- Linia DS-a urzeka do dziś
- Wrażenia z jazdy tym samochodem są niesamowite
- Obecnie DS jest bardzo modny i poszukiwany przez kolekcjonerów
Citroën DS zadebiutował w październiku 1955 roku na salonie paryskim. Towarzyszyła temu wielka akcja promocyjna, auto pojawiło się nawet na okładce magazynu „Paris Match”. Kierowcy bardzo ciepło przyjęli DS-a, firma zbierała tysiące zamówień. Rok później pojawiła się uboższa odmiana ID, która miała co prawda hydropneumatyczne zawieszenie, ale hydrauliczny system nie obejmował m.in. hamulców ani wspomagania kierownicy.
Pierwsze ID Normale były oferowane wyłącznie w czarnym kolorze, z silnikiem o mocy 63 KM i rozrusznikiem na linkę (a nie kluczyk). W 1958 roku zadebiutowała wersja kombi, a dwa lata później – kabriolet. W 1965 roku pojawiła się generacja nowych silników. Rok później nowe silniki były też dostępne w ID. W 1967 roku auto otrzymało nowy przód, z podwójnymi reflektorami pod wspólnym kloszem. Od 1971 r. DS w opcji ma 5-biegową skrzynię manualną lub 3-stopniowy „automat”. Wiosną 1975 r., po dwudziestu latach produkcji, zakończono wytwarzanie DS-a. Wyprodukowano 1,456 mln egzemplarzy. Następcą został model CX.
Właściwie nie ma większego problemu, żeby DS-em z końca lat 60. lub początku 70. poruszać się na co dzień – zaletami tego modelu są: wtrysk paliwa, 5-biegowa skrzynia, duży bagażnik, obszerne wnętrze i zawieszenie, które nie ma sobie równych. Do tego rozpoznawalność sylwetki DS-a jest nieporównywalna z żadnym innym klasycznym autem – no, może poza VW Garbusem. Samochód jest ozdobą każdego zlotu i rajdu, a załodze zapewnia idealne warunki do podróżowania.
Niektóre osoby trochę dłużej muszą się przyzwyczajać do najlepszej rzeczy w aucie, czyli hydropneumatyki. Wszelkie nierówności jezdni są kompensowane z nieprawdopodobną wręcz skutecznością, ale coś za coś – do charakterystycznego bujania i nurkowania podczas hamowania trzeba przywyknąć. Niestety, mechaników, którzy znaliby się na właściwym serwisowaniu tego auta, znajdziecie w Polsce niewiele, a DS nie jest wdzięcznym pojazdem dla specjalistów stawiających dopiero pierwsze kroki w klasykach.
Duża, stale rosnąca popularność modelu sprawia, że od pewnego czasu zaczęto znów produkować części do DS-a (głównie mechaniczne). Z ich jakością bywa niestety różnie. W przypadku aut wyprodukowanych po 1967 roku nie ma właściwie żadnych problemów z dostępnością większości elementów (poza tapicerką). Jeśli chodzi o części używane, to warto zajrzeć na stronę www.leboncoin.fr. Wielu sprzedawców specjalizujących się w częściach do auta znajdziecie też w Holandii i Niemczech (np. veteranen-fischer.de, www.franzose.de).
Dość długo rynek nie odkrył DS-a i jego ceny były umiarkowane. Prawdziwy przełom nastąpił 4-5 lat temu, gdy Citroën DS stał się nagle bardzo modny i poszukiwany. W Polsce znaleźliśmy kilka ofert aut do remontu (od 38 000 do 70 000 zł).
Kolekcjonersko najciekawsze są samochody z początku produkcji, ale jeśli auto ma sprawiać radość z jazdy, to polecamy rozejrzeć się za egzemplarzami z końca lat 60. i początku 70. – są one ciekawsze pod względem wyposażenia i bardziej komfortowe w użytkowaniu. W przypadku klasyków, które w stanie 2 kosztują ponad 100 000 zł, warto się zastanowić nad kupnem auta do remontu, tyle że w przypadku Citroëna DS zadanie utrudnia niewielka liczba warsztatów, które mogą poradzić sobie z pełną niespodzianek i nietypowych rozwiązań konstrukcją auta.
Prezentowany DS został wyprodukowany w 1969 roku, pochodzi z drugiej serii tego modelu (w 1967 r. auto przeszło lifting). Największa zmiana w czasie liftingu to zastąpienie pojedynczych okrągłych lamp podwójnymi reflektorami, umieszczonymi pod wspólnym kloszem. Niedługo potem pojawił się kojarzony właśnie z DS-em patent: światła doświetlające zakręty. Nie było to jednak rozwiązanie elektroniczne (jak stosowane obecnie), tylko mechaniczne, skręt reflektorów był związany z ruchem koła kierownicy.
Właścicielem opisywanego DS-a jest Tadeusz Vorbrodt, człowiek, który o Citroënach wie wszystko, umie je też naprawiać. Wiele lat temu DS przeszedł remont, a w 2005 r. wziął udział – jako jedyne auto z Polski – w obchodach 50-lecia modelu. Elementem tych obchodów był przejazd 1600 DS-ów spod Łuku Triumfalnego do Grand Palais (gdzie w 1955 r. odbył się salon paryski), a następnie pod wieżę Eiffla. Co ciekawe, opisywany DS trasę z Warszawy do Paryża i z powrotem przejechał na własnych kołach.
Podczas sesji zdjęciowej mieliśmy okazję jeździć DS-em. Wrażenia są niesamowite – auto zapewnia bardzo wysoki komfort, a dwulitrowy silnik o mocy 91 KM jest niezwykle elastyczny. Wszystko w tym aucie działa jak w nowoczesnym samochodzie. Trzeba się tylko przyzwyczaić do nietypowej kierownicy, ale trwa to dosłownie chwilę.
Naszym zdaniem
Łatwo nie jest, ale warto się starać! Egzemplarze do remontu są drogie i rzadko pojawiają się na rynku. W Niemczech za perfekcyjnie odrestaurowany egzemplarz (stan 1) trzeba zapłacić 30-35 tys. euro (120-150 tys. zł), egzemplarze w stanie 2 są wyceniane na ok. 25 tys. euro (105 tys. zł). Odbudowa DS-a w Polsce będzie bardzo trudna (brak warsztatów i fachowców).