Ten 70-letni facet wygląda niczym doktor Q z serii filmów o Jamesie Bondzie! Jednak Hughes nie jest aktorem, a Power Rampa to nie kolejna tajna broń superagenta Jej Królewskiej Mości, przystojnego007, tylko urządzenie do uzyskiwania taniej i ekologicznejenergii elektrycznej.Jednak i bez powiązań z Jamesem Bondem wynalazek jest bardzo spektakularny. Bowiem jego główne zadanie to wykorzystywanie energii jadących samochodów do pozyskiwania energii elektrycznej! Zasada budowy jest dosyć prosta: tuzin aluminiowych płyt połączonych ze sobą przegubami został wpuszczony w jezdnię. Bardziej precyzyjnie ujmując, wygląda to tak, że w konstrukcji zastosowano 12 horyzontalnie poruszających się płyt, które połączone są ze sobą oraz drążkami i specjalnymi wałami z generatorami prądu. Kiedy pojazd przejeżdża przez płyty, zostają one dociśnięte do podłoża, a powstała w ten sposób energia mechaniczna zmienia si' na elektryczną. W efekcie zwykła jezdnia może przekształcić się w ekologiczną elektrownię! Proste, prawda?Ruchome płyty - drogowa elektrownia?Czy jednak również genialne? Ledwie o wynalazku doniosły brytyjskie stacje telewizyjne, a już wybuchła fala krytyki. Pierwsi zaczęli motocykliści, którzy uważają, że płyty są zbyt chybotliwie i mogą stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa. Jednak również fizycy nie szczędzą uwag pod adresem Hughesa - przy przejeżdżaniu przez rampy wzrasta opór, a co za tym idzie zużycie paliwa, więc nie można mówić o energii za darmo. Przy okazji bezpieczniej w ruchu ulicznymJednak tego typu uwagi nie niepokoją Petera Hughesa - Power Rampy mają być instalowane w miejscach, gdzie tak czy inaczej kierowcy muszą hamować - przed skrzyżowaniami, rondami, bramkami pobierania opłat na autostradach czy przy szkołach. Rzeczywiście rampy działają uspokajająco na ruch uliczny i mogą zastępować z powodzeniem progi spowalniające, czyli tzw. leżących policjantów. Brytyjski wynalazca obiecuje, że jedno takie urządzenie może produkować do 12 kW energii elektrycznej. To wystarczy, by zasilać sygnalizację świetlną na skrzyżowaniach, podświetlać znaki drogowe, przejścia dla pieszych itd. Motto brzmi: pieniądze leżą na ulicy, trzeba się po nie tylko schylić. Nadwyżka energii może być przekazywana do ogólnej sieci przesyłowej. "10 ramp ustawionych jedna za drugą produkuje więcej energii niż średniej wielkości wiatrak" - podkreśla brytyjski wynalazca.Po mału staje się jasne, że Hughes to wcale nie bujający w obłokach reformator i idealista, lecz stąpający twardo po ziemi biznesmen. Na co dzień jeździ Jaguarem S-Type'em i ma bardzo klarowne cele: stwarzać nowe miejsca pracy i zarabiać konkretne pieniądze. Do tej pory robił to, produkując m.in. endoskopy. Teraz chce spróbować swoich sił w branży elektrycznej. 400 zamówień zostało już przyjętychJeden egzemplarz Power Rampy kosztuje ponad 36 tys. euro. Ponad 10 razy tyle wynalazca już zainwestował w badania i patenty. Głównymi odbiorcami wynalazku mogą być miasta i społeczności, które chcą obniżyć koszty związane z wykorzystywaniem energii elektrycznej. Pomysł powinien przypaść też do gustu organizacjom proekologicznym. Zainteresowani mają możliwość wypróbowania urządzenia w angielskim miasteczku Yeovil. Tam na lotnisku znajduje się prototyp, który na potrzeby prezentacji został podłączony do tablicy z kilkunastoma żarówkami. W żółwim tempie samochód osobowy przejeżdża przez konstrukcję. Ciche klapnięcie, światła świecą, test zaliczony! W wersji seryjnej instalowana będzie tzw. rampa wstępna, która ma dociskać sprężyny pojazdu, by kilka milisekund później koła samochodu z jeszcze większą siłą dociskały rampę zasadniczą.Hughes twierdzi, że zebrał już 400 zamówień na swój wynalazek. A jak do tego doszło, że wpadł na taki pomysł odzyskiwania energii? Pewnego dnia Brytyjczyk zauważył, jak ciężki, londyński doubledecker podskakuje przy przejeżdżaniu przez próg spowalniający i od razu pomyślał: "Tę energię trzeba wykorzystać!". 12 lat rozmyślań zaowocowało w końcu wynalazkiem. Czy będzie on powszechnie wykorzystywany? Pozostaje mieć nadzieję, że tak!Tania energia?Ropa ze śmieci Dr Christian Koch z Eppendorfu zaprojektował urządzenie "do katalitycznej, bezciśnieniowej produkcji oleju napędowego z odpadów". Podstawowa zasada jego działania jest prosta - od góry wsypuje się rozdrobnione resztki, na dole wylatuje gotowy olej napędowy. Surowcem wyjściowym może być właściwie wszystko - zużyte oleje, masy bitumiczne, tworzywa sztuczne, tłuszcze spożywcze, drewno, biomasa, niesegregowane odpady domowe. Urządzenie produkujące 500 l oleju napędowego na godzinę kosztuje 3,6 mln euro (wariant 2000 l/h - 9,2 mln). Koszt wytworzonego w ten sposób paliwa wynosi około 23 eurocentów za litr bez podatków. Więcej w AŚ nr 43/44 z 2005 roku.Perpetuum mobile Były mechanik samochodowy, 79-letni Aldo Costa spod Paryża wierzy, że jego wynalazek- wielkie koło przypominające diabelski młyn - jest w stanie poruszać się samo bez końca. 18-metrowa maszyna Costy działa z permanentnym przesunięciem mas - wykorzystuje przy tym siłę ciężkości. Konstruktor umieścił na kole 296 małych ciężarków, które połączone są ze sprężynami. System dźwigni i blokad powoduje przesuwanie środka ciężkościkoła, następuje zaburzenie równowagi, które próbują usunąć ciężarki przyciągane do ziemi przez siłę ciężkości. W ten sposób utrzymują koło w ruchu. Wynalezek Costy niestety wymaga jeszcze dopracowania. O zmaganiach konstruktora pisaliśmy w AŚ 31 z 2005 roku.