżynierowie odpowiedzialni za projekt Chevroleta Aveo pierwszej generacji twierdzili, że na potrzeby opracowywania modelu stworzyli 119 prototypów. Pojazdy te pokonały w sumie 2,2 miliona kilometrów. Szkoda tylko, że dystans okazał się zbyt mały, aby wyeliminować chociaż część drobnych i denerwujących awarii. Kierowców do wściekłości doprowadzają nagminnie przepalające się żarówki, tajemnicze problemy z ABS-em czy kontrolki ostrzegawcze bez żadnej przyczyny pojawiające się na tablicy zegarów.
Na listę poważniejszych usterek należy wpisać marnej jakości synchronizatory skrzyni biegów, mało wytrzymałe sprzęgło, podatną na uszkodzenia pompę paliwa czy wycieki oleju najczęściej występujące w okolicy wału korbowego. Całe szczęście prosta technologia w połączeniu z przestarzałą techniką warunkuje naprawdę niskie koszty napraw. Większość części można kupić za grosze, a obsługi Chevroleta podejmie się praktycznie każdy mechanik.
Przód Chevroleta Aveo jest resorowany za pomocą kolumn McPhersona. Tył utrzymuje na drodze belka skrętna. Nastawy są zdecydowanie komfortowe, a trwałość części opłakana. Z resorowania używanych modeli nieustannie dobiegają stuki. Te całe szczęście nie zwiastują drogich napraw. Większość elementów ma symboliczne ceny, które zawstydzą niejednego rywala z segmentu B.
General Motors chciało postąpić w sposób cwany. Aby móc odnowić sprzedaż skompromitowanego Daewoo, wykorzystali przestarzałą, niemiecką technologię, koreańską produkcję, potencjał brytyjskich inżynierów, a następnie całość ubrali amerykańskim logo. Kierowcy dosyć szybko odnaleźli się w tej dyplomatycznej plątaninie i nie dali się nabrać. Czy pomimo braku sukcesu warto zastanowić się nad zakupem Chevroleta Aveo? W pewnym sensie tak. To dobre auto dla ludzi, którzy nie mają dużych pieniędzy na zakup i eksploatację, a jednocześnie nie szukają praktycznie żadnych emocji za kierownicą.