- Passat odbija się od ścian jak piłeczka i pewnym momencie jest bliski dachowania
- Kierowca opuszcza miejsce wydarzeń po angielsku. Jak na... Szwajcarię przystało
Początkowo nic nie zapowiada katastrofy. Kamera pokazuje wyjazd z typowego podziemnego garażu, po napisie „Ausfahrt” przed początkiem pochylni i na podstawie kształtu tablic srebrnego VW Passata B8, który nagle pojawia się w kadrze, możemy wywnioskować, że rzecz zapewne dzieje się w Szwajcarii. Jednak już po krótkiej chwili zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to rutynowy wyjazd z garażu.
Przeczytaj też:
Tor jazdy, jakim porusza się niemieckie kombi już na pierwszy rzut oka wydaje się nieco za szeroki – niestety nie jest to tor wyścigowy, gdzie za szerokie pokonanie łuku przeważnie kończy się na piasku/żwirze/trawie i Passat lewym przednim narożnikiem zahacza o betonową ścianę. Większość innych kierowców w tym miejscu chyba zaprzestałaby dalszej jazdy, przynajmniej po to, by ocenić zakres szkód w aucie. Ale nie nasz bohater – on dalej ciśnie gaz, a wytrącony z równowagi Passat zaczyna odbijać się od ścian jak piłeczka pingpongowa.
Na kamerze widać, jak kierowca walczy o odzyskanie panowania nad autem i z przejęciem kręci kierownicą na wszystkie strony świata. Problem w tym, że – zapewne – zamiast hamować, to nadal wciska gaz! Przejażdżka kończy się w okolicach szlabanu wyjazdowego, gdzie Passat stoi już w zasadzie na dwóch kołach i na tyle w poprzek, że po prostu dalej jechać nie może...
Nasz bohater to jednak twardziel z nerwami ze stali. Gdy auto opada znów na cztery „łapy”, kierowca postanawia dopiąć swego i jednak opuścić miejsce zdarzenia. Też nie idzie mu za łatwo, bo samochód co najmniej kilka razy uderza o ścianę, widać jak kierowca walczy ze skrzynią biegów, ale w końcu osiąga swój cel i autem przypominającym zużyty rekwizyt z filmu "Mad Max" opuszcza podziemny garaż. Na koniec, jak gdyby nigdy nic, szlaban zamyka się za Passatem.
Co było przyczyną takiego zachowania kierowcy? Trudno stwierdzić. Alkohol, inne środki odurzające? Niewyspanie, zwykły pośpiech? A może były gościnne występy członka naszego krajowego zespołu kierowców zajmujących się wożeniem państwowych oficjeli? Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tej sytuacji!