Wysoką akcyzę tłumaczono przykładem Anglii. Wzrost cen na stacjach odparowywano podwyżkami we Francji. Te trzy kraje tymczasem stały się zarzewiem wielkiego protestu na naszym kontynencie.Składnik cenNa cenę litra paliwa składają się: cena ropy, VAT, akcyza i koszty produkcji. Ropa stanowi od 10 do 25 proc. ceny. Koszty produkcji od 5 do 15 proc. Podatki od 63 do 71 proc. W Polsce - 55,7 proc.Cena ropy zależy od wydobycia. Od 1974 roku jest to broń polityczna krajów arabskich. Państwa wysoko rozwinięte bronią się grożąc wyszukiwaniem alternatywnych źródeł energii. W efekcie przez 20 lat obniżono zależność gospodarki od ropy. W tym roku zastosowano nową broń. Państwa arabskie praktycznie nie mają co robić z zarobionymi miliardami. Inwestują je w USA i Europie. Zdenerwowany uporem OPEC Bill Clinton zagroził, że zamrozi ich inwestycje na terenie swego kraju. Od tego momentu wyraźnie zmiękło stanowisko Arabii Saudyjskiej.Koszty produkcji kształtuje ekonomia. Koncerny starają się przerabiać ropę jak najtaniej i zarabiać jak najwięcej. Marże rafinerii są na rozsądnym poziomie ze względu na silną konkurencję, tym bardziej że rząd Francji w pewnym momencie rozpoczął krucjatę przeciw spekulacjom koncernów naftowych i zaczął kontrolować ich magazyny.Kwestia podatków to sprawa zależna wyłącznie od planów budżetowych rządów. Według jednych to sprawa makroplanów ekonomicznych, według innych kwestia chciwości i nieumiejętności dostosowania się do oczekiwań społecznych. Ponieważ kraje OPEC pompują już tyle, że więcej nie mogą (27 mln baryłek dziennie, a możliwości techniczne pozwalają na 30 mln baryłek), zaś koncerny dowodzą, iż nie zarabiają na paliwach wcale tak dużo, rozpoczęto najazd na podatki.Słaba EuropaRządy europejskie twardo powiedziały protestującym: nie. Dało to tyle, że protesty rozszerzyły się. Kiedy zachwiało się euro, szefowie rządów spotkali się i...Nie ma już "Żelaznej damy" Margaret Thatcher, nie ma "Lisa Europy" Mitterranda ani twardego kanclerza Kohla. Spotkanie na szczycie zakończyło się iście żebraczym apelem do krajów OPEC i litościwymi spojrzeniami na prezydenta Clintona. Ten ostatni okazał swój gest i sięgnął po zapasy strategiczne. Ropa dzięki temu nieco staniała. Na stacjach efekt był niewielki. U nas nawet żaden. Błagalne apele do OPEC skończyły się zaproszeniem przez tę organizację do swego grona Rosji. Nie z przekory, lecz dla zapewnienia sobie możliwości podniesienia wydobycia. W sumie dojść może do tego, że o cenie na stacjach w Europie decydować będzie grupa koncernów zza Uralu.Winni i silniCeny ropy utrzymują się na wysokim poziomie mimo wzrostu wydobycia dzięki USA. I nie chodzi tu o to, co lejemy do zbiorników samochodów. Nadchodzi zima, a głównym paliwem do ogrzewania domów w USA jest olej opałowy. Jeśli go zabraknie, to europejskie protesty kierowców będą happeningiem wobec tego, co może stać się za oceanem. Rząd USA ściąga więc zapasy skąd się da i za wszelką cenę. Wszelką, lecz nie za cenę akcyzy i nie kosztem zawartości portfeli swych obywateli. W sumie płaci za to Europa.Obecny kryzys pokazuje, kto jest silny na rynku paliw i jak potrafi nań wpływać. Europa okazała się słabiutka. Polska zaś znajduje się w jej ogonie. Nie wróży nam to niczego dobrego. Chociaż...Co chwila dostosowujemy swe prawo do unijnego. Tam VAT na paliwa wynosi 17 proc. U nas 22 proc. To znaczy od 8 do 10 groszy za litr. Jest jednak niemal pewne, że obniżenie VAT nastąpiłoby równocześnie z podwyżką akcyzy, czyli doszłoby do operacji przełożenia z jednej kieszeni do drugiej. Raz tak już zrobiono, kiedy zniesiono cło na import paliw, a ponoszone z tego tytułu straty doliczono do akcyzy.