Jedną z opcji jest nawet przeniesienie głównej siedziby Fiata z Turynu do Detroit, gdzie podatki są znacznie niższe.

- Jeśli mogę 30 proc. podatku płacić w USA, a nie aż 70 proc. we Włoszech, to trudno nie zastanawiać się nad wyborem lepszego wariantu – powiedział Sergio Marchionne, który przy każdej nadarzającej się okazji powraca do tego tematu.

Jednak reakcja Johna Alkanna, sukcesora rodziny Agnelli, do której wciąż należy 30 proc. akcji Fiata, była zdecydowana. Przynajmniej do 2014 roku żadne takie decyzje nie zostaną podjęte i Fiat pozostanie we Włoszech.

Obserwatorzy są przekonani, że przeniesienie siedziby Fiata stanowi znakomity argument, który używa Marchionne jako straszaka w rozmowach z włoskim rządem i wciąż protestującymi przedstawicielami zakładowych związków zawodowych.

Celem jest m.in. podniesienie wydajności pracy, która we Włoszech nie wygląda najlepiej. Najlepszym przykładem jest fakt, że 22 tys. zatrudnionych w tym koncernie na terenie Włoch produkuje rocznie 650 tys. samochodów, a 6,1 tys. pracowników tyskiego zakładu jest w stanie wyprodukować 600 tys. aut rocznie.