Matecznik Bentleya w brytyjskim Crewe. Niewielkie drzwi studia stylistycznego numer 1 otwierają się, a z czeluści wyjeżdża, bulgocząc, srebrne coupé. Po dwóch niespiesznych kółkach w jesiennej mżawce auto zatrzymuje się. Za kierownicą siedzi członek zarządu koncernu odpowiedzialny za rozwój i nowe modele Ulrich Eichhorn, a obok niego – szef stylistów Dirk van Braeckel.
Pierwsze wrażenie: Continental już wcześniej nie narzekał na brak zainteresowania zamożnej klienteli, teraz będą się po niego ustawiały kolejki! Zmienione auto jest bardziej pewne siebie i wyraźniej narysowane, ma zmodyfikowany przód (szerszy wlot powietrza) i tył.
Oczywiście, ogólna bryła auta pozostała bez zmian, więc fani Bentleya mogą spać spokojnie. Tak naprawdę stylistom i inżynierom znacznie bardziej zależało na przekonstruowaniu wnętrza. Kokpit wyposażono dodatkowo w nowoczesny system telematyczny oraz nawigację. „Żadne z życzeń naszych klientów nie pozostało bez odpowiedzi.
Zainstowaliśmy system z twardym dyskiem o pojemności 30 GB, dotykowym ekranem, dynamicznym zapewniający prowadzenie do celu i opierający się na mapach Google’a” – mówi Eichhorn. Skonstruowane na nowo przednie fotele mają teraz specjalne urządzenie podającym pas bezpieczeństwa – jeśli kogoś stać na auto za takie pieniądze, to przecież nie będzie się gimnastykował z zapinaniem pasa.
Za dopłatą siedzenia mogą mieć także system wentylacji i masażu. Miłym detalem na konsoli środkowej jest wyjmowane pudełko, do którego możemy schować iPoda lub spory pęk kluczy – w ten prosty sposób zawsze mamy małą część swojej ulubionej zabawki przy sobie.
W przypadku 6-stopniowego „automatu” czas zmiany przełożenia udało się skrócić o połowę, a redukcja o dwa przełożenia odbywa się za jednym razem. Do tego dochodzi rozkład napędu z wyraźnym wskazaniem na oś tylną (40:60), powiększony rozstaw kół i zupełnie inaczej zestrojone ESP.
Pod maską umieszczono zmodyfikowany silnik W12 – jego moc zwiększono o 15 koni (do 575 KM). Maksymalny moment obrotowy wzrósł o 50 Nm (do 700 Nm). Oczywiście, inżynierowie dwoili się i troili, by przy okazji liftingu auto nie stało się cięższe. Wyszło lepiej niż dobrze: mimo wzbogacenia wyposażenia Continental GT jest aż o 65 kg lżejszy od swojego poprzednika.
Zmodyfikowany Continental GT rozpędza się do „setki” w 4,6 s (tu nic się nie zmieniło), a prędkość maksymalna to 318 km/h (też bez zmian). Średnie zużycie paliwa wynosi 16,5 l/100 km (minus 0,1 l). Przydałoby się coś bardziej zgodnego z duchem czasu? Ekolodzy nie będą zadowoleni? No cóż, w Bentleyu ten „duch czasu” wygląda jednak trochę inaczej...
Szefostwo firmy zdaje się nie do końca lekceważyć światowe trendy w motoryzacji. Pod koniec przyszłego roku pod maską auta pojawi się jednostka V8 z dwoma turbinami. Emisja CO2 w przypadku tego motoru ma być niższa aż o 40 proc. w stosunku do silnika 12-cylindrowego. Motor V8 będzie pochodził z Audi – w modelu RS 7 rozwija 550 koni, Anglicy będą musieli zadowolić się „tylko” 475 KM. Jesienią przyszłego roku możemy spodziewać się także zmodyfikowanej wersji cabrio Bentleya Continentala.
Galeria zdjęć
Kontury tylnych błotników są teraz wyraźniej zaznaczone
Wnętrze pozostało luksusowe, ale jest teraz znacznie nowocześniejsze (m.in. dzięki systemowi nawigacji)