Organizatorzy Dakaru poinformowali o śmiertelnym wypadku na trasie czwartego etapu do Warzazat. Zginął południowoafrykański motocyklista Elmer Symons, debiutant w rajdzie, dzisiaj rano na starcie osiemnasty w klasyfikacji.

O godzinie 9.16 centralny komputer w Paryżu otrzymał sygnał alarmowy przekazany przez Iritrack ze 142 kilometra trasy. Osiem minut później kierownictwo rajdu przyleciało śmigłowcem na miejsce wypadku, ale mogło już tylko stwierdzić zgon zawodnika, co potwierdziły po kolejnych dziesięciu minutach służby medyczne, przybyłe drugim śmigłowcem. Zawiadomiono brata Elmera, Kingsleya Symonsa, który zajmował się serwisem.

Elmer Symons miał 29 lat. Pochodził z RPA, mieszkał w Northcross pod Atlantą i startował w amerykańskich imprezach offroadowych. Jego zespół Elmer Symons Racing był sponsorowany przez firmę JJE Constructors. Po dwóch wyprawach do Dakaru w ekipie towarzyszącej, w tym roku Elmer nakleił numer 107 na KTM 660 i już na pierwszym etapie sprawił sensację, wygrywając kategorię Marathon.

- Nie znamy szczegółów dotyczących wypadku, ani przyczyny śmierci zawodnika - powiedział dyrektor Dakaru, Etienne Lavigne. Do tragicznego wydarzenia doszło w sektorze oznaczonym jako niebezpieczny na poziomie 2 (na 3). Był to przejazd przez pofałdowany, piaszczysty teren, bardzo trudny dla zawodników. Nie ulega wątpliwości, że Elmer Symons poniósł śmierć na miejscu...

Według nieoficjalnych wyników, Jacek Czachor znalazł się w czołowej piętnastce Dakaru po 405-kilometrowym odcinku specjalnym pomiędzy Ar Raszidija i Warzazat w Maroku. Kapitan Orlen Teamu uzyskał szesnasty czas na pierwszej prawdziwie dakarowej próbie - z szybkimi partiami, przejazdami przez rzeki, wydmami.

- Organizator rajdu wprowadza systematycznie kolejne zmiany mające na celu poprawę bezpieczeństwa, ale tragedii nadal nie daje się uniknąć – powiedział Jacek Czachor po zakończeniu etapu. .Odcinki specjalne w Maroku są bardzo niebezpieczne. Twarda zazwyczaj nawierzchnia zachęca do bardzo szybkiej jazdy. W kurzu łatwo o błąd, łatwo wpaść w wielką dziurę, po spotkaniu z którą nie ma się wielkich szans na wyjście bez szwanku z opresji. Ryzyko mamy wkalkulowane w start w Dakarze – powiedział Jacek Czachor po zakończeniu etapu.

Marc Coma ruszył jako pierwszy, narzucając tempo nie do utrzymania dla konkurentów. Po 90 kilometrach as zespołu Repsol KTM oddalił się od lidera rajdu, Isidre Esteve o 5 minut. Na CP1 przewaga Comy wzrosła do 9.34, na CP2 - do 19.34. Rywal jadący w teamie Gauloises KTM, odrobił do mety ponad 7 minut, lecz Coma przejął prowadzenie. W trójce finiszował kolega Esteve Pujola, Cyril Despres, który startował dzisiaj jako 21.

Czarnoskóry Alain Duclos miał wywrotkę po 10 km i został odwieziony do Ar Raszidija przez służby medyczne. Podobny los spotkał Belga Erica Palante, który runął na pierwszym kilometrze oesu. Brazylijczyk Sylvio Barros nie odniósł ciężkich obrażeń w kraksie, ale wycofał się z rajdu. Nie ucierpiał w wypadku Paweł Fiedorow, jednak motocykl Rosjanina nie nadawał się do dalszej jazdy.

168 miejsce zajmował debiutujący w Dakarze Jarosław Cisak, który wcześniej nauki z jazdy wyczynowym motocyklem pobierał między innymi u Marka Dąbrowskiego.

58-letni Jean-Louis Schlesser zostawił za sobą wszystkich fabrycznych asów kierownicy na czwartym etapie Dakaru - nowe buggy konstruktora i kierowcy z Nicei okazało się szybsze o niemal osiem minut od Touarega Carlosa Sainza, nadal lidera rajdu. 46 miejscu ze stratą 1:42 do zwycięzcy. Po raz pierwszy w dziesiątce zmieścił się kolega Hołka z Overdrive Racing, były rajdowy mistrz Francji Benoit Rousselot.

Stephane Peterhansel, który miał szansę na zwycięstwo na odcinku, zwolnił w końcowej części )S-u z powodu awarii sprzęgła o stracił 42 sekundy do zwycięzcy. Ten sam defekt zmusił Juttę Kleinschmidt do postoju na drugim punkcie kontrolnym. BMW X3-ka Niemki dotarła tam z dziesiątym czasem, ale strata wynosiła półtorej godziny...

Krzysztof Hołowczyc po stratach poniesionych wczoraj na skutek awarii samochodu wyruszył na trasę jako dziewięćdziesiąty, zgodnie z miejscem zajętym na poprzednim etapie. Hołek znakomicie pojechał pierwszą część próby sportowej notując 18 czas czyli wyprzedzając w kurzu co najmniej kilkudziesięciu rywali. W drugiej części odcinka bez problemów pokonał pierwsze w tym rajdzie wydmy, w których utknęło wiele samochodów. W końcówce został jednak uwięziony w słynnej wielbłądziej trawie i na mecie zameldował się na 46 miejscu ze stratą 1:42 do zwycięzcy. Po raz pierwszy w dziesiątce zmieścił się kolega Hołka z Overdrive Racing, były rajdowy mistrz Francji Benoit Rousselot.

- Trudno było wręcz policzyć ile samochodów wyprzedziliśmy – opowiadał o swoich dzisiejszych przygodach Krzysztof Hołowczyc. Na szczęście jechały w grupach i za jednym zamachem wyprzedzaliśmy po kilka aut. Nazywaliśmy te grupy pociągami, a do siebie mówiliśmy, że jest kolejny pociąg do zrobienia. Za szybko jednak chcieliśmy powrócić do czołówki rajdu. Przed wydmami nie zmniejszyliśmy ciśnienia w oponach, ale pomimo tegoprzejechaliśmy je bez problemów. Niestety w końcówce wpadliśmy na kępy słynnej wielbłądziej trawy i tam zagrzebaliśmy auto. Odkopywanie zajęło nam bardzo dużo czasu.

Duet Hołowczyc – Fortin uplasował się ostatecznie na 46 miejscu na etapie i awansował na 36 pozycję wśród załóg samochodów. Ze względów bezpieczeństwa oraz doceniając klasę reprezentanta Orlen Team organizator postanowił skorzystać ze swoich praw, dotyczących ustalania kolejności na starcie i jutro Hołek wyruszy jako 26, a nie 46 na trasę etapu i odcinka specjalnego.

Władimir Czagin szczęśliwie odniósł kolejne etapowe zwycięstwo w Dakarze - as Kamaza tracił ponad 3 minuty do Hansa Staceya, jednak MAN uległ awarii po 277 kilometrach. Philippe Jacquot, najszybszy mechanik w stawce (czwarty w rajdzie), zatrzymał się, żeby pomóc liderowi zespołu Exact MAN.

Stacey dyktował tempo i na pierwszym punkcie kontrolnym wyprzedzał Czagina o 3.26. Jacquot zajmował wówczas trzecią lokatę (+12.03), ale poświęcił ją dla holenderskiego kolegi. W ósemce finiszowały obydwie Tatry zespołu Tomasa Tomecka. Trzy fabryczne Kamazy mieszczą się w czołowej piątce klasyfikacji rajdu. Grzegorz Baran i Rafał Marton spisali się dzielnie i nadal zajmują miejsce w połowie czwartej dziesiątki klasyfikacji generalnej.

- Na piasku było ciężko i chociaż kilka razy byliśmy o krok o zakopania, udało się uniknąć większych przygód - powiedział Grzegorz. Potem dogoniliśmy jedną z serwisowych ciężarówek Volkswagena, ale jej kierowca przez 100 kilometrów nie chciał nam ustąpić miejsca i nie dawał się wyprzedzić. Nie reagował na światła ani na sygnały z Sentinela, czyli systemu informującego o nadjeżdżającym rywalu. Szlak był stosunkowo wąski, nie chcieliśmy ryzykować i z konieczności jechaliśmy za nim, cały czas w kurzu. Wyprzedziłem zawalidrogę dopiero na dojazdówce. Niestety, przekroczyliśmy prędkość dozwoloną w rajdowym regulaminie o kilkanaście kilometrów. Organizator chce nas za to ukarać, ale mam nadzieję, że sprawa rozstrzygnie się z korzyścią dla nas. Na razie poinformowaliśmy biuro rajdu o całym zajściu i jeśli jednak dostaniemy tę karę, na pewno będziemy się od niej odwoływać.

- Afera z ciężarówką popsuła nam humory - dodał Rafał. Nie licząc drobiazgów, np. lekko przyciętej na kamieniach opony i krótkotrwałego zagrzebywania na wydmach, udało nam się poprawić wynik. Przyjechaliśmy na metę etapu na 40. pozycji i w klasyfikacji ciężarówek awansowaliśmy na 36. miejsce. To dobry znak, bo najtrudniejsza część tego rajdu jest przecież jeszcze przed nami.

W środę 10 stycznia piąty etap rajdu z Warzazat do Tan Tan liczący 768 kilometrów. Najpierw zawodników startujących z Warzazat czeka dojazdówka (164 km), później odcinek specjalny (325 km) i znów dojazdówka (279 km) do biwaku w Tan Tan. Będzie to jednocześnie ostatni etap na terenie Maroka. W czwartek Dakar wjedzie do Mauretanii.

Etap 4: Ar Raszidija - Warzazat 679 km (OS 405 km)

Samochody: 1. Jean-Louis Schlesser i Arnaud Debron (Francja - Schlesser Original X8260 - 3:59.54 godz.; 2. Carlos Sousa i Andreas Schulz (Portugalia/Niemcy - Volkswagen Race Touareg 2) – strata 7.52 min.; 3. Carlos Sainz i Michel Perin (Hiszpania/Francja - Volkswagen Race Touareg 2) - 7.58; 4. Nani Roma/\ i Lucas Cruz (Hiszpania - Mitsubishi Pajero MPR13) - 8.05; 5. Giniel de Villiers i Dirk von Zitzewitz (RPA/Niemcy - Volkswagen Race Touareg 2) - 8.51; 6. Hiroshi Masuoka i Pascal Maimon (Japonia/Francja Mitsubishi Pajero MPR13)- 9.30; 7. Luc Alphand i Gilles Picard (Francja - Mitsubishi Pajero MPR13) - 12.09; 8. Guerlain Chicherit i Matthieu Baumel (Francja - BMW X3 CC) - 13.27; 9. Benoit Rousselot i Gilles Mondesir (Francja - Nissan Navara) - 23.56; 10. Stephane Peterhansel i Jean-Paul Cottret (Francja - Mitsubishi Pajero MPR130 - 25.56; 46. Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin (Polska/Belgia - Nissan Navara) - 1:42.41godz.; 127. Albert Gryszczuk i Jarosław Kazberuk (Polska - Land Rover EvoDakar) - 6:42.29; 128. Robert Górecki i Ernest Górecki (Polska - Land Rover EvoDakar) - 6:43.59.

Po czwartym etapie: 1. Sainz - 9:171 godz.; 2. de Villiers – strata 1.55; 3. Sousa - 4.20; 4. Roma - 11.44; 5. Masuoka - 12.49; 6. Alphand - 16.10; 7. Schlesser - 18.20; 8. Chicherit - 18.28; 9. Peterhansel - 24.01; 10. Miller - 41.54; 36. Hołowczyc - 3.03.23 godz.; 97. Gryszczuk - 9:31.46; 123. Górecki - 16:57.45.

Etap 4: Ar Raszidija - Warzazat 679 km (OS 405 km)

Motocykle:1. Marc Coma (Hiszpania - KTM 690) - 4:27.54 godz.;2. Isidre Esteve Pujol (Hiszpania - KTM 690) – strata 12.16 min.; 3. Cyril Despres (Francja - KTM 690) - 18.56; 4. David Casteu (Francja - KTM 690) - 23.43; 5. Paal Anders Ullevaalseter (Norwegia - KTM 660) - 26.34; 6. Chris Blais (USA - KTM 660) - 26.53; 7. Frans Verhoeven (Holandia - KTM 690) - 29.31; 8. David Fretigne (Francja - Yamaha WR 450F) - 31.38; 9. Janis Vinters (Lotwa - KTM 660) - 32.29; 10. Michel Marchini (Francja - Yamaha WR 450F) - 33.50; 16. Jacek Czachor (Polska - KTM 660) - 49.09; 29. Marek Dąbrowski (Polska - KTM 660) - 1:21.54 godz.; 183. Jarosław Cisak (Polska - KTM 660) - 5:01.19.

Po czterech etapach: 1. Coma - 10:10.32 godz.; 2. Esteve - 11.50 min.; 3. Casteu - 24.20; 4. Blais - 35.04; 5. Ullevaalseter - 43.4; 6. Despres - 44.25; 7. Verhoeven - 45.36; 8. Fretigne - 52.14; 9. de Azevedo - 57.17; 10. Marchini - 57.36; 15. Czachor - 1:19.32 godz.; 25. Dąbrowski - 2:09.14; 169. Cisak - 8:39.58.

Ciężarówki:1. Władimir Czagin, Semen Jakubow i Siergiej Sawostin (Rosja - Kamaz 4911) - 4:56.13 godz.; 2. Hans Stacey, Charly Gotlib i Bernard der Kinderen (Holandia - MAN TGA) – strata 12.55 min.; 3. Ilgizar Mardiejew, Ajdar Bielajew o Eduard Nikołajew (Rosja - Kamaz 4911) - 29,06; 4. Jan de Rooy, Dany Colebunders i Clemens Smulders (Holandia/Belgia/Holandia - Ginaf X 2222) - 36.52; 5. Andre de Azevedo, Jaromir Martinec i Maykel Justo (Brazylia/Czachy/Brazylia - Tatra 815) - 38.09; 6. Wulfert van Ginkel, Willem Tijsterman i Richard de Rooy (Holandia - Ginaf X 2222) - 43.50; 7. Gerard de Rooy, Tom Colsoul i Arno Slaats (Holandia/Belgia/Holandia - Ginaf X 2222) - 44.55; 8. Tomas Tomecek, Vojtech Moravek i Ladislav Lala (Czechy - Tatra 815) - 56.01; 9. Arjan Brouwer, Simon Koetsier i Gerard van Veenendaal (Holandia - Ginaf X 2222) - 58.56; 10. Hans Bekx, Edwin Willems i Toon Maessen (Holandia - DAF 75) - 59.57; 43. Grzegorz Baran i Rafał Marton (Polska - Mercedes Unimog) - 3:48.21 godz.

Po czwartym etapie (faktycznie przejachali trzy odcinki): 1. Czagin - 9:59.12 godz.; 2. Stacey - 24.04 min.; 3. G. de Rooy - 54.48; 4. Reszetnikow - 1:37.37 godz.; 5. Mardiejew - 1:42.45; 6. de Azevedo - 1:51.06; 7. Loprais - 1:54; 8. Macik - 2:07.45; 9. van Ginkel - 2:20.00; 10. Brouwer - 2:51.12; 36. Baran- 6:40.57.

Źródło: Autoklub, informacje prasowe zespołów