Zwyczajnie wyglądającą Alfę Romeo 164 Pro-Car można z powodzeniem zaliczyć do grona najbardziej ekscytujących pojazdów świata.

Za fotelami kierowcy i pasażera znajduje się pionowo ustawiona szyba, która odgradza część pasażerską od przedziału silnikowego. W drugim z wymienionych osadzono wolnossącą jednostkę… 3.5 V10 40V. Z niewielkiego silnika wyciśnięto aż 600 KM przy 12000 obr./min. i 380 Nm przy 9500 obr./min. Parametry godne serca bolidu F1.

Silnik miał być faktycznie stosowany w królowej sportu motorowego, jednak konflikt między zarządem koncernu Fiat, a francuskim zespołem Ligier, który miał zamontować motor w swoich bolidach, przekreślił wizję powrotu Alfy Romeo do F1. Pamiątką po niej pozostał doskonały motor, uchodzący za pierwszą nowoczesną jednostkę V10 w Formule 1.

Zrobiono z niego użytek niedługo po ogłoszeniu regulaminu technicznego wyścigów Pro-Car. Miały w nich uczestniczyć bolidy z karoseriami popularnych modeli samochodów oraz rozwiązaniami technicznymi zbliżonymi do stosowanych ówcześnie w Formule 1. Regulamin dawał inżynierom dużą swobodę. Jednym z głównych obostrzeń była masa pojazdów - poniżej 750 kilogramów. Silniki mogły mieć maksymalnie 3,5 litra oraz 12 cylindrów. Alfa Romeo zrobiła użytek z posiadanego silnika, obudowując go karoserią stylizowaną na model 164. W 1988 roku światło dzienne ujrzał model 164 Pro-Car.

Podczas testów dokonano pomiaru osiągów samochodu. Alfa Romeo 164 Pro-Car przyśpieszała do "setki" w 2,1 sekundy! Ćwierć mili pokonała w niecałe 10 sekund i osiągnęła blisko 350 km/h.

Niestety samochody klasy Pro-Car nigdy nie zmierzyły się na torze. Alfa Romeo była jedyną firmą, która zdecydowała się na przygotowanie piekielnej wyścigówki. Inne zespoły z pewnością obawiały się wysokich kosztów startów. Miłośnicy włoskich samochodów sugerują, że równie odstraszająco mogła działać perfekcyjna Alfa Romeo 164…