Toyotą ma chyba jednak inne zdanie na ten temat, bo niedawno zaprezentował nową generację Aygo – bliźniaka "C-jedynki".

Citroen C1 zadebiutował w 2005 roku i wraz z bliźniaczymi konstrukcjami od Toyoty (Aygo) i Peugeota (108) był strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Prosta do bólu konstrukcja i małe i zwinne nadwozie, klienci potraktowali jako zaletę auta. Swoje też zrobiła cena – swego czasu trojaczki z Kolina były jednymi z najtańszych aut na rynku. To wszystko sprawiało, że można było wybaczyć mu wiele, tym bardziej że kiepskie wyciszenie, oszczędności w wykończeniu i „warkotliwy” 3-cylindrowy silnik, rekompensowały zaskakująco dobra dynamika i niezłe prowadzenie.

W tamtych czasach pomysł koncernów PSA i Toyoty na tanie, proste i zwinne auto okazał się na tyle dobry, że zakończył wieloletnią hegemonię Fiata Pandy. Dzięki temu pierwsza generacja Citroena C1 była dość częstym widokiem na ulicach. Potwierdzają to liczby – przez 16 lat sprzedano 1,2 mln małych Citroenów.

Druga generacja auta, która pojawiła się w 2014 roku, nie była już takim sukcesem. W pewnym momencie nawet zniknęła z polskiej oferty, podobnie jak Peugeot 107. Okazało się, że w otoczeniu już znacznie liczniejszej konkurencji, m.in. koncernu Volkswagena i Hyundaia, dobrze radziła sobie już tylko Toyota Aygo, mimo że wszystkie auta nadal były konstrukcyjnie spokrewnione. Być może bardziej klientom przypadła do gustu stylizacja japońskich projektantów, a może swoje zrobiła renoma marki z kraju kwitnącej wiśni. Na pewno nie pomogły też normy emisji spalin. Trudno to jednoznacznie określić, ale fakty są takie, że Toyota zaprezentowała nowe Aygo X, a Citroen kończy przygodę z C1. Koncern Stellantis wycofuje się ze spółki joint-venture, zatem na polu bitwy zostanie już tylko Aygo. Szkoda, bo te "maluchy" były naprawdę sympatyczne. Z drugiej jednak strony nowy koncern Stellantis, ma już w gamie znacznie popularniejszego Fiata 500.

Dalsza część tekstu pod podcastem:

W nietypowym zastępstwie pojawi się elektryk

Citroen twierdzi, że koniec produkcji C1 to czas na nowe otwarcie. Będzie to oczywiście elektryczne otwarcie, pod postacią Citroena AMI, który nazwą nawiązuje do słynnego modelu z lat 60. i 70. Zastępca modelowy C1 jest nie tylko w pełni elektryczny, ale przede wszystkim przystępny cenowo i… znacznie mniejszy niż C1.

Citroen AMI to prawdziwy mikrus. Jest bowiem krótszy nie tylko od Fiata Cinquecento (także lżejszy, gdyż waży 485 kg), ale nawet popularnego polskiego „malucha”. Mierzy zaledwie 2,41 m długości, 1,39 m szerokości i 1,52 m wysokości i jest zaledwie 2-osobowy. Jednym słowem bliżej mu do Smarta niż C1.

Fanom C1, którzy chcieliby zostać przy marce Citroen, ale dla których AMI jest za mały i nie koniecznie kojarzy im się z pełnoprawnym samochodem, albo po prostu chcą auto z klasycznym silnikiem spalinowym, pozostanie już znacznie większy C3.