- Policja zatrzymała 87-letniego kierowcę, który jechał pod prąd
- Mężczyzna tłumaczył, że nie łamie przepisów, ponieważ poruszał się pasem zieleni, a nie jezdnią
- Policjanci najwyraźniej nie dali się przekonać, ponieważ zabrali mu prawo jazdy
Jazda pod prąd autostradą może skończyć się tragedią, szczególnie w przypadku nasilonego ruchu. Tym razem na szczęście nie doszło do żadnego zdarzenia drogowego. Kierowcą jadącego niezgodnie z przepisami peugeota okazał się 87-letni mieszkaniec Rzeszowa. Jego wyczyn zgłosili policji inni kierowcy. — W ciągu niespełna pięciu minut funkcjonariusze otrzymali jeszcze kilka zgłoszeń od kierowców jadących tym odcinkiem autostrady, którzy widzieli "ciemny samochód", jadący pod prąd — mówi mł. asp. Agnieszka Olszowy-Szydło z podkarpackiej policji. Na miejsce natychmiast skierowano dwa patrole.
Zobacz także: Kolejny udokumentowany przypadek jazdy pod prąd w Polsce. Co się dzieje?
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoJechał pod prąd. Stracił prawo jazdy
Policjantom udało się zatrzymać pojazd na wysokości miejscowości Czarna Sędziszowska. Kiedy zapytali mężczyznę, który siedział za kierownicą, dlaczego jechał pod prąd, wyjaśnił, że jedzie do domu i nie popełnia żadnego wykroczenia, bo nie porusza się jezdnią, tylko pasem zieleni.
Zobacz także: Jechał tirem pod prąd przez skrzyżowania i ronda w Pile. Świadek podawał lokalizację
87-latek stracił prawo jazdy, a o dalszych konsekwencjach zdarzenia zadecyduje sąd. Policja informuje kierowców, jak powinni się zachować, jeśli przez nieuwagę wjadą na autostradę pod prąd.
"Jeśli kierowcy zdarzy się wjechać pod prąd na autostradę lub drogę ekspresową, należy zatrzymać się w bezpiecznym miejscu, najlepiej na pasie awaryjnym i włączyć światła awaryjne. Następnie należy powiadomić służbę drogową lub Policję, która pomoże kierowcy bezpiecznie wyjechać z trasy" — czytamy w policyjnym komunikacie.