- Wiele nowych samochodów zamawianych jest dzisiaj z datą dostawy na rok 2023, jednak w przypadku niektórych marek i to nie jest możliwe
- Niektórych najbardziej popularnych w Polsce modeli obecnie nie można już zamówić – dilerzy wyprzedali auta, jakimi dysponowali w tym roku, a zamawianie kolejnych blokuje brak cennika na kolejne lata
- Dilerzy są ograniczani także w kwestii zamówień aut demonstracyjnych
- Kilkunastomiesięczne terminy odbioru dotyczą wielu popularnych modeli jak Toyota Corolla, Volkswagen Golf. To samo dotyczy wielu "elektryków"
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
- Skąd się biorą auta w salonie?
- Dilerzy: nie możemy zamawiać aut "bez klienta"
- Masz wynajem długoterminowy? No to kolejnego nie będzie!
- Volkswagen: zamów dziś Golfa kombi, wyprodukujemy go w przyszłym roku!
- W Skodzie rok czekania na Octavię
- Toyota: tegoroczne Corolle kombi już "wyszły"
- Peugeot, Citroen, Opel: zamówione auto nawet we wrześniu. Oferta... skromniutka!
- Kia: nawet rok czekania!
- Dacia: zamawiajcie, byle szybko – ceny rosną z dnia na dzień!
- Problemy także w Niemczech – Renault nie przyjmuje zamówień na elektryki i PHEV-y
- Opóźnienia: nie mamy Pańskiego auta – i co nam Pan zrobi?
Wydłużają się terminy realizacji zamówień, sporo osób, które w ostatnich dniach zdecydowały się złożyć zamówienie na nowy samochód, odbierze auto – o ile nic nieprzewidywalnego się nie wydarzy – w lutym, marcu 2023 r. Kto zwlekał z decyzją i zdecydował się za późno, musi się liczyć z koniecznością zmiany planów: niektóre pule zamówień możliwych do przyjęcia w tym roku właśnie się wyczerpały. To, co jest dostępne, drożeje w tempie dwu-, trzykrotnie prześcigającym inflację: oto polski rynek motoryzacyjny w środku kryzysu podażowego. Na nowy samochód największe szanse mają ci kupujący, który są skłonni wykazać się dużą elastycznością
Skąd się biorą auta w salonie?
Wiadomo – z fabryki! Jednak auta do salonów trafiają w różny sposób, a proporcje wykorzystania tych dróg są różne w zależności od marki.
Po pierwsze, samochody zamawiane są przez klientów "do produkcji": w tej opcji najlepiej dostępnej w przypadku aut produkowanych w Europie klient wybiera wersję, kolor, silnik, skrzynię biegów, a także poszczególne elementy wyposażenia i wykończenia – od sterowania klimatyzacją do koloru listewek ozdobnych na drzwiach. Na zamawiane auto zawsze trzeba było czekać, zwykle ok. trzech miesięcy. Obecnie te terminy są wydłużone od kilku do kilkunastu miesięcy.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Po drugie, dilerzy sami zamawiają auta demonstracyjne i na zapas. Diler wie, co mu się najlepiej sprzedaje, potrafi dobrać model, wersję wyposażeniową i kolorystyczną w taki sposób, aby nie mieć problemu ze sprzedażą takiego samochodu. Taki zapas przydaje się, gdy pojawia się klient oczekujący auta dostępnego od ręki, a nie np. za trzy miesiące (to jeszcze niedawno typowy czas oczekiwania na auto "do produkcji"). Obecnie zamówienia dilerskie to pierwsze zamówienia do anulowania przez importerów zgodnie z nową zasadą: "nie masz klienta – nie zawracaj głowy".
Po trzecie, auta z placu importera (to, w przypadku niektórych marek, zwłaszcza japońskich, główne źródło pojazdów, z którego czerpią dilerzy). Importer oferuje kilka wersji wyposażeniowych i kilka kolorystycznych każdego modelu i stara się tak tworzyć zapasy, aby zaspokoić oczekiwania większości klientów. To, co zostanie, upłynnia się w ramach wyprzedaży rocznika. Tyle że to źródełko jest ostatnio wyjątkowo suche i ostatnio nawet dilerzy "japończyków" chętniej niż kiedyś korzystają z opcji drugiej.
Dilerzy: nie możemy zamawiać aut "bez klienta"
W związku z przestojami w produkcji (brak chipów od wielu miesięcy, przestoje związane z pandemią Covid-19, teraz blokada dostaw z fabryk komponentów ulokowanych w Ukrainie) place importerów opustoszały. Nadal stoją tam samochody, ale mniej i w znacznie mniejszym wyborze niż dawniej. Najpopularniejszych modeli brak. Jednocześnie dilerzy donoszą o "kasowaniu" ich zamówień. Duży diler Toyoty: "Z 18 zamówionych Corolli dostaniemy 8. Od dawna były problemy z zamówieniami, do których nie jest przypisany klient, ale teraz to już tragedia! Te 8 sztuk to jednocześnie ostatnie 8 sztuk – przydział na ten rok się skończył”. Nie inaczej jest u dilerów grupy Stellantis (marki: Citroen, Peugeot, Opel, Fiat). Dilerzy skarżą się, że "Gdy nie ma klienta, nie ma dla nas samochodu; jest klient – samochód może dostać za 6-12 miesięcy; nie każdy decyduje się tyle czekać”.
Aby ułatwić klientom znalezienie auta zbliżonego do oczekiwań, Stellantis stworzył dla swoich marek rodzaj sklepów on-line, w których dilerzy z całego kraju umieszczają posiadane auta. Dostępne w kraju egzemplarze co bardziej poszukiwanych modeli mieszczą się na jednej stronie i da się je zliczyć na palcach obu rąk, czasem wystarczy jedna. Wersje – z nielicznymi wyjątkami – wysokie, drogie. To oznacza także, że minimalna cena zaczyna się na zupełnie innym poziomie niż stoi w cenniku.
Masz wynajem długoterminowy? No to kolejnego nie będzie!
W specyficznej sytuacji są ci klienci (zwykle mający jednoosobową działalność gospodarczą), którzy zamiast leasingu zdecydowali się na wynajem długoterminowy samochodu na dwa, trzy lata. Założenie tych umów było takie (pamiętacie jeszcze te reklamy?), iż po zakończonym wynajmie klient wybiera sobie nowe auto, podpisuje nową umowę, a "stare" auto oddaje. Dwa-trzy miesiące temu niektórzy klienci m.in. Toyoty, mający umowę na wynajem podpisaną np. do września 2023, dostali propozycję: zamawiajcie nowe samochody już dziś, bo mamy wydłużone terminy realizacji. I tak wielu zrobiło, przejście ze "starego" do nowego auta odbędzie się płynnie. Ale obecnie i ta opcja, aby zamówić auto z wyprzedzeniem, kończy się. "Jedyne, co możemy dziś zaoferować klientom, którym kończy się najem, to aneks do umowy na to auto, którym dziś jeżdżą – rozpisujemy raty na nowo i niech jeżdżą dalej tym, co mają. Ewentualnie klient musi wybrać inny model". Lepiej jednak w takim wypadku nie liczyć na znaczącą obniżkę rat, bo dwuletnie auto z małym przebiegiem jest dziś warte prawie tyle, co nowe dwa lata temu. Negocjacje ceny? Zapomnij!
Volkswagen: zamów dziś Golfa kombi, wyprodukujemy go w przyszłym roku!
Zapytaliśmy wybranych importerów o dostępność losowo wybranych samochodów. W Volkswagenie (nieoficjalnie) na niektóre kompletacje Golfa trzeba czekać do 18 miesięcy. Oficjalnie:
- Golf Variant – jest możliwe przyjmowanie zamówień (to dobra wiadomość). Dziś zamówiony samochód będzie pochodzić z roku produkcji 2023 (to już gorzej).
- Nowy Tiguan Allspace – jest możliwe przyjmowanie zamówień. Dziś zamówiony samochód może zostać wyprodukowany nawet we wrześniu 2022.
- ID.3 – jest możliwe przyjmowanie zamówień. Dziś zamówiony samochód będzie pochodzić z roku produkcji 2023.
W Skodzie rok czekania na Octavię
Skoda ma wyjątkowego pecha – na problem z półprzewodnikami i pozrywanymi łańcuchami dostaw w wyniku Covid-19 nałożył się pożar u jednego z ważnych poddostawców w Mlada Boleslav na początku tego roku. Efekt to kilkanaście tysięcy niekompletnych Octavii zalegających na placach i wielomiesięczne opóźnienia produkcyjne. Jak to przekłada się na dostępność aut w salonie? Zapytany o możliwość przyjęcia zamówienia na benzynową Octavię kombi warszawski diler nie widzi problemu, tyle że uprzedza o rocznym mniej-więcej czasie oczekiwania na samochód.
Oficjalnie: "ze względu na niedobór półprzewodników oraz wojnę w Ukrainie sytuacja z dostępnością samochodów daleka jest od optymalnej. Nie oznacza to jednak, że samochodów nie można zamawiać. Dużo zależy od tego, jaki model, z jakim napędem wybierzemy.” Dalej przedstawiciel polskiego importera informuje, że sytuacja jest dynamiczna i codziennie pojawiają się nowe informacje. W odpowiedzi na pytanie o konkretne modele:
- Octavia Combi: w przypadku tego modelu musimy na ten moment liczyć się z czasem oczekiwania dużo dłuższym od standardowego; nie możemy podać dokładniejszego terminu, gdyż to wszystko zależy od indywidualnej konfiguracji. Fabryka w Czechach realizuje produkcję zgodnie z kolejnością zamówienia oraz dostępnością części. Istnieje duża szansa, że obecnie wystąpi krótszy czas oczekiwania w przypadku zamówienia Octavii z silnikiem wysokoprężnym.
- Kodiaq: w przypadku zamówienia Kodiaqa z silnikiem wysokoprężnym istnieje szansa na zrealizowanie zamówienia w standardowym terminie około trzech miesięcy. Na Kodiaqi z silnikiem benzynowym czas oczekiwania będzie dłuższy. Także w tym przypadku dużo zależy natomiast od indywidualnej konfiguracji.
- modele Enyaq dostępne są od ręki w salonach Skody. Jeśli natomiast złoży się indywidualne zamówienie, to czas oczekiwania może być długi, gdyż produkcja Enyaqa została wstrzymana w pierwszych dniach marca i nie została jeszcze wznowiona
- Enyaq coupe: również ten model nie jest na ten moment produkowany, czekamy na wznowienie produkcji. Enyaqa Coupe nie można jeszcze zamawiać w Polsce, gdyż nie został jeszcze opublikowany cennik.
A zatem... bierzcie diesle albo "elektryki" ze stoku!
Toyota: tegoroczne Corolle kombi już "wyszły"
Nieoficjalnie: na Corollę kombi są małe szanse – jeśli ktoś jest zdeterminowany, aby kupić takie nowe auto, powinien dzwonić po dilerach w poszukiwaniu "uchowanego" egzemplarza, ale są to białe kruki, a jeśli któryś diler coś jeszcze ma, to tanio nie odda. Dilerzy nie mogą chwilowo przyjmować zamówień, bo auta dostępne na ten rok skończyły się (ostatnie tegoroczne zamówienia będą wydawane w lutym-marcu przyszłego roku). Kolejne zamówienia będzie można składać, gdy pojawi się przyszłoroczny cennik, który – łatwo się domyślić – będzie zawierał ceny po podwyżkach. Na pocieszenie, jeśli komuś zależy na Corolli z większym rozstawem osi, dostępne są jeszcze sedany. No i być może cennik na rok 2023 pojawi się wkrótce. Dzwońcie, pytajcie...
"Wyszły" także Toyoty Proace City Verso – gdzieniegdzie po salonach stoją ostatnie egzemplarze. Ogólnie to handlowcy Toyoty szykują się na chude miesiące i mniejsze obciążenie pracą. Nie za bardzo jest czym handlować.
Peugeot, Citroen, Opel: zamówione auto nawet we wrześniu. Oferta... skromniutka!
Nieoficjalnie: dilerzy Stellantis w Polsce skarżą się na brak samochodów i kasowanie ich zamówień, co spowodowane jest ograniczeniami w produkcji. Oficjalnie: spośród kilku modeli, o które zapytaliśmy, na wszystkie można składać zamówienia i realizacja ich odbywa się normalnie. Sprawdziliśmy na chybił trafił: na elektrycznego Citroena C4 trzeba czekać rok, ale zamówiony dziś SUV 5008 z silnikiem Diesla powinien być wyprodukowany i dostarczony w ciągu czterech miesięcy. Ponieważ sierpień "nie liczy się", trzeba przyjąć, że zamówiony dziś samochód będzie do odbioru we wrześniu. W sumie... nieźle.
Na stronach z aktualną ofertą sieci dilerskiej poszczególnych marek Stellantis, złożoną z aut dostępnych od ręki, widać, że niektóre modele faktycznie są dostępne w niezłym wyborze (np. Peugeot 3008), ale oferta innych jest niezwykle skromna, a ceny – niemal bez wyjątku – bardzo wysokie. Po kształcie nowych cenników widać też, skąd bierze się rozżalenie dilerów: Stellantis zelektryfikował się aż do przesady! Takie popularne niegdyś modele jak Peugeot Rifter, Opel Combo, Citroen Berlingo, Peugeot Traveller, Opel Zafira Life czy Citroen Spacetourer oferowane są dziś wyłącznie z przydomkiem "e" – a zatem wyłącznie w wersji elektrycznej. Szczerze powiedziawszy, to trzeba mieć naprawdę specyficzne potrzeby, aby taki samochód kupić w wersji innej niż spalinowa, a w przypadku ośmioosobowego minibusa – w innej niż wysokoprężna! Chcesz bliźniaczego minibusa w dieslu? Pytaj w Toyocie, jeszcze dostaniesz trzy lata gwarancji (w przypadku tego modelu to naprawdę ważne)!
Kia: nawet rok czekania!
Spośród trzech modeli, o które spytaliśmy, dwa należą – według przedstawicieli marki Kia w Polsce – do tych, na które czekać trzeba najdłużej. A zatem:
- Ceed Kombi PHEV – 120 dni od daty złożenia zamówienia
- Sorento – 360 dni od daty złożenia zamówienia
- EV6 – 360 dni od daty złożenia zamówienia
Dacia: zamawiajcie, byle szybko – ceny rosną z dnia na dzień!
Gdyby ktoś chciał zamówić jedno z najtańszych na rynku aut elektrycznych – Dacię Spring – to można, a w dodatku będzie ona dostarczona (najprawdopodobniej) do końca sierpnia. Z dwóch teoretycznie oferowanych wersji dostępna jest tylko droższa (obecnie do zapłaty 95 tys. 900 zł) w kolorze białym albo srebrnym. Odejmij 27 tys. zł – jeśli masz Kartę dużej rodziny – wychodzi niecałe 70 tys. zł. Sprzedawca radzi, żeby się spieszyć, bo ceny rosną "z dnia na dzień", a po podpisaniu umowy cena jest "prawie pewna": tylko gdyby wstrzymano produkcję i auta nie wyprodukowano w ciągu 8 miesięcy, fabryka może podnieść cenę. "Ale nam się nie zdarzyło jeszcze, żeby klientowi podnieśli".
Nie ma też problemu z zamówieniem np. Dacii Jogger – powinna dotrzeć do końca lipca. Jeśli chodzi o auta dostępne od ręki, to sytuacja jest dynamiczna – na początku rozmowy z handlowcem są trzy, a pod koniec – wszystkie już zarezerwowane. Handlowiec radzi też, aby nie zastanawiać się zbyt długo z zamawianiem aut do produkcji: dziś to możliwe, ale jutro?
Problemy także w Niemczech – Renault nie przyjmuje zamówień na elektryki i PHEV-y
Piątek 25 marca do końca dnia – to maksymalny termin na składanie w Niemczech zamówień na modele elektryczne i hybrydowe marki Renault. Potem następuje "tymczasowa przerwa w przyjmowaniu zamówień” spowodowana brakiem komponentów – głównie chipów i wiązek elektrycznych. Na wstrzymanie zamówień mają też wpływ nieprzewidywalne w najbliższym czasie ceny surowców – koncern woli najpierw zrealizować bieżące zamówienia, a potem – gdy wyjaśni się kwestia wzrostu kosztów produkcji – przyjmować nowe (w domyśle: po korekcie cenników). Producent na razie i tak dysponuje zamówieniami, które gwarantują pełne obłożenie fabryk przez wiele miesięcy, zwłaszcza w przypadku modeli elektrycznych i zelektryfikowanych.
Opóźnienia: nie mamy Pańskiego auta – i co nam Pan zrobi?
Opóźnienia w realizacji zamówień dotykają najróżniejszych marek i dilerów – od Skody do Porsche. Jeden z naszych czytelników zamówił w listopadzie Octavię i dziś – po czterech miesiącach i jednej wymuszonej przez fabrykę zmianie koloru – nie wie nawet, jaki jest planowany termin odbioru auta. Już kupił inny samochód (akurat dostępny był Hyundai Tucson), a zamówienie Skody… zamówienie Skody sobie czeka. Gdy auto będzie za kilka miesięcy do odbioru, odbierze je albo… sprzeda "miejsce w kolejce". To co najmniej kilka tysięcy zł za nic!
Ktoś inny czeka na zamówione Porsche, które w tzw. międzyczasie przestało być dostępne w zamówionej kompletacji – i teraz trwają negocjacje: co w zamian?
Jedno jest pewne: sytuacja jest naprawdę dynamiczna: dziś aut nie ma i nie można zamawiać, a jutro może pojawić się np. większa partia pojazdów przeznaczona pierwotnie na rynek ukraiński – ale te, często w specyficznej jak na polskie warunki specyfikacji – znikają w ciągu minut. I odwrotnie: dziś jakiś model można zamówić, a jutro już niekoniecznie.
Branża motoryzacyjna znalazła się w bodaj największym kryzysie od dziesięcioleci. Dbajcie o te auta, które macie – kolejnych może nie być, albo nie będzie Was stać!