Kuba już od wielu lat uzależniona jest od importu wielu dóbr z zagranicy. Import obejmuje także paliwo, a wspomniane uzależnienie od zagranicznych dostaw znacznie przybrało na sile w ciągu ostatnich czterech lat. PAP informuje, że kubańskie władze za ten stan rzeczy winią przede wszystkim administrację amerykańską z czasów prezydenta Donalda Trumpa, która kilka lat temu bardzo zaostrzyła sankcje gospodarcze wobec autorytarnie rządzonej Kuby.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Drastyczny wzrost ceny benzyny 94-oktanowej
Już teraz wiadomo, że Kubańczycy muszą liczyć się z drastycznym wzrostem cen. PAP podaje, że Vladimir Rogueiro, kubański minister finansów i cen, oficjalnie poinformował, że od 1 lutego br. cena benzyny 94-oktanowej na stacjach paliw na Kubie wzrosną z 30 do 156 peset za litr.
Minister w oficjalnym komunikacie wyjaśnił także powód tak znaczącej podwyżki. W ocenie polityka, wobec ostrego kryzysu gospodarczego dotykającego kraj, brak podwyżki nie pozwoliłby zapewnić zaopatrzenia stacji benzynowych w to najpopularniejsze na wyspie paliwo.
Wysokie ceny mają ograniczyć zużycie importowanych artykułów
Okazuje się, że głównym źródłem problemów są niewielkie zasoby wymienialnych walut, a bez nich konieczne byłoby jeszcze większe ograniczenie rynku niektórych podstawowych artykułów żywnościowych oraz paliw. Radykalnie podwyższając ceny, władze Kuby chcą ograniczyć zapotrzebowanie na importowane artykuły.
- Przeczytaj także: Jeśli szukasz auta z LPG, możesz mieć problem. Tak wyglądał wtórny rynek w 2023 r.
Kubańskie społeczeństwo będzie musiało zmierzyć się nie tylko z drastycznym wzrostem ceny benzyny. Komunikaty w radiu i telewizji już od kilku dni zapowiadają, że od 1 lutego br. w szybkim tempie będą także rosły opłaty za elektryczność i gaz w butlach. Ten ostatni jest powszechnie wykorzystywany przez Kubańczyków do celów kuchennych.