Dyskusja na temat robienia zdjęć podczas badań technicznych w Polsce powraca co jakiś czas jak bumerang. Jednym się to nie podoba, inni bardzo tego nie chcą. Cel jest jeden — wyrzucić z dróg samochody w najgorszym stanie technicznym. W Rosji już obowiązuje takie prawo, które nakazuje zrobić zdjęcia przed i po badaniu. Mają one obejmować przód oraz tył pojazdu i przy okazji musi się na nich znajdować również diagnosta, by potwierdzić autentyczność zdjęcia. Przepisy brzmią sensownie, ale praktyka często mija się z teorią. W końcu, zamiast przyjeżdżać na przegląd, można użyć programu graficznego.

Wkleili zdjęcie auta w zdjęcie stacji diagnostycznej

Jak donosi serwis autonews.ru, w bazie zdjęć zaczęły się pojawiać fotomontaże, na których widnieje wnętrze stacji diagnostycznej, a na nim jest wklejony samochód i diagnosta. Na fotografiach są samochody osobowe i ciężarowe. Już na pierwszy rzut oka widać, że to nie mogą być prawdziwe zdjęcia.

Nic nie pasuje na takich fotomontażach — światło, perspektywa, niedbale wycięte pojazdy, które wydają się latać nad ziemią, jak sam diagnosta. On także się unosi, przy okazji wygląda, jakby szedł i ma przyciętą stopę. Jak to możliwe, że to w ogóle przeszło?

Automatyczna akceptacja

Fotografie są akceptowane przez specjalny algorytm, który sprawdza numery rejestracyjne, dlatego dla programu nie było problemu, by takie zdjęcia przyjąć. Komplikacje zaczęły się, gdy fotografie sprawdzili pracownicy podczas rutynowych kontroli.

Nie jest to jednak jednostkowy przypadek, a doniesienia o tego typu fałszerstwach w Rosji pojawiały się już wcześniej. Miejmy jednak nadzieję, że w Polsce po wprowadzeniu takiego prawa nie będzie podobnych prób oszustwa, a jeśli będą, szybko zostaną wykryte.