- To już nie tylko moda, to także sposób na zarabianie pieniędzy. Z motorowerów i motocykli udających rowery korzystają na co dzień m.in. kurierzy rozwożący jedzenie
- Dzięki temu, że na pierwszy rzut oka silnikowe jednoślady wyglądają jak rowery, ich użytkownicy mogą korzystać z dróg dla rowerów oraz z chodników
- Silniki tych pojazdów mają nawet kilkunastokrotnie więcej mocy niż legalny rower elektryczny
- Polscy policjanci nie mają narzędzi do badania osiągów jednośladów na drodze, ale często niezgodność takiego "roweru" z przepisami widać gołym okiem
- Podpowiadamy policjantom, na co zwrócić uwagę
Elektryczne, niekiedy bardzo szybkie jednoślady udające rowery, są irytujące na kilku poziomach. Po pierwsze, są niebezpieczne dla pieszych – także wtedy, gdy jeżdżą po drogach dla rowerów. Ostatecznie pieszy może przez przypadek znaleźć się na ścieżce rowerowej, piersi wielokrotnie muszą przekraczać ścieżki rowerowe... jeżdżące ponadstandardową prędkością ciężkie "rowery" są wyjątkowym zagrożeniem; po drugie, ciężkie i szybkie jednoślady są zagrożeniem dla rowerzystów, rolkarzy, itp. Wreszcie, po trzecie, kurierzy jeżdżący na udawanych rowerach, nierzadko po chodnikach, w ostentacyjny sposób łamią prawo.
Jak wygląda i co może mieć legalny rower elektryczny?
Rower elektryczny pozostaje zwykłym rowerem, dopóki jest zgodny z przepisami. A te mają kilka wymagań w odniesieniu do takich pojazdów:
- Maksymalna ciągła moc silnika roweru elektrycznego nie może przekraczać 250 W, co w praktyce oznacza, że silnik tego jednośladu pełni jedynie funkcję wspomagającą
- Żadnych manetek i innych urządzeń, za pomocą których można dodawać gazu! W rowerach elektrycznych napęd wspomagający musi uruchamiać się automatycznie w odpowiedzi na nacisk na pedały. Użytkownik może mieć do dyspozycji różne opcje wspomagania, mocniejsze i słabsze, ale zasadą jest, że wspomaganie włącza się w chwili, gdy naciskam na pedały, a gdy przestajemy kręcić korbą, wspomaganie wyłącza.
- I bodaj najważniejsze: wspomaganie działa maksymalnie do prędkości 25 km na godz. To oznacza, że wprawdzie osoba słabsza fizycznie na rowerze elektrycznym jedzie dużo szybciej niż na zwykłym rowerze, zwłaszcza pod górkę, ale na rowerze elektrycznym w specyfikacji zgodnej z przepisami nie da się jechać tak szybko, jak na zwykłym rowerze sportowym. To dlatego, że elektryk jest dużo cięższy.
Przepis, który definiuje rowery elektryczne, brzmi tak:
rower – pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h;
Jeśli jednoślad elektryczny ma manetkę gazu, to nie jest rowerem. Proste?
Ciekawostka: nielegalne chińskie "rowery" (albo "rowery" budowane przez różne polskie firmy z chińskich komponentów) są śmiesznie tanie – dużo tańsze niż legalne, dobrej jakości rowery z homologacją. Skoro chiński jednoślad jest tańszy i szybszy niż europejski...
Policja robi dobrą minę do złej gry, ale jest bezradna – nielegalne e-rowery nie do ruszenia
Wprawdzie co jakiś czas policja ogłasza różne akcje mające poskromić kurierów (i prywatnych użytkowników tych pojazdów) siejących postrach na drogach dla rowerów i na. chodnikach, ale wystarczy pochodzić po centrum dużego miasta, np. Warszawy, aby się przekonać, że plaga motorowerów i motocykli udających rowery to narastający problem.
Okazuje się też, że polska policja – inaczej niż np. niemiecka nie ma sprzętu do pomiaru mocy jednośladów, który pomaga nie tylko eliminować jednoślady z góry zaprojektowane jako "motocykle z pedałami", ale też normalne, "europejskie" rowery elektryczne, w których ktoś usunął blokadę prędkości.
Przekonują się o tym aktywiści miejscy, zadając pytania Policji czy też Ministerstwu Infrastruktury:
Jak łatwo rozpoznać nielegalny rower elektryczny?
To bardzo proste: jeśli ktoś rusza spod świateł, nie obracając korbą, to znaczy, że jego "rower" ma manetkę gazu – a więc nie jest rowerem. Zresztą większość ciężkich – już na oko średnio przypominających rowery kurierskich jednośladów – ma manetki gazu. Dość łatwo można by ich eliminować, zwłaszcza że w teorii kary za korzystanie z takiego sprzętu są wysokie.
Co grozi za jazdę na nielegalnym rowerze elektrycznym?
Teoria mówi, że jazda na rowerze-nie rowerze oznacza złamanie kilku przepisów. To, po pierwsze, korzystanie z pojazdu niedopuszczonego do ruchu (pojazdy mechaniczne takie jak motorowery powinny być zarejestrowane i dopuszczone do ruchu); kara za to wykroczenie to grzywna do 1500 zł.
Motorower powinien być ubezpieczony – kara za brak OC motoroweru to maksymalnie 1560 zł, minimalnie 310 zł.
Do sprawdzenia jest, czy użytkownik motoroweru ma prawo jazdy – jeśli nie, grozi mu za to kara grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów.