Logo
WiadomościAktualnościUlica tylko dla mieszkańców, pułapka na kierowców w centrum Warszawy. Aż żółto od blokad

Ulica tylko dla mieszkańców, pułapka na kierowców w centrum Warszawy. Aż żółto od blokad

  • Niektóre ulice w centrum Warszawy w kwestii parkowania samochodów zarezerwowano wyłącznie dla mieszkańców
  • Ulice te oznakowano jednak w sposób, który skutecznie utrudnia orientację kierowcom bywającym tu rzadko
  • Na krótkim odcinku drogi ustawiono kilkanaście znaków i tabliczek, z których część jest niepotrzebna i wprowadza jedynie chaos
  • Strażnicy miejscy mają tu ciągły dyżur polegający na rozwożeniu i zakładaniu żółtych blokad na koła i wystawianiu mandatów
  • Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Zaparkowanie w tej okolicy w ciągu dnia jest nie lada wyzwaniem – kierowcy krążą w gąszczu jednokierunkowych uliczek, przejeżdżają przez wąskie gardła spowodowane robotami drogowymi. Jeśli chodzi o znaki drogowe, panuje tu nieprawdopodobny wręcz chaos – kto nie bywa tu regularnie, nie ma szans, aby przeczytać wszystkie tablice i tabliczki, niektóre zawieszone na "totemach" złożonych z trzech, czterech albo pięciu znaków drogowych ustawionych co kilkadziesiąt metrów.

Poznaj kontekst z AI

Jakie ulice w centrum Warszawy są zarezerwowane wyłącznie dla mieszkańców?
Co jest powodem chaosu w oznakowaniu parkingowym?
Dlaczego strażnicy miejscy zakładają blokady na koła?
Jakie znaki są ustawione na krótkim odcinku drogi w centrum Warszawy?

W tych warunkach świetnie odnajdują się mobilne patrole zarządu dróg miejskich, które w załodze mają strażnika miejskiego wyposażonego w bloczek mandatowy, a w bagażniku zapas żółtych blokad.

Parking płatny. A spróbuj tylko tu stanąć!

Niech pan inżynier od znaków drogowych w warszawskim ZDM zastanowi się, czy taki "totem" złożony ze znaków drogowych jest zrozumiały dla kierowców i uzasadniony przepisami. Dla czytelników: nie, za tymi znakami nie wolno parkować.
Niech pan inżynier od znaków drogowych w warszawskim ZDM zastanowi się, czy taki "totem" złożony ze znaków drogowych jest zrozumiały dla kierowców i uzasadniony przepisami. Dla czytelników: nie, za tymi znakami nie wolno parkować.Maciej Brzeziński / Auto Świat

Technicznie rzecz ujmując, wszystko jest (prawie w porządku). W wielu miejscach wiszą żółte tablice informujące o objazdach i strefie parkowania wyłącznie dla pojazdów z identyfikatorem B-35-J08, J0801 – cokolwiek to znaczy. Kierowcy tego nie czytają, ich błąd. Dalej mamy jednak totem złożony z kilku znaków i tabliczek, a wśród nich wyróżnia się jeden: znak D-18 Parking (płatny). Skoro jest znak odwołujący zakaz zatrzymywania się, jest znak "parking płatny" (czyli miejska strefa płatnego postoju) i jest wolne miejsce, to stajesz, płacisz za postój w najbliższym parkometrze i jesteś z siebie zadowolony. Błąd!

Okazuje się, że w chaosie znaków i tabliczek ustawionych nieco z boku i wysoko, tak, że widzisz je w ostatniej chwili, nie doczytałeś, że miejsca parkingowe przewidziane są dla osób z identyfikatorem. To żaden parking płatny (tzn. nie są to miejsca do zaparkowania samochodu) – tu de facto obowiązuje zakaz parkowania, który nie dotyczy tylko upoważnionych osób. Tak właśnie: jest to zakaz parkowania, dla zmyłki oznakowany znakiem D-18 "Parking" i końcem zakazu zatrzymywania się.

Uczciwe oznakowanie wyglądałoby zupełnie inaczej

Znak B-36 Zakaz zatrzymywania się
Znak B-36 Zakaz zatrzymywania sięAuto Świat

Gdyby ktoś chciał naprawdę, żeby w tym miejscu nieupoważnieni kierowcy nie parkowali samochodów, użyłby znaku B-36 "zakaz zatrzymywania się" z tabliczką "nie dotyczy...". Tylko tyle i aż tyle.

Ale przecież nie chodzi o to, aby nikt tu nie parkował, tylko o to, żeby kierowcy tu parkowali i płacili. System działa więc fenomenalnie.

  • Z tego miejsca pozdrawiam miłą panią strażniczkę miejską, która podróżuje w załodze wozu Zarządu Dróg Miejskich, wystawia hurtowo mandaty (też dostałem) i wyznaje, że w tym miejscu interweniuje wiele razy w ciągu dnia, bo ma taką pracę. A że znaki są, jakie są... to można ewentualnie zgłosić, ale nie temu panu z ZDM, który z nią jeździ i lata z żółtymi blokadami, bo on nie jest upoważniony do przyjmowania zażaleń.

No więc zgłaszam.

  • Pana inżyniera od znaków drogowych w warszawskim ZDM chciałbym spytać, czemu służy odwołanie zakazu zatrzymywania się wyrażone kombinacją znaków B-36 i tabliczki T-25c (strzałka w dół) na jednym słupie ze znakiem "Parking" i dodatkowymi tabliczkami, skoro znak B-36 zgodnie z przepisami i tak "dotyczy tej strony drogi, po której znak się znajduje, z wyjątkiem miejsc, gdzie za pomocą znaku dopuszcza się postój lub zatrzymanie"? Przecież de facto za tym znakiem obowiązuje zakaz zatrzymywania się. Chodzi tylko o potęgowanie chaosu i "zmylenie przeciwnika", prawda? W sumie ustawiliście 15 znaków, w tym dwa opisowe, na odcinku ok. 100 metrów!
  • Ciągnąc dalej temat chaosu znakowego: na wjeździe w króciutką ulicę widzimy znak ograniczenia prędkości do 30 km/h, potem znak informujący o poprzecznym garbie z dodatkową tabliczką, a na końcu ulicy mamy znak "koniec strefy ograniczenia prędkości do 30 km/h". Zagadka: które z tych znaków są zbędne i ze sobą sprzeczne?
  • Zagadek dotyczących znaków drogowych w tej okolicy wymyśliłbym więcej, jakby co, proszę pytać.
Niby koniec zakazu zatrzymywania się i parking, a jednak nie wolno zatrzymywać się. Kto się wczyta w napisy, ten się zorientuje
Niby koniec zakazu zatrzymywania się i parking, a jednak nie wolno zatrzymywać się. Kto się wczyta w napisy, ten się zorientujeMaciej Brzeziński / Auto Świat

Udostępnij:
Autor Maciej Brzeziński
Pasjonat technologii, prywatnie także zapalony kolarz
Pokaż listę wszystkich publikacji
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat
Skrót artykułu

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium