- Po gwałtownych przecenach wyjątkowo niskie są ceny paliw w hurcie, natomiast ceny paliw na stacjach spadają powoli
- Za to marże stacji benzynowych poszybowały
- Zamiast normalnych obniżek cen paliw na stacjach, mamy wysyp promocji. Zatankujemy taniej, ale wymaga to od nas odrobiny wysiłku i kalkulacji
- Stacje paliw zarabiają już nie tylko na hot dogach
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Faktem jest, że tankujemy taniej niż przed rokiem. Według ekspertów BM Reflex obecnie średnia cena litra benzyny jest niższa niż przed rokiem aż o 80 gr. Niewiele mniej – o 77 groszy – spadły ceny oleju napędowego w porównaniu do końcówki kwietnia 2024 r.
Poznaj kontekst z AI
W sumie kierowcy mają powody do radości, bo tegoroczna majówka – biorąc pod uwagę ceny paliw – będzie wyraźnie tańsza niż zeszłoroczna. Ale jest jedno „ale”.
Marże stacji paliw przebijają sufit
Niezwykle zastanawiająca jest jednak sytuacja, w której za skokowymi wręcz spadkami hurtowych cen paliw postępują łagodne, rozciągnięte w czasie obniżki cen detalicznych na stacjach. W sumie zawsze tak było, że obniżki cen detalicznych paliw następują z opóźnieniem. Ale tym razem zwłoka i „łagodność” obniżek cen paliw na stacjach jest wręcz zastanawiająca.
Odpowiedź na pytanie: co się dzieje, znajdziemy w wyliczeniach portalu BM Reflex, który na bieżąco podaje składowe ceny litra paliwa na stacjach. Najnowsze dane z 17 kwietnia 2024 r. pokazują, że marża detaliczna w przypadku benzyny wynosi 58 gr na litrze. Jeszcze więcej w przypadku oleju napędowego – to aż 70 gr! Jeśli komuś wydaje się, że to nie tak wiele, powinien wiedzieć, że zdarzały się całe długie miesiące, gdy stacje benzynowe żyły z kilku-kilkunastogroszowej marży, a niektóre wręcz dokładały do sprzedaży paliwa. Przez lata stacje benzynowe wypracowały model biznesowy polegający na tym, że paliwo sprzedaje się po kosztach, a zarabia na hot dogach i innych usługach. Teraz pojawiła się okazja spowodowana spadkami cen ropy na rynkach i gotowych paliw w rafineriach, by to zmienić. I oto mamy nowy model biznesowy: stacje zarabiają i na hot dogach, i na sprzedaży paliw. Ale jest coś jeszcze.
Wysyp promocji na paliwo. Warto skorzystać?
Pewnie, że warto skorzystać – zwłaszcza jeśli tankujemy tam, gdzie zawsze i korzystamy z tego samego, co zawsze, programu lojalnościowego. Przykłady? Proszę bardzo.
- W Orlenie wystarczy zatankować 30 l benzyny czy ON, by dostać 15 zł rabatu (czyli maksymalnie aż 50 groszy na litrze), a do tego by dostać 10 zł na kolejne zakupy na stacji. Z takiej promocji stały klient jest zadowolony, a przypadkowy klient ma powód, aby ściągnąć apkę i zostać stałym klientem.
- Podobnie stacje MOL zachęcają do ściągnięcia aplikacji i założenia konta klienta. Rabat jest wprawdzie niższy – bo tylko 30 groszy na litrze – ale za to obejmuje dwa tankowania maksymalnie po 100 l każde.
- Stacje Moya oferują 40 groszy rabatu na litrze z limitem 50 l objętych rabatem.
- BP oferuje także tankowanie z 30-groszowym rabatem – oczywiście a apką i aktywowanym wcześniej kuponem.
- Skromniejsze i bardziej skomplikowane usługi oferuje sieć stacji Circle K – jeśli zatankujemy i skorzystamy z myjni, dostaniemy 30 groszy rabatu na litr paliwa, jednak z limitem 30 l.
Wszystkie te promocje mają wspólną cechę: mają limity, wymagają posiadania aplikacji stałego klienta i co za tym idzie, przypadkowi jednorazowi klienci, a także przedsiębiorcy czy też osoby, które mają dużo samochodów albo bardzo dużo jeżdżą, skorzystają z takich promocji w bardzo ograniczonym zakresie, płacąc za tankowanie więcej niż zwykli użytkownicy elektronicznych kart stałego klienta.