Ferrari twierdzi, że organizacja non-profit przez ostatnie pięć lat nie wykorzystała swojej nazwy na rynku w wystarczający sposób, by uzasadniało to jej prawo do wyłączności.

Fundacja wybrała na swoją nazwę słowo "Purosangue", oznaczające dosłownie "czystą krew", co miało odzwierciedlać jej działalność przeciwko dopingowi w sporcie. Taką samą nazwę Ferrari chce nadać pierwszemu SUV-owi marki, który ma trafić do sprzedaży w 2022 r.

Sprawdź także: auta za ponad pół miliona - w Polsce nie brakuje na nie chętnych - TOP10

Przedstawiciele organizacji zaznaczyli, że zastrzegła ona słowo "Purosangue" w 2013 roku, jako znak towarowy dla odzieży i innych produktów. Zapewnili również, że podjęto próby negocjacji z Ferrari, ale z powodu braku porozumienia byli zmuszeni zablokować rejestrację nazwy nowego modelu włoskiej marki.

Prawnik reprezentujący organizację Alessandro Masetti porównał spór do walki Dawida z Goliatem, zaznaczając równocześnie, że marka "Purosangue" jest w ciągłym użyciu, m.in. w ramach partnerstwa przy produkcji trampek i ubrań realizowanym ze sponsorem fundacji, firmą Adidas.

Rzecznik Ferrari odmówił komentarza w tej sprawie. Sprawa zostanie rozpatrzona przez sąd w Bolonii 5 marca 2020 r. - podał "FT".