O starym fragmencie krajowej "siódemki" w okolicach Nowego Dworu Gdańskiego słychać co pewien czas przy okazji kolejnych lotów kierowców, którzy w nocy rozpędzeni wystrzeliwali w powietrze o kończący drogę nasyp. Jak informowała straż pożarna z Nowego Dworu Gdańskiego w rozmowie z TVN24, od 2017 r. doszło tam już do pięciu niebezpiecznych wypadków, w których rannych zostało dziewięć osób.

Po ostatnim wypadku drogowcy wreszcie postanowili prowizorycznie rzucone tam przez innych kierowców stare opony zastąpić barierką. Niestety, trudno się oprzeć wrażeniu, że zabezpieczenie jest niewystarczające. Mała barierka jest dość wąska i wygląda jakby już była mocno wysłużona.

To niebezpieczne miejsce można zobaczyć na Facebooku "Żuławy TV".

Drogowcy tłumaczą się, że barierka jest odblaskowa, więc to powinno wystarczyć, aby ostrzec rozpędzonych kierowców przed końcem drogi. Naszym zdaniem dałoby się to zrobić lepiej, tym bardziej, że dość łatwo zjechać z drogi ekspresowej nr 7 na kończący się nasypem odcinek.

Dowodem na to jest wypadek do jakiego doszło w sierpniu. Kobieta, która w nocy znalazła się na tym fragmencie drogi, nie zauważyła nasypu i najechała na niego ze sporą prędkością. Samochód wystrzelił w powietrze, przeleciał kilka metrów i wylądował na dachu. Dwie osoby trafiły do szpitala. Wtedy jedynym ostrzeżeniem przed wjazdem na ślepą drogę był znak umieszczony na tablicy informacyjnej ponad pasami ruchu, umieszczony ok. kilometra wcześniej.