Jeśli o jakimś samochodzie można powiedzieć, że wyprzedził swoje czasy, to na pewno o tym. Swoim debiutem na salonie paryskim w 1955 roku Citroën DS wywołał prawdziwą sensację. Nazwane przez swoich rodaków déesse, czyli bogini, francuskie auto zachwycało niezwykłymi opływowymi kształtami, które w tamtych czasach musiały się wydawać jak przejęte ze statku kosmicznego. Jednak tym, co przeniosło je do historii motoryzacji było jego hydropneumatyczne zawieszenie, czyniące z Citroena DS-a najbardziej komfortowy samochód świata. Hydrauliczne układy sterowały hamulcami, sprzęgłem i wspomaganiem kierownicy.

Auto zasłynęło także doświetlającymi zakręty skrętnymi reflektorami, które pojawiły się w 1967 r. i stanowiły standardowe wyposażenie topowej wersji Pallas. Przez 20 lat wyprodukowano blisko 1,5 mln DS-ów w wariantach limuzyny, kombi, a nawet (najrzadszego) kabrioletu.

Citroën DS 20 Foto: Adam Mikuła / Auto Świat
Citroën DS 20

Samochód zachwycał laików i inspirował profesjonalistów. Jednym z nich jest Koreańczyk Sang Won Lee, który 45 lat po zakończeniu produkcji „bogini” stworzył na jej cześć projekt Citroën DS E Pallas. Dzisiejszy Citroen DS miałby oczywiście napęd elektryczny. Designer skupił się nie tylko na ogólnym kształcie nie dającej się z niczym pomylić sylwetki DS-a, lecz także na detalach, takich jak choćby tylne światła, będące zwieńczeniem kopuły dachu. Innymi szczegółami, na które zwraca uwagę Sang Won Lee są przednie światła i bogato chromowane elementy przodu nadwozia. No i te tylne koła schowane pod błotnikami jak w oryginalnym DS-ie!

Projekt Sanga Won Lee można traktować także jako sprzeciw wobec trendu pozbawionej emocji stylistyki samochodów elektrycznych. Czyż nie wspaniale byłoby móc zobaczyć na ulicy taki samochód?